Do tej pracy trzeba podchodzić z sercem
Do kandydowania na sołtysa zachęciła go żona i przyjaciele. W końcu się zdecydował i wygrał znaczącą przewagą głosów. I chociaż to dopiero początek jego kadencji, przyznaje, że pracy nie brakuje. – Sołtys pracuje 24 godziny na dobę – podkreśla Jerzy Rugor, sołtys Jankowic.
Pracy jest sporo, ale to wcale nie zniechęca Rugora, wręcz przeciwnie. – Sołtys jest w końcu pośrednikiem pomiędzy gminą a mieszkańcami. Do tej pracy trzeba podchodzić z sercem. Urząd Gminy w Świerklanach zamykają o 16.00, a do sołtysa można przyjść zawsze, o każdej porze. Moje drzwi są zawsze otwarte – zapewnia sołtys. Odkąd przeszedł na emeryturę w 1999 miał więcej czasu na działalność na rzecz gminy, aż w końcu to zaangażowanie zaowocowało powierzeniem mu funkcji sołtysa.– Jakby się pracowało zawodowo, nie starczyłoby czasu na sołtysowanie – przyznaje pan Jerzy. Pierwszym wielkim wyzwaniem była dla sołtysa organizacja tegorocznych dożynek.
Pochodzący ze Świerklan Jerzy Rugor w Jankowicach zamieszkał 36 lat temu. – Jak w każdej gminie borykamy się z brakiem pieniędzy, a to są wszystko potężne koszty, na przykład. kanalizacja czy nowe drogi, ale powoli prace się posuwają. Nikt nie może powiedzieć, że nic się u nas nie dzieje, bo gdyby się cofnąć o piętnaście lat, to widać, że jest to całkiem inne miejsce. Mieszkańcy zwracają się do sołtysa z każdym problemem. – Wszędzie gdzie trzeba to jadę. Z każdym muszę porozmawiać, żeby dowiedzieć się dokładnie o co chodzi. Jeśli lampa nie świeci, to jadę sprawdzić i potem zwracam się, gdzie należy – opowiada o swej pracy sołtys, który znajduje jeszcze czas na realizację własnych zainteresowań. Śpiewa w lokalnym chórze „Karolinki” i prowadzi niewielkie gospodarstwo. Pan Jerzy ma syna i córkę oraz pięcioro wnucząt. – Młodzi pracują, córka tutaj w szkole, dlatego rano przywozi dzieciaki do nas, od 8.00 do 14.00 mamy tu przedszkole, nie ma czasu się nudzić – podsumowuje sołtys.
Łukasz Żyła