Płaczkowie z „martinowca”
Pani Eugenia Malik, z domu Płaczek, posiada stare albumy ze zdjęciami m.in. swej rodziny i przedwojennego Rybnika. W zamyśleniu spostrzega: coraz mniej ludzi, którzy kreowali tamten czas. Ale są jeszcze zdjęcia. Sam ze swej strony apeluję: opisujcie na odwrocie zdjęcia, będące w Waszym posiadaniu. To może być kiedyś bezcenne źródło informacji.
Rodzice pani Eugenii nie pochodzili z Rybnika. Przybyli do naszego miasta, kiedy nastał czas niepodległości, a z nim pojawiło się wiele potrzeb. Ojciec, Alfons Płaczek, urodził się w Rudzie Śląskiej 13 lipca 1898 roku, natomiast matka Jadwiga w Pleszewie 23 września1903 roku. Oboje rodzice pracowali w przedsiębiorstwie „Ziemia Rybnicka”, które mieściło się przy ulicy Gimnazjalnej. Jak czytam w przedwojennej reklamówce, Towarzystwo Handlowe „Ziemia Rybnicka” miało swoją siedzibę w Rybniku, przy ulicy Gimnazjalnej 15 i było hurtownią towarów kolonialnych oraz artkułów rolniczych. Żorski oddział, będący przedtem firmą A. Kentowski, mieścił się przy ulicy Szerokiej 22.
Dom ze strzelnicą
Płaczkowie mieszkali na tzw. „martinowcu”, o którym już pisaliśmy. Chodzi o kompleks budynków, wybudowany w Rybniku przy ulicy Mikołowskiej przez znaną firmę budowlaną „Martiny–Malinowski”. Jak wspomina pani Eugenia, bardzo dobrze się tam mieszkało. Ojciec po zakończeniu pracy w tej firmie znalazł etat w Hucie „Silesia”. Państwo Płaczkowie mieszkali także przy ulicy Strzeleckiej, gdzie mieściła się strzelnica, a przy niej dom mieszkalny. Dom ze strzelnicą przez jakiś czas należał do „Silesii” lub był przez nią dzierżawiony. Tu mieszkali też m.in. państwo Filipowscy. Na zimowych zdjęciach, które prezentuje pani Eugenia, widać na uliy Strzeleckiej tylko kilka domów. Reszta to pola pokryte śniegiem aż po Rudę. Jeśli chodzi o strzelnicę, z której mogli korzystać wszyscy, to miała mur strzelniczy z cegły, wzdłuż którego aż do stanowisk strzeleckich ciagnęły się po bokach wały z piasku. Pani Eugenia wspomina, że na parterze domu znajdowała się restauracja. Przylegał do niej taras pokryty przeźroczystym dachem, podobnym do tego, jaki był na przykład przy restauracji „Zamkowa” koło sądu (powojenny „Bombaj”). Tego typu zadaszenia, jak zauważa pani Eugenia były często spotykane przy lokalach w Rybniku. Obok znajdował się duży ogród z milutkimi altanami. Była też niewielka muszla koncertowa. Mogły więc odbywać się tutaj festyny czy imprezy rodzinne.
Dawnych sklepów czar
W dzieciństwie pani Eugenia chodziła na lekcje fortepianu wraz ze swą koleżanką Helą Kopcówną do pani Krystyny Wycisk, która mieszkała przy ulicy Rynkowej. Jej siostra była znaną krawcową, u której szyły stroje rybnickie elegantki. Do szkoły „piątki” chodziła z Aptówną. Stąd pamięta sklep z porcelaną i sprzętem gospodarstwa domowego, który należał do tej żydowskiej rodziny i który mieścił się w Rybniku przy ulicy Żorskiej, potem Piłsudskiego. Ojciec koleżanki bardzo się udzielał w szkolnym komitecie rodzicielskim. Apt wiosną 1939 roku szczęśliwie wyjechał z rodziną do Brazylii. Pani Eugenia pamięta również wielką kamienicę Piszczków przy ulicy Kościuszki, zaraz, obok późniejszego Technikum Górniczego. Mieszkała tam bowiem cała familia jej męża.
Czowiek z zającem, człowiek z kajmanem
W domu Płaczków panowała zawsze patriotyczna atmosfera, tym bardziej, że Alfons Płaczek w okresie powstań śląskich dowodził grupą powstańców z raciborszczyzny. Zmarł w 1981 roku. Matka pani Eugenii chorowała i zmarła już w 1962 roku. Pani Eugenia urodzona 19 lipca 1928 roku, przeżyła w swym życiu niemało. Zna wielu ludzi i wiele historii i to nie tylko z czasów małżeństwa ze znanym muzykiem. Niezwykle ciekawe są niektóre zdjęcia z albumów rodziny Płaczków, które posiada pani Eugenia Malik. Prócz zdjęć już stricte historycznych, a związanych z rodziną, są interesujące zdjęcia rodzajowe na przykład człowiek z wyżłem i zaprzyjaźnionym z nim zającem, człowiek z kajmanem (lata 30-te, wizyta cyrku w Rybniku) czy zdjęcia tankietek na poligonie.
Michał Palica