Mama i tata chodzą do szkoły
Wychowywanie dzieci to sztuka, której można się uczyć niemal przez całe życie. Umiejętności zdobywa się w praktyce, ale czasami to za mało. Dlatego coraz więcej osób zapisuje się do „Szkoły Rodziców”.
Jedną z takich osób jest pan Karol, ojciec czwórki dzieci, w tym nastoletnich synów. – Trudno dobrze wychować młodego człowieka i być dla niego autorytetem. Poza tym dzieci przywiązują coraz większą uwagę do rzeczy materialnych – zauważa. Przyznaje też, że jako rodzic musi mierzyć się z problemami, których sam nie doświadczał jako chłopak. – Najważniejszą rzeczą, jakiej się tutaj dowiedziałem, jest to, że nie mam złych dzieci – podkreśla pan Karol.
Rola bez przygotowania
– Byłem już na bajkoterapii w Warszawie i podobnych zajęciach jak te w Rybniku. Ale nie miałem wyboru, bo nie widziałem synów przez prawie trzy lata – opowiada pan Piotr. O tym, że powinien chodzić na zajęcia do „Szkoły Rodziców” zdecydował sąd rodzinny. – Sam też czuję taką potrzebę i uważam, że to dobry pomysł – mówi. Na spotkania przychodzą także osoby, które dopiero myślą o założeniu rodziny. – Tak naprawdę nikt nas nie przygotowuje do roli mamy czy taty. Naśladujemy naszych rodziców, ale nie zawsze jest to dobry wzorzec – mówi Anna Naruszewicz-Studnik, pedagog z 30-letnim doświadczeniem, która prowadzi zajęcia w „Szkole Rodziców”, kieruje także Lokalnym Ośrodkiem Wsparcia.
Jak budować dobre relacje
Wielu rodziców stawia sobie pytanie, jak wychować dzieci, na jakie postawić wartości, żeby w przyszłości dały sobie radę. To pytanie powoduje, że ludzie poszukują miejsc, w których ktoś im podpowie, jak budować dobre relacje w rodzinie. – Wcale nie trafiają do nas wyłącznie rodzice, którzy ponieśli porażkę w wychowaniu – podkreśla pedagog. „Szkoła Rodziców” to cykl 8–10 zajęć o charakterze warsztatów, podczas których uczestnicy uczą się także od siebie nawzajem. Bywa, że spotkania przeciągają się do późnych godzin. – Kiedyś wychodziłam o 22.00, a panie nadal dyskutowały. Ale o to chodzi, żeby rozmawiać o wszystkim. – zapewnia Naruszewicz-Studnik. Bywają też wzruszające momenty. – Kiedyś przychodziła do nas mama dorosłych synów, od których usłyszała: Nie wiemy, gdzie chodzisz, ale chodź tam. Po raz pierwszy czujemy, że mamy mamę – wspomina.
Co dobre, a co złe
Prowadzący zajęcia starają się podpowiedzieć rodzicom, jak zachowywać się w trudnych sytuacjach, by nie stracić szacunku ani do siebie samych, ani do dzieci. – Przypominamy też, że najważniejsze w wychowaniu to kochać i wymagać. Trzeba uczyć, co dobre, a co złe, stawiać granice i wyciągać konsekwencje, gdy dziecko je przekracza – zauważa pedagog. Czasem trudno sobie z tym poradzić, ale skoro szkolimy się i podnosimy kwalifikacje w innych dziedzinach, dlaczego nie uczyć się, jak być lepszym rodzicem – stwierdza Naruszewicz-Studnik. „Szkoła Rodziców” to część programu „Tratwa” realizowanego przez Regionalne Towarzystwo Oświaty Zdrowotnej oraz Poradnię Psychologiczno–Pedagogiczną w Rybniku, dotowanego z miejskiego budżetu. Dlatego uczestnictwo w nich jest bezpłatne. Co roku odbywają się dwie sesje: wiosenna i jesienna. Już można zgłaszać w poradni chęć udziału w powakacyjnych spotkaniach.
Beata Mońka