Dobre duchy kapliczki
Kapliczka Matki Boskiej przy ulicy Raciborskiej już wiele przeszła, ale rodzina Liszków nie pozwala, by świeciła pustkami i straszyła przechodniów zaniedbanym wyglądem.
– Jacyś dranie uwzięli się na nią i niszczyli co chwila – mówi ze łzami w oczach Gerard Liszka.
Rodzinne zobowiązanie
Jeszcze 7 lat temu w kapliczce przy ul. Raciborskiej stała figurka Matki Boskiej, która miała już ponad 200 lat. Niestety chuligani wyrwali ją pewnej nocy zza szyby i roztrzaskali na środku jezdni. Przyjechała policja, ale sprawców nie znaleziono. Historia roztrzaskanych figurek zdążyła się już w tym miejscu powtórzyć sześć razy! I dzisiaj jednak kapliczka nie świeci pustkami, bo tuż przy niej mieszka para dobrych ludzi, którzy nieustannie się nią opiekują. – Gdy moja żona, Urszula, urodziła się w tym domu obok, kapliczka już dawno tutaj stała. Naszą wspólną troskę o te miejsce traktujemy jako rodzinne zobowiązanie – tłumaczy z powagą Gerard Liszka.
Chuligańskie wybryki
Kapliczka kiedyś leżała na terenie posesji Liszków. – Gdy w latach 70-tych budowano tutaj bloki, moi teściowie zgodzili się, by odstąpić kawałek terenu na tę ścieżkę, by mieszkańcy mogli dojść w prostej linii do ulicy Raciborskiej. Grosze za to dostali, a ścieżka oddzieliła kapliczkę od naszego placu. Miała się nią opiekować spółdzielnia mieszkaniowa, no ale wie pan... zresztą szkoda gadać. Sam się tym zajmuję. Maluję, trawę ścinam. Po te dachówki to też daleko jechałem, bo konserwator zabytków nie chciał słyszeć o innych. Najgorsze jednak, że jacyś dranie uwzięli się na nią i niszczyli co chwila – mówi ze łzami w oczach Liszka.
Nasza i koniec
Już od roku na szczęście nie było żadnej dewastacji. Figurka Matki Boskiej trafiła jednak ostatnio do pracowni Krzysztofa Dublewskiego w muzeum, by ją odnowić. Gerard Liszka odebrał ją w ostatnim tygodniu. – No popatrz pan, jak pięknie nam Dublewski zrobił tę Matkę Boską – pokazuje z dumą Liszka. Pojawiają się znów kwiaty, ludzie zapalają znicze. A nie zawsze tak było. Pan Gerard pamięta, jak zniszczono figurkę ostatnim razem. – By kapliczka wtenczas nie stała pusta, postawiłem w zastępstwie Matkę Boską Fatimską. Ale tej to żaden nie przyszedł znicza zapalić. Musi być nasza i koniec, bo inaczej nie będą palili – tłumaczy Liszka.
Krystian Szytenhelm