Sokół zrobi porządek
Lęk przed małym pajęczakiem, czyli kleszczem, sprawia, że władze kolejnych miast chcą się pozbywać gołębi z centrum.
Jeszcze kilka lat temu ptaki były ozdobą rynków, dziś widzi się w nich tylko roznosicieli kleszcza, który przenosi choroby. Prezydent Rybnika wpadł na pomysł, by do miasta sprowadzić… sokoła.
– W chwili obecnej prowadzimy ostatnie rozmowy z sokolnikiem – mówi prezydent Adam Fudali. – Sprawa rozstrzygnie się na dniach. Chcemy, aby fachowiec znalazł miejsce na gniazdo drapieżnika. Mamy nadzieję, że sokół się u nas zadomowi – dodaje Fudali. Drapieżny ptak ma nie tyle żywić się gołębiami, co odstraszać je swoją obecnością. Ptaki ma odstraszać jego widok na niebie oraz dźwięki, które wydaje. Te ostatnie nie wydają się być przerażające dla ptaków. Świadczyć może o tym fakt, że kilka lat temu na dachach przyległych do rynku kamienic zainstalowano głośniki, z których odtwarzano odgłosy drapieżnych ptaków. Po kilku tygodniach ptaki przyzwyczaiły się do nowości i siedziały nawet na samych głośnikach. Sokół ma być jednak bardziej przekonujący.
Gołąb na głodzie
– Mało kto wie, że przed laty mieliśmy sokoła w Rybniku. Gnieździł się na jednej z wież rybnickiej bazyliki. Może to powodowało, że nie było takiego problemu z gołębiami – zastanawia się prezydent. Poza sprowadzaniem kolejnych ptaków do Rybnika, władze miasta chcą zrobić wszystko, by gołębiom przestało się podobać na rynku. Miasto chce wziąć głodem skrzydlatego wroga. W najbliższym czasie na rynku pojawią się tablice informujące o zakazie dokarmiania ptaków. Na najbliższej sesji rady miasta prezydent przedstawi radnym odpowiednią uchwałę. Egzekwowaniem zakazu zajmą się strażnicy miejscy. Na początku będą upominać, lecz jeśli to nie pomoże w ruch pójdą bloczki mandatowe. Zdania mieszkańców co do obecności ptaków na rynku są podzielone. Wielu denerwują zabrudzone ławki, ale są i tacy, którzy nie wyobrażają sobie spaceru z dzieckiem bez obowiązkowego karmienia gołębi. – Ja to mogę jeszcze zrozumieć, ale nie wiem, jak to wytłumaczyć synowi – mówi Hanna Błaszczyk, która spaceruje niemal codziennie po płycie rynku. – Rzeczywiście, trochę brudzą, ale widać taki urok większych miast. Co do roznoszonych przez nich kleszczy, nie wpadałabym w panikę – dodaje.
Kłopotliwy sąsiad
Tymczasem do lekarzy zgłasza się coraz więcej osób pokąsanych przez ptasiego pasożyta. W jednej z kamienic przy rynku przeprowadzono kilka dni temu dezynsekcję. – Lokatorzy zostali przeprowadzeni do lokalu zastępczego. Do mieszkania będą mogli wrócić za około dwa tygodnie. Pracownicy Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej już wyczyścili strych – zapewnia prezydent. Wiele osób powątpiewa, czy widmo głodu zmusi ptaki do wyprowadzki z centrum miasta. Specjaliści twierdzą, że gołąb zawsze sobie znajdzie jakieś jedzenie. Kolejny pomysł magistratu to wyposażenie wszystkich gzymsów i parapetów w budynkach przy rynku w specjalne kolce. Wówczas gołębie nie miałyby gdzie zakładać gniazd. Jednak do końca nie wiadomo, kto miałby za to zapłacić i czy wszyscy kamienicznicy solidarnie „uzbroją” się w kolce.
Adrian Czarnota