Awans juniorów
W minioną niedzielę młodzi piłkarze ROW-u Rybnik urodzeni w 1990 roku odnieśli spory sukces. Po zwycięstwie nad Carbo Gliwice aż 9:0 (1:0) w przedostatniej kolejce Okręgowej Ligi Juniorów (OLJ), zapewnili sobie awans do Śląskiej Ligi Juniorów (ŚLJ), zwanej inaczej „eMką”.
Oddali zawodników
Niestety do udanego nie mogą zaliczyć ubiegłego sezonu ich o rok starsi koledzy. Juniorzy ROW-u z rocznika 1989, którzy w minionym sezonie występowali właśnie w ŚLJ, zajęli dopiero 13. miejsce, przez co rocznik 1990 musiał sam sobie wywalczyć do niej awans. – Brakło nam dwóch punktów, aby się utrzymać. Wiadomo, że nie można na to zwalać winy, ale nie dopisało nam szczęście. Nie wykorzystaliśmy w całym sezonie sześciu rzutów karnych, które mogły zdecydować o naszym utrzymaniu. A wiadomo, że szczęście też w piłce jest potrzebne – mówił po sezonie Paweł Kaszyca, trener rocznika 1989. W utrzymaniu nie pomogli nawet najlepsi zawodnicy z rocznika 1990, którzy wzmocnili jego drużynę. – Postawiliśmy na eMkę i oddaliśmy sześciu zawodników do ŚLJ. Nie zakładaliśmy jednak, że będzie tak ciężko się w niej utrzymać – tłumaczy Filip Frydecki, trener zespołu rocznika 1990, który mimo to całkiem nieźle sobie radził w OLJ.
Lepsi od WSP
Początek sezonu w wykonaniu piłkarzy ROW-u’90 był niezły, jednak pod koniec rundy jesiennej przyszły trochę niespodziewane porażki z Concordią Knurów i MOSiR-em Czerwionka. Początek wiosny też nie należał do udanych, ale zespół wygrywał mecze ze słabszymi drużynami, dzięki czemu nadal znajdował się w czołówce z realnymi szansami na awans. – Gdy sytuacja w ŚLJ zrobiła się już ciężka, to zastanawialiśmy się z trenerem Kaszycą, co zrobić: czy najlepszych zawodników z rocznika 1990 zostawić dalej w eMce, czy też zdecydować się, żeby wrócili do swoich rówieśników i tam powalczyć o awans. Troszkę się to odwróciło przeciwko nam, bo chcieliśmy złapać dwie sroki za ogon – obrazowo wyjaśnia Frydecki.
Od szóstej kolejki rundy wiosennej OLJ zadecydowano jednak o powrocie tej szóstki piłkarzy do swojego rocznika. – W OLJ nie przywiązywaliśmy wcześniej tak wielkiej uwagi do wyników. Szansę dostawali chłopcy, którzy wcześniej grali mniej w drużynie. Ale później trzeba było ratować sytuacją i walczyć o wyniki. Do zespołu wrócili chłopcy z eMki. Z tym że zanim drużyna się znowu zgrała, to już w tym najsilniejszym składzie zdążyliśmy przegrać mecz z Piastem Gliwice i zaczęła się robić nieciekawa sytuacja – kontynuuje Frydecki, którego podopieczni później po kilku pewnie wygranych meczach znów niespodziewanie potknęli się w pojedynku z Concordią.
Na szczęście w sukurs naszym młodym piłkarzom przyszli ich rówieśnicy z Odry, pokonując 4:1 w derbach Wodzisławia drużynę WSP. To właśnie z tym zespołem ROW’90 w głównej mierze walczył o awans do ŚLJ. Rybniczanie zrównali sie więc punktami z WSP i mając na uwadze to, że w bezpośrednich meczach dwukrotnie ich pokonali, wystarczało – nie oglądając się na innych – do końca sezonu już wszystko wygrywać. Tak też się stało. W przedostatniej kolejce, która odbyła się w minioną niedzielę, ROW’90 na własnym boisku rozgromił Carbo Gliwice 9:0. Jako że w najbliższą niedzielę nasi juniorzy otrzymają za mecz z Rozwojem Rydułtowy walkowera, to już po tym meczu mogli świętować awans. W tym momencie bowiem stało się jasne, że rybniczanie zajmą najwyższe miejsce spośród tych drużyn, których o rok starsi koledzy bądź też nie utrzymali się w ŚLJ, bądź też w ogóle w niej w minionym sezonie nie wstępowali.
Co dalej z 89?
Piłkarze z rocznika 1990 mogą więc, póki co, spać spokojnie. Gdyby nie udało się im awansować, drużyna ta mogła by się rozpaść, a tylko jej część zostałaby w ROW-ie: ci lepsi zasililiby zespół seniorów, który występował będzie od nowego sezonu w III lidze, a ci słabsi graliby w A-klasowych rezerwach. Co będzie jednak dalej z piłkarzami z rocznika 1989? Zadaliśmy to pytanie trenerowi Kaszycy. – Rozmawialiśmy na ten temat z trenerem Franciszkiem Krótkim. Do drużyny seniorów może dojdzie Marcin Grolik. Nie wiadomo co z Arysem Pachucym, bo ma problemy z kostkami i musiałby się zdecydować na operację. Dopiero wtedy mógłby trafić do seniorów ROW-u. Przyglądamy się też Kubie Kohutowi, który jest lewonożny, a tacy zawodnicy są „w cenie”. Z tego rocznika jest także Michał Buchalik, ale jego raczej nie będziemy mieli w przyszłym sezonie – wylicza Kaszyca, którego wychowanek – Buchalik po udanym sezonie w drużynie seniorów najprawdopodobniej trafi do Odry Wodzisław. Poza wymienionym Grolikiem, Pachucym i Kohutem, wiele wskazuje na to, że pozostali rozjadą się po regionie. – To zależy od tego, jak podpisana była umowa z zawodnikiem. Czasem jest ona podpisywana na czas nauki i jeżeli zawodnik nie załapie się do pierwszego zespołu, to wraca do swojego macierzystego klubu. Między innymi mamy wielu zawodników z Boguszowic, jest kilku z Rymera. Niektórzy jednak są już zawodnikami naszego klubu i każde odejście takiego piłkarza wiąże się z tym, że jego nowy klub będzie musiał zapłacić nam ekwiwalent za wyszkolenie – wyjaśnia Kaszyca.
Najważniejszy jest rozwój
Jak wyglądała będzie przyszłość podopiecznych opowiada również Frydecki: – Kilku moich piłkarzy otarło się już o pierwszą drużynę ROW-u i myślę, że właśnie ci, którzy już byli sprawdzani przez trenera Krótkiego, mają szansę w przyszłym sezonie u niego grać. Jeszcze nie wszyscy może są fizycznie przygotowani do tego, żeby rywalizować w seniorach, ale mam nadzieję, że trener Krótki kogoś tam do kadry weźmie. Tym bardziej że o kilku młodzieżowców ROW-u z pierwszego składu starały się inne drużyny, więc ten brak będzie musiał być uzupełniony naszą młodzieżą – tłumaczy Frydecki, który nie chciał podać konkretnych nazwisk, uważając, że to cała jego drużyna wywalczyła awans, a o ewentualnych powołaniach do drużyny seniorów zadecyduje sam trener Krótki, który najlepiej wie, kogo by w swojej drużynie widział. Patrząc jednak na juniorów z rocznika 1990, którzy w przerwie zimowej występowali w sparingach pierwszego zespołu i tych, którzy zasilili ekipę ROW-u’89 w eMce, widać ciągle powtarzające się te same nazwiska: Paweł Wilczewski, Arkadiusz Lalko, Dawid Bober, Jan Janik i Mateusz Szatkowski. – Dla nas najważniejsze jest to, aby chłopcy się po prostu rozwijali. Na pewno będziemy chcieli walczyć o jak najwyższe miejsce w ŚLJ, ale nie wynik jest najważniejszy. Wiadomo, że gra się w eMce o zwycięstwo w każdym meczu, ale szkolenie jest nastawione na to, aby chłopacy jak najprędzej zasilali drużynę seniorów – kończy Frydecki, który kontynuuje rodzinne tradycje. Jego ojcem jest bowiem Andrzej Frydecki – były piłkarz ROW-u Rybnik, później trener, a obecnie menedżer III-ligowego Energetyka ROW.
Łukasz Kozik