Rodzina Ożogów
Losy rybnickiej rodziny Ożogów przybliżyła nam pani Leokadia Bezeg (urodzona 12.02.1929 r.). Jej ojciec Józef Ożóg (1898 – 1974) pochodził z rzeszowskiego, z terenów przedwojennego województwa lwowskiego. Jego ojciec Jędrzej Ożóg (1857 – 1911) – którego zacny portret zdjęciowy na szczęście się zachował – był młynarzem.
Beztroska urzędników
Józef przybył na Śląsk za pracą. Tu poznał pochodzącą z katowickich Szopienic Roździenia Walerię (1902 – 1992). Waleria – to imię dostała na chrzcie – została przez bezmyślnego urzędnika zapisana jako Waleska i miała później z tytułu urzędniczej beztroski niejeden kłopot. Miała je także jej córka Leokadia. Z kim były potem największe kłopoty? Oczywiście z urzędnikami. Pani Leokadia natomiast z wdzięcznością wyraża się o szefowej naszego USC, która wykazała wiele zrozumienia, a nawet bardzo pomogła. Jeszcze w czasie wojny matka przypominała 16–letniej córce, aby nigdy nie zgubiła jej dowodu tożsamości, bo inaczej może mieć kłopoty z urzędnikami. Jak wynika z opowieści pani Leokadii, jej ojciec poznał matkę na Śląsku i 17.06.1926 w Szopienicach ją poślubił. Już rok później w Rybniku zakupili na ulicy Raciborskiej 33 posesję od Biegeszów (Biegieszów). Ci pochodzili z Niewiadomia i nie byli spokrewnieni z Biegeszami mieszkającymi w sąsiedztwie. Poprzedni właściciele prowadzili tu wędzarnię śledzi, podobnie jak Soppowie w sąsiedztwie Wieczorków.
Trzy w jednym
Pan Józef Ożóg, który w browarze Muellera zajmował się taborem zmotoryzowanym, otwarł z czasem na swej posesji warsztat mechaniki samochodowej, stację benzynową i szkołę nauki jazdy. W pomieszczeniach gdzie dziś znajduje się firma Meble Borowiec, w 1937 Józef Ożóg otworzył garaże. Znajdowała się tu także w wielkiej hali spora myjnia samochodowa. W albumie pani Leokadii zachowały się na szczęście bardzo ciekawe zdjęcia tak rodzinne, jak i związane z profesją ojca.
W rodzinie jest siła
W rodzinie jest siła
Józef Ożóg miał dwóch braci – jednego starszego od siebie i drugiego młodszego – Stanisława. Ten przed wojną pomieszkiwał w Gdyni. Jak to nieraz bywało na pograniczu, jeden brat służył w armii austriackiej, podczas gdy drugi założył już mundur legionisty Piłsudskiego. Niemniej bracia pozostali w serdecznych stosunkach. Podobnie było i w mojej rodzinie ze strony matki – trzech braci łącznie z mym dziadkiem wybrało Polskę, a jeden Niemcy. Pozostawali ze sobą także aż do końca w braterskich stosunkach. Wydaje się to rzeczą o wiele bardziej normalną niż narzucanie komuś światopoglądu. Stanisław niestety nie przeżył transportu z Oświęcimia. Józef prócz dwóch braci miał trzy siostry. Starsza siostra zmarła w 2007 mając 102 lata! Młodsza umierając miała 98 lat. Trzecia, Helena żyje i ma 97 lat (2008). Prócz Józefa pozostałe rodzeństwo zamieszkiwało poza Śląskiem.
Lodzia u Urszulanek
Pani Leokadia pozostała jedynaczką, bowiem jej młodszy braciszek Józek zmarł przy porodzie, (odbierał go w lecznicy Spółki Brackiej sam dr. Sachtleben – dyrektor tego szpitala sprzed I wojny światowej). Niestety dziecka nie udało się uratować. Pani Leokadia jako jedynaczka była oczkiem w głowie rodziny. Do domu Ożogów lubiały przychodzić dzieciaki z sąsiedztwa, nawet te od niej młodsze jak Janusz Grzybczyk czy Róża Paryzek. Kiedy mała Lodzia powtórzyła kilka „wyrazów”, które posłyszała od chłopaków z warsztatu, jej mama postanowiła nieodwołalnie posłać ją do szkoły sióstr urszulanek o rok wcześniej, choć Lodzi niezbyt ten pomysł przypadł do gustu. Ale co było robić.
Z okien domu państwa Ożogów rozciągał się widok na posesję Kopców – Raciborską 31 , a szczególnie na ogród przylegający do ulicy Raciborskiej, a na prawo od niego w głębi znajdował się kort tenisowy. Po przeciwnej stronie – Raciborska 35 – Ożogowie sąsiadowali z Biegeszami.
Michał Palica