Jeżdżą wrakami
Na miejskie linie przewoźnicy wypuszczają najnowsze autobusy. Na mniej popularne trasy zostawiają prawdziwe wraki, którymi strach jeździć. Jeden z nich to już niemal zabytek. Ma dwadzieścia siedem lat! Jak się dowiedzieliśmy, stan techniczny najstarszych pojazdów jest dramatyczny. Większość z nich kwalifikuje się do zatrzymania dowodu rejestracyjnego.
Kierowcy boją się jeździć rozklekotanymi autobusami. Przewoźnicy na miejskie linie wypuszczają najnowsze maszyny, zostawiając wraki na mniej popularne trasy. Kierowcy się buntują.
Sześćdziesiąt stopni Celsjusza w kabinie kierowcy? Choć trudno w to uwierzyć, właśnie w takich warunkach jeżdżą kierowcy najstarszych pojazdów. Najstarszy autobus Transgóru ma około trzydziestu lat. Nie jeździ po Rybniku, tylko w mniejszych miastach, z którymi firma ma podpisaną umowę.
Cacka są dla miasta
W rybnickim Zarządzie Transportu Zbiorowego jest tylko dwóch „graczy”: rybnicki PKS i Transgór SA. Obie firmy świadczą usługi transportowe w ramach komunikacji miejskiej. Najpopularniejsze miejskie linie obsługują najnowsze, niskopodłogowe maszyny. Naszpikowana elektroniką kabina kierowcy bardziej przypomina pulpit samolotu niż miejski autobus. Poza tymi cackami po rybnickich drogach nadal jeżdżą ponad dwudziestoletnie Ikarusy, których prowadzenie to istna udręka. – Najgorzej jest w upały – mówi kierowca, chcący zachować anonimowość. Wszak narzekanie na tabor może nie spodobać się pracodawcy. – Stoimy często w korkach w upale. Silnik się wtedy bardzo przegrzewa. Włączamy gorący nawiew w kabinie, aby ściągnąć trochę ciepła z komory silnika – zdradza techniczne „patenty”. Taki system szybko powoduje, że w kabinie kierowcy temperatura staje się nie do wytrzymania. – W takich warunkach ciężko prowadzić pojazd, szczególnie gdy się wiezie tylu pasażerów – przyznaje Piotr Piórkowski z rybnickiej drogówki.
Autobusy niemal zabytkowe
Jak się dowiedzieliśmy, stan techniczny najstarszych autobusów jest dramatyczny. – Zdarzały się przypadki, że dzwoniły do nas anonimowe osoby informując, że o danej godzinie z zajezdni wyjedzie autobus, którego stan techniczny wyklucza jazdę. Nie wykluczamy, że byli to sami kierowcy – mówi policjant. Każdy z rybnickich przewoźników ma w swoim taborze prawdziwe zabytki. W Transgórze nadal służy przegubowy Ikarus 280 z 1981 roku. Jest używany jako pojazd techniczny. W rybnickim PKS-ie jeździ z kolei kilka Ikarusów 260 z 1985 roku. Najstarsze pojazdy są stale odmalowywane, by ukryć i powstrzymać wszechobecną korozję. – Tak naprawdę większość tych zabytków po wnikliwym badaniu technicznym kwalifikuje się do zatrzymania dowodu rejestracyjnego. Kierowcy jednak potrafią szybko pozbyć się danej usterki, niestety, najczęściej tylko chwilowo – mówi Piórkowski.
Za luksusy się płaci
Za luksusy się płaci
Antoni Mainczyk, wiceprezes zarządu Transgóru wyjaśnia, że to, co jeździ po ulicach, zależy tylko i wyłącznie od pieniędzy. – Jeśli firma, dla której świadczymy usługi, chce mieć tańsze przejazdy, tabor również będzie gorszy – wyjaśnia. – Nasz tabor oceniam jako dobry i dostosowany do potrzeb. Większość autobusów w komunikacji miejskiej to już niskopodłogowce – dodaje prezes. Jerzy Siwica nie chciał z nami w piątek rozmawiać na temat skarg kierowców. Gdy usłyszał, że chcemy rozmawiać o taborze, stał się nieuchwytny.
Adrian Czarnota