Podróż sentymentalna
W trakcie ostatnich dwóch tygodni wakacji grupa młodych ludzi przygotowuje musical.
– Gram taką trochę komediową postać nazywaną Kara, bo jego idolem jest Bruce Lee – opowiada licealista Robert Kocur. W warsztatach łączących zajęcia teatralne, taneczne i wokalne uczestniczy już po raz trzeci.
Dla jego koleżanki Ani Sulskiej to debiut. – To Robert mnie namówił, żebym przyszła – opowiada odtwórczyni dwóch ról – nauczycielki i harcerki. – To nie są zbyt duże role, ale muszę najpierw zdobyć doświadczenie – wyjaśnia. Oboje uczestniczą w przygotowaniach do musicalu. Po raz trzeci z młodymi ludźmi pracują artyści z Teatru „Wit–Wit” z Gliwic. Jest ich pięcioro, dwa małżeńskie duety: Ewa i Stanisław Witomscy oraz Ewa i Przemysław Witkowicz, a także Dagmara Kaliciak. Na co dzień współpracują także z Gliwickim Teatrem Muzycznym. W Rybniku przygotowują z młodzieżą musical „Happy people”. – To historia osadzona w polskich realiach lat 80. Przez ten spektakl chcieliśmy pokazać młodzieży jak wtedy było. Oczywiście tytuł jest trochę przewrotny – wyjaśnia Ewa Witomska. Dla uczestników warsztatów jest to wyprawa m.in. do krainy kolejek, listy przebojów Programu 3 i obozów harcerskich na Mazurach. Tym, co bez wątpienia łączy pokolenia jest muzyka. – Oprócz autorskich piosenek Przemka Witkiewicza, wykorzystujemy w spektaklu takie utwory jak: „Biała flaga”, „Zaopiekuj się mną” i tytułowy „Happy people” Yazoo z polskim tekstem – dodaje Witomska.
Jest miłość, zazdrość, konflikt
Jest miłość, zazdrość, konflikt
Fabuła spektaklu nie jest zbyt skomplikowana. Bohaterką opowieści jest uczennica Ala, która ucieka z domu i jedzie na Mazury. Tam poznaje grupę zbuntowanej młodzieży, a wśród nich chłopaka, w którym się zakochuje. W to samo miejsce przyjeżdża także grupa harcerzy. – W tej historii jest miłość, zazdrość, konflikt między młodymi ludźmi, ale wszystko się dobrze kończy – zdradza Witomska. Z tej podróży w przeszłość cieszą się aktorzy. Tym bardziej, że należą już do pokolenia, dla którego Bruce Lee stanowczo nie jest postacią kultową. Podobnie jak i piłkarz Zbigniew Boniek, którego wprawdzie podziwia, ale jeden z bohaterów spektaklu. Udział w warsztatach to nie tylko wyprawa w lata 80. – Pracuje się na przykład nad dykcją, co przydaje się w życiu. Poza tym jak wychodzi się na scenę, trzeba przełamać strach, poradzić sobie ze stresem. Dzięki temu ma się potem odwagę, żeby występować publicznie – wylicza Kocur. – Na co dzień nie zawsze jest czas na działania artystyczne, więc trzeba wykorzystać okazję – dopowiada jego koleżanka Ania. Oboje pracują zawzięcie nad swoimi rolami. – Dla mnie najtrudniej na początku było zapamiętać tekst – zdradza spektaklowy Kara. – Mnie trudniej było nauczyć się sekwencji kroków, żeby nie mylić kolejności, ale teraz jest już lepiej – przyznaje odtwórczyni roli nauczycielki. Efekty ich pracy będzie można zobaczyć 5 września na dużej scenie Rybnickiego Centrum Kultury. – Mam nadzieję, że przyjdą rodzice naszych aktorów i generalnie to trochę starsze pokolenie. Dla nich będzie to taka podróż sentymentalna – zaprasza Ewa Witomska.
Beata Mońka