Czeladnicy przy tablicy
Urząd Pracy nie potrafi znaleźć chętnych do pracy w zawodzie lakiernika, malarza czy mechanika. Lekarstwem na to może być otwarcie Zasadniczej Szkoły Zawodowej Izby Rzemieślniczej w Rybniku.
Urząd Pracy nie potrafi znaleźć chętnych do pracy w zawodzie lakiernika, malarza czy mechanika. Lekarstwem na to może być otwarcie Zasadniczej Szkoły Zawodowej Izby Rzemieślniczej w Rybniku.
Choć szkoła jeszcze nie funkcjonuje, już kilkadziesiąt osób wyraziło chęć uczęszczania do nowej szkoły. – Najwięcej jest przyszłych fryzjerek, bo już uzbieraliśmy całą, trzydziestoosobową klasę – mówi Jan Delong, przyszły dyrektor powstającej szkoły. – Na dzień dzisiejszy, na drugim miejscu są lakiernicy, których już jest piętnastu. Będziemy również uczyć lakierników i malarzy. Ci ostatni będą pobierać u nas naukę przez dwa lata. Fryzjerki, mechanicy samochodowi, murarze oraz blacharze będą się u nas kształcić przez trzy lata – wylicza Delong.
Mimo odmowy, uda się
Nowa, rybnicka szkoła ma się mieścić w budynkach byłego ośrodka egzaminacyjnego kierowców przy ulicy Prostej. Początkowo szkoła Izby Rzemieślniczej miała się mieścić w wieżowcu KBO, przy ulicy 3 Maja. Pomieszczenia jednak nie przeszły odbioru Sanepidu i Straży Pożarnej. W związku z tym prezydent Rybnika wszczął postępowanie administracyjne zmierzające do wykreślenia szkoły z ewidencji publicznych. 25 lipca władze izby spotkały się z władzami miasta, by przekonać ich, że taka placówka jest w mieście potrzebna. – Wiemy, że decyzja będzie na „nie”, bo procedury już ruszyły. Najprawdopodobniej uda nam się spełnić wszystkie wymogi podczas procedury odwoławczej – wyjaśnia Edward Szweda, dyrektor Izby Rzemieślniczej w Rybniku. – Przez masowe wyjazdy fachowców powstała luka na rynku. Nie chcemy być żadną konkurencją dla placówek oświatowych, ale najważniejsza jest młodzież. Jak widać, są chętni do uczenia się w naszej szkole rzemiosła, więc dlaczego im tego nie umożliwić – przekonuje Szweda.
Wolą naszych
Czym będzie się różniła szkoła rzemieślników od popularnej zawodówki? – Egzamin końcowy, czyli ten dający kwalifikacje zawodowe, w naszej szkole będzie się kończył uprawnieniami czeladniczymi. Po normalnej szkole zawodowej egzamin zdaje się przed okręgową komisją egzaminacyjną, otrzymując tytuł pracownika wykwalifikowanego w danym zawodzie. Te egzaminy są niemal równoznaczne, jednak na czeladników pracodawcy patrzą przychylniejszym okiem – mówi Jan Delong, który przez lata był dyrektorem Zespołu Szkół Mechaniczno–Elektrycznych w Rybniku. – Jeśli szkoła spełni wszystkie wymogi, jakie stawia przed nią prawo, podejmę korzystną dla niej decyzję – zadeklarował podczas spotkania z dziennikarzami prezydent Adam Fudali.
Sonda: Czy taka szkoła jest potrzebna w naszym mieście?
Eugeniusz Perenc
Oczywiście, że taka szkoła jest potrzebna. Coraz mniej jest fachowców na wysokim poziomie. Wszyscy idą na studia albo wyjeżdżają za granicę. Każdy zawód jest ważny i ktoś musi wykonywać pracę mechanika lub fryzjera. Lepiej, żeby uczyli się w dobrej szkole, niż na własnych błędach, zwłaszcza fryzjerzy.
Oczywiście, że taka szkoła jest potrzebna. Coraz mniej jest fachowców na wysokim poziomie. Wszyscy idą na studia albo wyjeżdżają za granicę. Każdy zawód jest ważny i ktoś musi wykonywać pracę mechanika lub fryzjera. Lepiej, żeby uczyli się w dobrej szkole, niż na własnych błędach, zwłaszcza fryzjerzy.
Katarzyna Palenga
Nie każdy musi studiować i zdobywać wyższe wykształcenie. Różni ludzie mają różne predyspozycje. Jedni mają większe możliwości intelektualne, inni manualne. Brakuje szkół, gdzie ci drudzy mogą rozwijać swoje talenty. Dlatego uważam, że otwarcie takiej szkoły to bardzo dobry pomysł.
Nie każdy musi studiować i zdobywać wyższe wykształcenie. Różni ludzie mają różne predyspozycje. Jedni mają większe możliwości intelektualne, inni manualne. Brakuje szkół, gdzie ci drudzy mogą rozwijać swoje talenty. Dlatego uważam, że otwarcie takiej szkoły to bardzo dobry pomysł.
Wojciech Muras
W takim dużym mieście jak Rybnik nie ma typowej szkoły zawodowej. Zdziwiła mnie ta informacja. Przydałaby się zawodówka z prawdziwego zdarzenia. Sam chodziłem do technikum i pamiętam, że te kilka godzin praktyki w tygodniu nie nauczyły mnie zbyt wielu praktycznych umiejętności.
W takim dużym mieście jak Rybnik nie ma typowej szkoły zawodowej. Zdziwiła mnie ta informacja. Przydałaby się zawodówka z prawdziwego zdarzenia. Sam chodziłem do technikum i pamiętam, że te kilka godzin praktyki w tygodniu nie nauczyły mnie zbyt wielu praktycznych umiejętności.
Adrian Czarnota