Stałem się człowiekiem podejrzliwym
Marek Krajewski był jednym z gości tegorocznych Rybnickich Dni Literatury, które po raz pierwszy Rybnickie Centrum Kultury współorganizowało z ośrodkiem dydaktycznym Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku.
– Odkąd zacząłem pisać kryminały, stałem się człowiekiem podejrzliwym. Gdy idą za mną ulicą jacyś ludzie, staram się ich zgubić. Tak oto ten wykreowany, fikcyjny świat wkracza w mój świat realny – zauważa pisarz.
Autor cyklu kryminałów, których bohaterem jest Eberhard Mock, żyjący w międzywojennym Wrocławiu pracownik Prezydium Policji, odwiedził Rybnik po raz pierwszy. Jednak – jak przyznał – ma do tego miasta pewien sentyment: – Stąd pochodzi mój wykładowca gramatyki łacińskiej dr Józef Mantke, po którym przejąłem schedę. Szybko też okazało się, że w jednej z książek z cyklu jest rybnicki akcent. A dokładniej mówiąc, pojawia się ulica Rybnicka, co wytropił wielki miłośnik przygód Mocka, Adam Drewniok. Basista zespołu „Carrantuohill” podzielił się z autorem kilkoma uwagami. – Mam w komputerze taki specjalny folder, w którym zapisuję sugestie czytelników. Zbieram też historie. Na przykład w Świebodzicach czytelniczka opowiedziała mi o wampirze, który popełniał zbrodnie. Niby nic nowego, ale podejrzewany o to był aptekarz, czyli człowiek, który o innych dużo wie. Może kiedyś wykorzystam ten wątek – opowiada Krajewski, który rozstał się z Uniwersytetem Wrocławskim, gdzie przez 15 lat był wykładowcą filologii klasycznej. – Zastanawiałem się nad matematyką, ale mój nauczyciel orzekł: Krajewski ty masz za małą wyobraźnię, żeby studiować matematykę – stwierdza autor najbardziej poczytnych kryminałów, dla którego studiowanie gramatyki łacińskiej było niczym rozwiązywanie zagadek kryminalnych.
Beata Mońka