Tajemnicza kobieta w czern
Pomysł reaktywacji teatru sensacji Kobra narodził się w Centrum Artystycznym Fabryka Trzciny, a powstał dzięki koprodukcji z Suzuki Motor Poland.
– Koniec jest niby oczekiwany i spodziewany, ale zaskakujący – zapowiadał przed spektaklem „Kobieta w czerni” w Rybniku Tomasz Dedek, odtwórca jednej z głównych ról. Jednak ani on, ani drugi z aktorów Jarosław Boberek nie chcieli zdradzić, czy tytułowa „kobieta w czerni” się pojawi. – Okaże się wieczorem. – mówił Dedek. – Szczerze mówiąc wcale nie marzę, żeby ją zobaczyć. To nie jest dobrze ją widzieć – dodał Boberek. Spektakl „Kobieta w czerni”, którego premiera odbyła się w styczniu tego roku, to przedsięwzięcie otwierające cykl „Sceny Kobra”. Pomysł reaktywacji teatru sensacji Kobra narodził się w Centrum Artystycznym Fabryka Trzciny, a powstał dzięki koprodukcji z Suzuki Motor Poland. Projekt został objęty patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Czasy naszego dzieciństwa przypadały na emisję czwartkowej Kobry. Oczywiście nie zawsze nam brzdącom udało się zasiąść przed telewizorem, ale pamiętam te emocje. Do dziś straszy mnie obrazek z kołyszącą się, skrzypiącą lampą, którą ktoś poruszył – wspomina Boberek. – Ja zawsze miałem takie marzenie, żeby zagrać z aktorami z „Kobry”. I z kilkoma zagrałem, m.in. z Jerzym Kamasem, Emilią Krakowską, Markiem Lewandowskim. To jest chyba moje największe życiowe osiągnięcie – dorzuca z uśmiechem Dedek.
Twórcy przedstawienia postanowili nawiązać do telewizyjnego cyklu, żeby postraszyć ludzi w teatrze. Postawili na „Kobietę w czerni” Susan Hill, nawiązującą do klasycznych historii o duchach. Sztuka jest grywana na scenach wielu teatrów od 20 lat i wiąż cieszy się popularnością. – Na co dzień gramy w bardziej kameralnej sali, więc nie wiemy, czy uda się tu w Rybniku nastraszyć widzów. Ale jest taki moment, po którym widownia zaczyna gwałtownie przerabiać powietrze i nie może się powstrzymać od komentarzy: O Jezu, ale mnie wystraszyli – zdradził Boberek. Przygotować na ten moment się nie udało, parę osób musiało wziąć głębsze oddechy, a na dodatek tajemnicza „kobieta w czerni” w Rybniku się pojawiła…
Beata Mońka