Festiwal strzelecki
W minioną sobotę piłkarze III-ligowego Energetyka ROW Rybnik urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki. W meczu ze Skalnikiem Gracze wbili rywalowi aż sześć bramek nie tracąc ani jednej.
Trener rybniczan – Franciszek Krótki dotychczas narzekał na nieskuteczność swoich podopiecznych. – Dzisiaj wykorzystaliśmy prawie wszystkie sytuacje. Jest poprawa w tym elemencie gry i oby tak było w następnych meczach – mówił zaraz po tym pojedynku szkoleniowiec rybnickiej drużyny.
Nokaut w dziesięć minut
Początek spotkania nie zapowiadał tak łatwej i wysokiej wygranej ROW-u. Od pierwszych minut inicjatywę na boisku przejęli goście, jednak ich akcje kończyły się niecelnymi strzałami na bramkę bronioną przez Andrzeja Skrockiego. Jak się zdobywa gole, chwilę później pokazali im rybniczanie. W ciągu dziesięciu minut trzykrotnie pokonali bramkarza Skalnika i już w 25. minucie meczu, jego losy praktycznie zostały rozstrzygnięte. Najpierw w 15. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony Adama Procka, drugą swoją bramkę w tym sezonie zdobył głową Roland Buchała. Siedem minut później asystą z głębi pola tym razem popisał się Szymon Jary, Buchała znalazł się oko w oko z golkiperem gości i umieścił piłkę w siatce. – W pierwszych 15 minutach rywale trochę nas przestraszyli, mieli dwie dobre sytuacje, ale ich nie wykorzystali. My stworzyliśmy dwie sytuacje, strzeliliśmy dwie bramki i było już praktycznie po meczu – mówił zaraz po zejściu z murawy szczęśliwy strzelec dwóch bramek. W 25. minucie Jary podał tym razem Grzegorzowi Dzięgielowskiemu, a ten oddał piłkę na lewo do Mateusza Szatkowskiego, który już w swoim drugim meczu w „dorosłej piłce” trafił do siatki rywala i było już 3:0. To był prawdziwy nokaut, po którym goście już się nie podnieśli.
Nikt jej nie przeciął
Po zmianie stron nasza drużyna nadal punktowała przeciwnika. Wprawdzie przez pierwsze 20 minut drugiej odsłony ani dobrze grającemu tego dnia Łukaszowi Żyrkowskiemu, ani Wojciechowi Sałkowi, ani Buchale mimo okazji nie udało się zdobyć gola, ale w 65. minucie uczynił to Dzięgielowski. Z prawej strony boiska piłkę wywalczył wpuszczony chwilę wcześniej na murawę Jan Janik i idealnie obsłużył wbiegającego w pole karne Dzięgla, który podwyższył wynik meczu. To jednak nie koniec. W 78. minucie Żyrkowski dokładnie wyłożył futbolówkę w polu karnym Pawłowi Krótkiemu i zrobiło się 5:0. W końcówce meczu trener ROW-u będąc już pewnym zwycięstwa, na boisko wpuścił debiutanta – 17-letniego Tomasza Kasprzaka. Młody lewonożny zawodnik prędko został nieprawidłowo powalony przez rywala na murawę i sędzia podyktował rzut wolny. Jako że do bramki było około 40 metrów, to wykonujący ten stały fragment gry Sałek zdecydował się na dośrodkowanie. Szybującej piłki jednak nikt nie zdołał przeciąć i ta... wylądowała w siatce! – Chwile po tym, jak wszedłem na boisko udało mi się odebrać rywalowi piłkę ale dostałem „po nogach” i sędzia odgwizdał faul. Sałek strzelił bramkę z rzutu wolnego, więc chyba mam asystę – komentował po meczu tę sytuację Kasprzak. Kilka minut później sędzia zakończył ten nierówny pojedynek, a nasi piłkarze mogli do swojego dorobku dopisać kolejne trzy punkty.
Dokumenty Senegalczyka
Tydzień wcześniej odbyła się 2. kolejka III ligi opolsko-śląskiej. Z powodu remontu stadionu w Katowicach, mecz tamtejszego Rozwoju z rybnickim ROW-em został jednak przełożony na 24 września. Zamiast tego spotkania, rybniczanie rozegrali jednak sparing, w którym bezbramkowo zremisowali z II-ligowym Zagłębiem Sosnowiec. W ekipie ROW-u zagrał w tym meczu czarnoskóry Lifa Sadio. Ten 19-latek przyjechał do mieszkającego w Polsce swojego starszego o 15 lat brata, który w zimie również testowany był w naszej drużynie. Trener Krótki widziałby Lifę w swoim zespole, jednak póki co, jego występy w ligowych meczach rybnickiej drużyny są wykluczone. Powodem tego jest brak wymaganej dokumentacji Sadio, która została w jego rodzinnym Senegalu.
Teraz do Chróścic
W pozostałych meczach dwóch ostatnich ligowych kolejek, na uwagę zasługują dwa zwycięstwa drużyny z Leśnicy, szczególnie to ostatnie w derbowym pojedynku z Ruchem Zdzieszowice. Leśniczanie, obok ROW-u, który ma jednak jeden mecz zaległy, są jedynym zespołem, mającym na swoim koncie komplet punktów i pewnie przewodzą w tabeli. Po niespodziewanej porażce w pierwszej kolejce, przebudził się faworyt rozgrywek – Ruch Radzionków wygrywając dwa kolejne spotkania. Słabo, jak na razie, spisuje się inny faworyt ligi – Rozwój Katowice, który ma na swoim koncie tylko jeden punkt. Piłkarze ROW-u w najbliższą sobotę zagrają w wyjazdowym meczu z Victorią Chróścice, która w swoim dorobku ma jedną przegraną i dwa remisy. Jeśli rybniczanie zagrają w tym pojedynku tak, jak w spotkaniu ze Skalnikiem, to o jego wynik powinniśmy być spokojni...
Łukasz Kozik