Bractwo Ognia w swoim żywiole
Kręcą poi, wywijają kijami, plują ogniem, chodzą na szczudłach. Wszystko to można zobaczyć na pokazach Bractwa Ognia „Spaleni” z Boguszowic.
– Najbardziej stresujemy się tym, że zapomnimy ognia, bo u nas nikt nie pali. Już się tak zdarzyło, że wyszliśmy na scenę i nie było czym zapalić poiek. Musieliśmy prosić o ogień publiczność – wspominają ze śmiechem członkowie Bractwa Ognia „Spaleni”.
Ich efektowny pokaz na rynku zakończył Jarmark Historyczny podczas Dni Rybnika. Choć dla części widzów było to pierwsze spotkanie z bractwem, dla nich nie był to debiut. – Zobaczyłem taki pokaz na jakiejś imprezie i spodobało mi się. Ćwiczyłem pół roku kręcenie poikami „na sucho”, zanim odważyłem się je zapalić – opowiada Andrzej Kania, szef grupy. Było to trzy lata temu.
Tak szumią poiki
Na początku 2006 zaprezentował kilka tricków swoim kolegom. – Mieli do tego sceptyczne podejście – wspomina Kania. – Co ty opowiadasz – protestują Hania Kocyba, Anita Śpiewok i Marcin Szydłowski. Dodają, że pomysł się spodobał i już kilka miesięcy później wystąpili jako Bractwo Ognia „Spaleni” na Festynie Farskim w Boguszowicach. – To była zupełna niewiadoma, ale pokaz się spodobał. Niektórzy uważają, że to był nasz najlepszy występ – stwierdzają ze śmiechem. Oczywiście poprzedziła go seria prób. – Gdy pierwszy raz wywija się zapalonymi poikami, to uderza szum, jaki wydają. No i jeszcze zaskakujący jest opór powietrza – zauważa Kania. – O dziwo, pierwsze próby z ogniem były dość udane. Nie było dużo spaleń. Teraz się częściej zdarzają, na ogół przez naszą nieuwagę. Ale i coraz trudniejsze tricki wprowadzamy – tłumaczy Szydłowski.
Plują i połykają
Swoje programy wymyślają, czerpiąc inspiracje z internetu, uczestniczyli także w Festiwalu Ognia i Sztuk Kuglarskich w Iłży. – Czasem przypadkiem komuś coś fajnego wyjdzie, co włączamy do występów – opowiada Kocyba. Starają się, żeby każdy pokaz miał swoją dramaturgię i żeby pasował do miejsca lub okoliczności, w jakich go prezentują. Gdy na jednym z Festynów Farskich gościły anioły, także w ich programie pojawił się niebiański wysłannik, chodzący na szczudłach. Z kolei w show prezentowanym na rynku nawiązali do średniowiecznych pokazów kuglarskich, przebrali też jedną z koleżanek za czarownicę.
Płonące rowery i metalowe wachlarze
Często występują w maskach, co podkreśla ich teatralne zainteresowania. Bywa, że wymyślenie scenariusza i wybranie muzyki zabiera im więcej czasu, niż dopracowywanie poszczególnych tricków. Podczas występów nie tylko wywijają poikami czy kijami, ale i plują ogniem, a nawet go połykają. W swoich pokazach wykorzystują też metalowe wachlarze. Furorę zrobiły płonący rower, a także lina, przez którą przeskakiwali jak przez skakankę. – Chcemy też wprowadzić do pokazów dym. Spróbowaliśmy na rynku, ale chyba nie do końca nam wyszło. Musimy to jeszcze dopracować, żeby dymu było więcej i żeby był kolorowy – zdradza Śpiewok.
Oj, czasem poboli!
Oj, czasem poboli!
Choć bractwo ma w swoich szeregach i ratownika medycznego, i pielęgniarkę, na szczęście nie musieli oni nigdy interweniować. Jednak drobniejsze urazy są niemal chlebem powszednim. – Zdarza się nam przypalić ręce, spalić rzęsy czy włosy. Najgorzej jest, gdy nagrzany drut dotknie ciała. To jest bolesne – przyznaje Kania. – Największe obawy mieli nasi rodzice. Przed pierwszym pokazem nie wiedzieli tak do końca, na czym to polega. Teraz już się przyzwyczaili i są z nas dumni. Choć mama Maćka nie jest zadowolona, gdy jej syn połyka ogień, mimo że już całkiem nieźle opanował tę technikę – przyznają „Spaleni”.
„Spaleni” z Boguszowic
Zdradzają też, że ich nazwa powstała spontanicznie. Mieli ją wykorzystać podczas jednego pokazu, a przetrwała do dziś. – Chodziło o to, żeby jej skrót brzmiał: BOS – stwierdza z uśmiechem Kania. Do tej pory bractwo występowało kilkakrotnie w Boguszowicach, uświetnili też urodzinową imprezę „Zalewu Kultury” w 2006, zaproszono ich na Dzień Godności w Żorach. Właśnie zbierają fundusze na profesjonalny sprzęt. – Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje przygotowania pokazów – podkreślają. Można ich znaleźć w internecie pod adresem: www.bo.spaleni.prv.pl.
Beata Mońka