PKS wisi na włosku
Rybnicki PKS jest w fatalnej kondycji. Zarząd proponuje władzom Rybnika przejęcie przedsiębiorstwa.
Z roku na rok jest coraz gorzej. Zdezelowane autobusy wożą powietrze, między innymi dlatego, że nikt nie ma ochoty wysiadać na obskurnym dworcu.
W styczniu ubiegłego roku na ulicy Żorskiej spłonął autobus linii 52 należący do rybnickiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. Pojazd miał zaledwie pięć lat i tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego stanął w ogniu. To była kolejna kłoda rzucona pod nogi, a właściwie koła rybnickiego przedsiębiorstwa, które od lat borykało się z problemami kadrowymi. Rok 2007 rybnicki PKS zamknął stratą w wysokości 120 tys. zł.
Coraz cieńsze rozkłady
Od wielu miesięcy wchodząc na internetową stronę przedsiębiorstwa można przeczytać jedynie informacje o kolejnych cięciach w kursach. – Ograniczamy te kursy, które są nieopłacalne – wyjaśnia Jerzy Siwica, prezes PKS-u w Rybniku. – Kiedyś łatwiej było dobrać kursy do potrzeb klientów. Ludzie mieli mniej samochodów, większość zaczynała i kończyła pracę w tych samych godzinach. Teraz często wozimy powietrze – tłumaczy prezes.
Oberwali za „Biedronkę”
Mocno też oberwało się władzom rybnickiego PKS-u za zaniedbany dworzec. Egipskie ciemności, błoto po kostki – to wszystko sprawiało, że turyści odwiedzający po raz pierwszy nasze miasto szeroko otwierali oczy ze zdumienia. – Tak naprawdę nie było w tym naszej winy. Nowe stanowiska wykonywała firma GC Investment, ta sama, która kupiła grunt pod dzisiejszą „Biedronką”. Wiaty przystankowe miały być gotowe już w sierpniu ubiegłego roku. Jednak nałożyły się na to prace związane z kanalizacją – wyjaśnia Siwica.
Macie jakiś pomysł?
Ministerstwo Skarbu poprosiło zarządców poszczególnych PKS-ów o przedstawienie tzw. ścieżki prywatyzacji i ewentualnych inwestorów strategicznych. – Pojawił się pomysł przekazania samorządom PKS-ów oraz ich zadań komunikacyjnych. Jedna opcja to przekazanie tych zadań Urzędom Marszałkowskim, natomiast druga to przekazanie miastom i starostwom. W związku z tym wystosowałem pismo do urzędników o zajęcie stanowiska w tej sprawie – tłumaczy Jerzy Siwica. Pismo otrzymali również urzędnicy wodzisławscy, bo rybnicki PKS pięć lat temu został połączony z wodzisławskim. Po połączeniu zatrudnia w sumie 300 pracowników i cały czas czeka na kolejnych, zwłaszcza kierowców.
Kokosów tu nie ma
Początkujący kierowca PKS-u może liczyć na pensję w wysokości 1600 zł brutto. To niedużo zwłaszcza, że trzeba się borykać z humorami pasażerów. Dla porównania średnia pensja w raciborskim PKS-ie wynosi 2,6 tys. zł brutto. Sąsiedzi od lat są na plusie i np. w ubiegłym roku zapłacono 800 tys. zł rat za autobusy, a za 200 tys. wyremontowano biura. Raciborski przewoźnik zatrudnia jednak o połowę mniej ludzi niż rybnicki. Jak widać część przedsiębiorstw to kury znoszące złote jajka, inne natomiast mogą poważnie obciążyć miejski budżet, bez gwarancji zysku.
Adrian Czarnota