Błagają o podwyżki
Pracownicy służb miejskich i administracji proszą o podwyżki. Do przewodniczącgo Rady Miasta wpłynęło dramatyczne pismo. – Żyjemy na krawędzi minimum socjalnego, a nawet ubóstwa – czytamy w nim. Tymczasem więcej będzie zarabiał tylko prezydent. Podwyżkę dla Adama Fudalego przegłosowali radni na sesji w minionym tygodniu.
Na ręce przewodniczącego Rady Miasta wpłynęło dramatyczne pismo pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej, Rybnickich Służb Komunalnych oraz urzędników. – Wielu naszych pracowników ubiera się w „lumpeksach”, żyje na krawędzi minimum socjalnego, a nawet ubóstwa – czytamy w liście.
Sesja zwołana 26 czerwca trwała aż dwa dni. Ponad czterdzieści punktów do rozpatrzenia a wśród nich najbardziej kontrowersyjny, dotyczący zarobków Adama Fudalego. Wszyscy radni byli zgodni, że prezydent powinien otrzymać podwyżkę. Na temat tego, kiedy powinien ją otrzymać, zdania już były podzielone. Zdaniem opozycji, pieniądze, póki co, powinny zostać wydane na podwyżki dla najgorzej opłacanych pracowników jednostek budżetowych. Radni Platformy zarzucili przewodniczącemu rady, że ten nie chce rozmawiać na temat pism związków zawodowych przy okazji omawiania podwyżki dla prezydenta. – Nie zamierzam ukrywać tych pism, ale odczytam je w stosownym punkcie obrad – oświadczył twardo Jaszczuk. Zdaniem Platformy, pismo związków jest bardzo istotne i powinno mieć wpływ na decyzję o ewentualnej podwyżce dla prezydenta. Ta sama ustawa, która daje możliwość podwyższenia pensji prezydentowi, umożliwia przyznanie podwyżki pracownikom samorządowym oraz jednostek budżetowych. – Dlaczego prezydent, a nie inni? – pytała opozycja. – Zaczynamy mówić nie na temat, byle się tylko kłócić – powiedział Kazimierz Salamon z Bloku Samorządowego Rybnik. – Mówimy o podwyżce dla jednego z najlepszych prezydentów w Polsce. Sami zarzucacie mu, że jest nadgorliwy, że za dużo pracuje. Moim zdaniem, powinien więc zostać za tę pracę sumiennie wynagradzany – zwrócił się do opozycji Salamon.
Wystarczy jeden procent
W marcu 2006 roku rybniccy radni ustalili miesięczne wynagrodzenie dla prezydenta w wysokości 10,122 złotych brutto. Ustalona wówczas pensja pozostawała do czerwca tego roku na tym samym poziomie. Nowe rozporządzenie Rady Ministrów z kwietnia tego roku daje jednak możliwość podwyższenia jego pensji. Chodzi o 1498 zł podwyżki z wyrównaniem od stycznia tego roku, a więc prawie o 9 tys. zł. Związek Zawodowy Pracowników Urzędu Miasta oraz Miejskich Jednostek Organizacyjnych w Rybniku zwrócił się o przyznanie choć niewielkiej podwyżki dla najgorzej opłacanych pracowników. – Wystarczy tylko 1 proc. budżetu miasta. Uczciwość i sprawiedliwość wskazywałaby tym razem na równą dla wszystkich wysokość podwyżek w wysokości 500 zł, co daje kwotę 4,5 mln dla około 750 pracowników. Takie rozwiązanie objęłoby pracowników zieleni miejskiej, służb komunalnych, magistrat i kadrę kierowniczą z prezydentem i z radnymi – czytamy w liście. Związkowcy wskazują, że liczne nagrody i wyróżnienia, jakie zbiera Rybnik, to efekt ciężkiej pracy szeregowych pracowników, którzy często zabierają pracę do domu. – To nie z naszych ust padały słowa najwyższego uznania i gorącego podziękowania na sesji absolutoryjnej w kwietniu tego roku – zauważają autorzy pisma.
Wiadro wazeliny
Radni Platformy zaproponowali wstrzymanie się nad przyznaniem podwyżki prezydentowi i wycofanie uchwały. – Nic się nie stanie, jeśli prezydent otrzyma tę podwyżkę we wrześniu tego roku, bo i tak dostanie ją z nadpłatą – przekonywał Piotr Kuczera z PO. – Niepokoi nas jako radnych taka sytuacja, że w ciągu jednego tygodnia wszystkie związki zawodowe, jakie funkcjonują przy magistracie, wysyłają tak dramatyczne pisma – ciągnął Kuczera. – Na jedno wyjdzie, czy prezydent dostanie podwyżkę teraz czy we wrześniu – skwitował Stanisław Jaszczuk, odbierając głos Kuczerze. – Niepotrzebne są te nerwy ze strony kolegów z układu rządzącego. Uwierzyłem na Komisji Finansów w każde słowo, które wypowiedział przewodniczący, proponując podwyżkę dla prezydenta. Głosowałem „za”, bo nie miałem nic przeciwko, aby prezydent zarabiał więcej. Jednak wczoraj dowiedziałem się o tym, że jest źle w zakładach budżetowych miasta Rybnika i tam ludzie proszą o ratunek radnych. Oczekują z naszej strony jakiegokolwiek działania – przekonywał Stanisław Stajer, niezależny radny. Po wystąpieniu radnych pod kierunkiem Adama Fudalego znów posypały się słowa uznania ze strony radnych BSR. – Proszę o sprzątaczkę na salę obrad, bo wylało się wiadro wazeliny i ktoś może się zaraz potknąć – nie wytrzymał Benedykt Kołodziejczyk z PO. Mimo gorącej atmosfery na sali, radni przegłosowali podwyżkę dla prezydenta. Czy kilkaset osób otrzyma jakąkolwiek podwyżkę? Bardzo wątpliwe. Jak wielokrotnie podkreślał prezydent, będzie to możliwe dopiero przy opracowywaniu przyszłorocznego budżetu.
Adrian Czarnota