100 kilometrów do nieba
– O niczym nie myśleć, modlić się i iść – podaje receptę na pokonanie trasy do Częstochowy rybniczanin Emil. Ma 62 lata i na Jasną Górę wyrusza na pieszo siódmy raz. Towarzyszą mu szwagier Wiesław i jego syn Rafał.
Pan Emil po raz pierwszy uczestniczył w pielgrzymce w latach 80. Wówczas zabierał ze sobą syna. – Teraz do Częstochowy chodzą już wnuki, a dziadek musi dawać im dobry przykład – opowiada z uśmiechem. Wspomina, jak podczas drugiej pielgrzymki spotkał swoją 70-letnią sąsiadkę. Sam był trochę zmęczony, a o wiele starszą od niego kobietę nie bolały nawet nogi. – No więc nawet jak mnie bolały to nie mogłem się przyznać. I tak jest do dziś. Żaden z nas się nie przyzna, bo to wstyd – zauważa rybniczanin. Szybko dodaje też, że na każdej z pielgrzymek jest bardzo wesoło. – Nie myśli się o trudach wędrowania. Trzeba mieć pozytywne nastawienie, dlatego dużo żartujemy – dopowiada jego szwagier, który pielgrzymuje szósty raz.
Przestaliśmy palić
Pewne obawy towarzyszą natomiast małżeństwu z osiedla Nowiny. To ich pierwsza pielgrzymka na Jasną Górę. Przed nimi ponad 100 kilometrowa trasa do pokonania. – Poczułam taką potrzebę. Chyba dorosłam do tego, żeby pójść, a mąż w ostatniej chwili postanowił, że będzie mi towarzyszył – opowiada pani Marzena. Oboje przyznają, że trochę się niepokoją, czy dadzą radę. – Ale tyle osób chodzi co roku i szczęśliwie dociera do celu, więc czemu nam miałoby się nie udać? – zauważa rybniczanka. A jej mąż Jacek dodaje: – poradzimy sobie jak najbardziej. Przestaliśmy palić, więc mamy lepszą kondycję. Tylko nie wiemy, czy mamy wystarczająco wygodne buty, ale zabraliśmy drugie na zmianę. Na Jasną Górę idą, żeby podziękować za to, że nie muszą o nic prosić.
Inna liczba odcisków
Co roku w tej samej intencji wędruje mieszkanka Jankowic – Ela. Pielgrzymuje do Częstochowy już po raz piąty. – Za każdym razem jest inaczej. Inna liczba odcisków – żartuje. Po chwili już poważniej stwierdza: – Najważniejsze jest wejście na Jasną Górę, to wielkie przeżycie. Na trasie bywa różnie, czasem ma się dosyć, ale warto pójść. Jej koleżanka Iza wyrusza pierwszy raz. – Namówiły mnie koleżanki. Stwierdziły, że warto to przeżyć. Jestem nastawiona pozytywnie. Poza tym myślę, że trzeba też oderwać się od pracy, codzienności i zrobić coś, by odnowić się duchowo. Z mieszkankami Jankowic wyruszyło sprzed rybnickiej Bazyliki na Jasną Górę około 3,5 tysiąca pątników. – Jak szłam pierwszy raz to najmłodszym uczestnikiem było 11-miesieczne dziecko, a najstarszym 80-letni pan – wspomina Ela. Także i w tym roku wśród pielgrzymów były i małe dzieci i dorośli.
Są myślami z pielgrzymami
Ci, którzy z różnych względów nie mogli pójść, mogli uczestniczyć w pielgrzymowaniu duchowym. – Trudno mi powiedzieć ile jest takich osób, ale wiem, że są i zbierają się w wielu parafiach na wspólnej modlitwie – przyznaje ks. Marek Bernacki, kierujący rybnicką pielgrzymką od 2004 roku. Tegorocznej, 63 Rybnickiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę towarzyszą słowa z ogólnopolskiego programu duszpasterskiego: „Jesteśmy uczniami Chrystusa”. – Chcemy zgłębiać, co znaczy być uczniem Chrystusa w rodzinie, pracy szkole. Temu podporządkujemy nasze rozważania i modlitwy – tłumaczy ks. Bernacki, na którego porady mogą liczyć pielgrzymi, w szczególności ci, którzy idą po raz pierwszy. – Oprócz porad dotyczących odpowiedniego ubioru, mówię im, że warto mieć intencję. Intencja bardzo mobilizuje, zwłaszcza w trudnych momentach. No i muszą pamiętać, że pielgrzymka to też pewien trud, ofiara, cierpienie, a nie tylko przyjemność – podsumowuje duchowny.
Beata Mońka