Miasto samobójców
Psycholodzy i policjanci biją na alarm. Od początku tego roku aż ośmiu mieszkańców Rybnika odebrało sobie życie. To najwięcej na Śląsku. Prób samobójczych już nikt nie liczy. Tak czarnych statystyk nie było w naszym mieście od lat.
W ciągu zaledwie trzech miesięcy aż ośmiu rybniczan odebrało sobie życie. Prób samobójczych już nawet nikt nie liczy.
Najstarszy mężczyzna, który skutecznie targnął się na swoje życie miał 86 lat. Zabił się wkrótce po śmierci swojej żony. W liście, który zostawił, wyjaśnił, że nie jest w stanie żyć dłużej sam. W lutym 22-latek założył na głowę foliowy worek, a następnie napełnił go helem. On również zostawił makabryczny list. Opisał w nim, gdzie, na wypadek gdyby przeżył, można dokupić hel i go dobić. Ta próba również okazała się śmiertelna. – Takich statystyk nigdy u nas nie było. Strach myśleć, co będzie w następnych miesiącach – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
Dają wcześniej znaki
Policjanci co rusz otrzymują wezwania do osób, które próbują targnąć się na swoje życie. – Zazwyczaj takie osoby są przewożone pod eskortą policji do szpitala psychiatrycznego – mówi policjantka. To już jednak ostateczność. Jak twierdzą specjaliści, osobom ze skłonnościami samobójczymi można pomóc. Trzeba tylko umieć odczytać pewne sygnały.
– Osoby z myślami samobójczymi prawie zawsze dają znać swoim zachowaniem, że coś jest nie tak – mówi pedagog Anna Naruszewicz-Studnik, kierownik Lokalnego Ośrodka Wsparcia. – Bardzo często są to pozornie błahe stwierdzenia w stylu: „to nie ma sensu”, „już niedługo będziecie się ze mną męczyć”. Osoba, której chodzi po głowie samobójstwo, bardzo często porządkuje swoje rzeczy, reguluje kwestie spadkowe, pisze testament – tłumaczy pedagog.
Nie mają komu się wygadać
Coraz więcej młodych osób próbuje odebrać sobie życie. Psycholodzy tłumaczą, że często jest to wynik frustracji, które gromadzą się w ludziach. – Bardzo ważne jest nazywanie emocji oraz rozmowa. To pozwala wylać z siebie nagromadzony żal i frustrację. Czasem wystarczy się wygadać drugiej osobie. Tego często zaczyna brakować osobom po rozwodzie lub śmierci małżonka. Przez lata byli przyzwyczajeni do tego, że mieli z kim porozmawiać, a nawet pokłócić, oczyszczając atmosferę – wyjaśnia Anna Naruszewicz-Studnik. Właśnie wdowcy i rozwodnicy najczęściej myślą o samobójstwach. Wynika to z nagłej zmiany w ich życiu. – Na przykład zatwardziały kawaler wcale nie musi myśleć o samobójstwie, przez lata sam nauczył się pozbywać negatywnych emocji i jest mu z tym dobrze – mówi szefowa LOW-u.
Dramatycznie wołają o pomoc
Wśród osób, które targnęły się w ostatnim czasie na swoje życie, przeważają mężczyźni. Najbardziej zagrożone są grupy wiekowe w przedziale od 16 do 21 lat i od 45 do 55 lat. – Zdecydowanie najpopularniejszą formą odbierania sobie życia jest śmierć przez powieszenie. Na drugim miejscu są skoki z wysokości, na to od początku roku zdecydowało się dwóch samobójców – wyjaśnia nadkomisarz. Zaskakujący jest fakt, że na z pozoru najłagodniejszą formę samobójstwa, czyli na zażycie dużej dawki leków, najczęściej nasennych, decyduje się niewielu desperatów. Same próby samobójcze nie muszą wcale oznaczać chęci odebrania sobie życia. Wiele osób próbuje sobie odebrać życie, licząc na odratowanie. – To nic innego jak dramatyczne wołanie o pomoc. Samobójca chce tym samym zwrócić uwagę na siebie i swoje problemy – tłumaczy pedagog.
Piotr Dragon, psychiatra z Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku:
W ostatnim czasie obserwujemy, że kieruje się do nas coraz większą ilość osób, które próbowały sobie odebrać życie. Z pewnością nie bez znaczenia są czasy, w których żyjemy. Presja wobec człowieka jest coraz większa. Czy można wyleczyć samobójców, którzy do nas trafiają? To trudne pytanie. Na pewno jesteśmy w stanie sprawić, by przez odpowiednią terapię i leki przez kilka miesięcy nie ponawiali takich prób. Inaczej leczy się człowieka w ciężkiej depresji, inaczej psychopatę, który próbuje w ten sposób manipulować innymi, a jeszcze inaczej schizofrenika, którego do samobójstwa skłaniają np. obce głosy, które słyszy w głowie. Warto zaznaczyć, że około 20 proc. schizofreników kończy swoje życie przedwcześnie, popełniając właśnie samobójstwo. Najtrudniej wyleczyć osoby cierpiące na zmianę osobowości.
W ostatnim czasie obserwujemy, że kieruje się do nas coraz większą ilość osób, które próbowały sobie odebrać życie. Z pewnością nie bez znaczenia są czasy, w których żyjemy. Presja wobec człowieka jest coraz większa. Czy można wyleczyć samobójców, którzy do nas trafiają? To trudne pytanie. Na pewno jesteśmy w stanie sprawić, by przez odpowiednią terapię i leki przez kilka miesięcy nie ponawiali takich prób. Inaczej leczy się człowieka w ciężkiej depresji, inaczej psychopatę, który próbuje w ten sposób manipulować innymi, a jeszcze inaczej schizofrenika, którego do samobójstwa skłaniają np. obce głosy, które słyszy w głowie. Warto zaznaczyć, że około 20 proc. schizofreników kończy swoje życie przedwcześnie, popełniając właśnie samobójstwo. Najtrudniej wyleczyć osoby cierpiące na zmianę osobowości.
Adrian Czarnota