Na Marsie istnieje życie
Po raz trzynasty kabaretowa czołówka zmierzyła się na skecze podczas Ryjka.
„Czytaj z Pudzianem” albo „Gotuj z Lechem, czyli orędzie kulinarne do narodu” takie pogramy już niedługo będziemy oglądać w telewizji według kabaretu „Kwiaty”, uczestnika tegorocznej Rybnickiej Jesieni Kabaretowej.
Na dodatek prawie 40 milionów Polaków będzie występowało na małym ekranie. W telewizji nie zobaczymy tylko jednego człowieka – Ostatniego Moherkanina. Z kolei według kabaretu „Limo” hitem może stać się program „Gwiazdy straszą gołębie”, realizowany na krakowskim rynku. Kabarety rozwikłały także parę zagadek. „Paranienormalni” ujawnili, że na Marsie istnieje życie, a Marsjanie bardzo przypominają ludzi, tzn. osobniki płci męskiej (płeć żeńska mieszka oczywiście na Wenus). Kosmici odwiedzają często Ziemię, gdzie przybywają po największą zdobycz ludzkości .....gorzką żołądkową. Podczas jednej z wizyt trochę przesadzili z zabawą. „Raz tak żem zarył tym statkiem, żem go musiał zostawić” – wyjaśniał Marsjanin Ziemianinowi, skąd wziął się Spodek w Katowicach. W konkursie głównym zmierzyło się osiem kabaretów. Znane już ryjkowej publiczności: „Ciach” z Zielonej Góry, „Czesuaf” z Poznania, „Jachim Presents” z Warszawy, „Kabaret Skeczów Męczących” z Kielc, „Limo” z Gdańska i „Stado Umtata” z Warszawy (ubiegłoroczny zwycięzca Małego Ryjka). Po raz pierwszy pojawili się „Paranienormalni” z Jeleniej Góry oraz „Kwiaty”, którym bliski jest humor rodem z Monty Pythona. – To projekt, który powstał specjalnie na Ryjka i raczej będzie to jednorazowe przedsięwzięcie – wyjaśniła Magda Mielczarek, niegdyś członkini kabaretu „Szum”, a obecnie „Słoiczek po cukrze”. Ta druga z formacji uczestniczyła w Małym Ryjku, czyli pojedynku młodych kabaretów i wywalczyła nagrodę. Musiała się jednak nią podzielić z grupą „Dabz” z Opola. – W przyszłym roku wystartujemy razem w „dużym” Ryjku jako „Dabz po cukrze” – żartowali zwycięzcy.
Pod patronatem babci Donalda Tuska
Uczestnicy obu pojedynków kabaretowych musieli zaprezentować premierowe skecze. – Patronat nad Ryjkiem powinna objąć babcia Donalda Tuska, bo każdy skecz tutaj to jest prapremiera – żartował Tomasz Jachimek, czyli „Jachim Presents”. – To duży plus tego festiwalu, że można zobaczyć zupełnie nowe skecze. Niestety, udało nam się kupić bilety tylko na Małego Ryjka, a dzisiejszy konkurs oglądamy na telebimie w sali obok – opowiadali w sobotni wieczór Dorota i Damian Bednorzowie z Rybnika. Prezentowane na telebimach bezpośrednie relacje z konkursu i finału były festiwalową nowością, wprowadzoną na osłodę dla tych, którym nie udało się kupić biletów. – Gdyby Ryjek miał się utrzymać z samych biletów, to te musiałyby kosztować minimum 240 zł na każdy dzień. Zdobywamy więc sponsorów, ale oddajemy im do dyspozycji część biletów. W wolnej sprzedaży zostaje kilkadziesiąt wejściówek. Z drugiej strony widzowie nie chcą, żeby Ryjka w całości przenieść do większej sali, na przykład do RCK, bo wtedy przestanie być imprezą kameralną i straci swój charakter – komentuje Stanisław Wójtowicz, prezes Fundacji Elektrowni Rybnik. Dodaje, że podobnie bywa na innych imprezach kabaretowych, na przykład na krakowskiej Pace, gdzie też trudno się dostać. – Będziemy się starać, żeby biletów na Ryjka w wolnej sprzedaży było maksymalnie dużo, ale zawsze ich będzie za mało – podsumowuje.
Bezkrwawa wojna domowa
– I tak warto było przyjechać – zauważają państwo Bednorzowie, który uczestniczyli w Ryjku pierwszy raz. Towarzyszyła im 9-letnia córka Dominika, która kibicowała „Paranienormalnym”, a jej rodzice formacji „Ciach”. Cała zaś trójka należy do fanów „Kabaretu Młodych Panów” i „Noł Nejm”. Rybnickie kabarety tym razem występowały w roli konferansjerów, stoczyły też w pierwszym z wieczorów bezkrwawą „Wojnę domową”. W konkursie nie wzięli też udziału ryjkowi weterani i zdobywcy największej liczby koryt. Mowa o kabarecie „Dno”, który przypomniał podczas wieczoru „Wspominki wieprzowinki” kilkanaście swoich skeczy jakie zagrał na Ryjku. Z kolei gwiazdą trzeciego dnia festiwalu była „Grupa MoCarta”. – Czcigodni! Bardzo proszę, uważajcie na to, co macie na twarzach, bo tu jest kamer od cholery. Żeby potem znajomi nie dzwonili, że widzieli was w telewizji i czy aby u was wszystko w porządku – apelował przed nagraniem Piotr Bałtorczyk, prowadzący koncert finałowy. Relację będzie można zobaczyć w programie „Piotr Bałtroczyk zaprasza” w Polsacie. Na scenie Rybnickiego Centrum Kultury oprócz laureatów i uczestników Ryjka, wystąpili: „Kabaret Moralnego Niepokoju”, „Grupa MoCarta”, „Kabaret Młodych Panów” i „Formacja Chatelet”.
Złote Koryta Kabaretów i Publiczności otrzymał kabaret „Limo” z Gdańska
– Cieszymy się, tym bardziej, że jesteśmy trzeci, czy czwarty raz na Ryjku. W ubiegłych latach pierwszego dnia wygrywaliśmy albo mieliśmy drugie miejsce, a następnego totalnie to kaszaniliśmy – komentowała po wygranej w głosowaniu kabaretów Ewa Błachnio z „Lima”. Gdańszczanie byli jedynym kabaretem, który zdobył za skecz „To musi być hit” komplet dziesiątek. – Ryjka nie da się porównać z żadnym innym festiwalem, bo tutaj oceniają kabarety. No i pokazuje się skecze premierowe, totalnie niesprawdzone, totalnie niezweryfikowane. Choć wygraliśmy już parę nagród, to przyjeżdżając do Rybnika czujemy się trochę jak debiutanci – dodała Błachnio. – Jeden ze skeczy dopracowywaliśmy w dniu konkursu. Tak więc moi koledzy twierdzili, że nie mamy szans wygrać, bo jeszcze nigdy nie przyjechaliśmy tak nieprzygotowani. No ale pierwszy dzień okazał się dla nas szczęśliwy. Pokazaliśmy skecz, za który dostaliśmy same dziesiątki – zauważył Wojciech Tremiszewski z „Limo”. Nieco później okazało się, że „Limo” wyjedzie z tegorocznego Ryjka z jeszcze jednym Złotym Korytem, które przyznała im publiczność. – Czasami podczas konkursu było słuchać, że publiczność nie zgadzała się z ocenami kabareciarzy. Skoro jednak ostatecznie i jedni, i drudzy przyznali nam nagrody, to tym fajowiej – skwitował Tremiszewski. Dodał, że rybnicka publiczność jest otwarta i wyrozumiała, wybacza wpadki. – Dwa lata temu przestaliśmy brać udział w konkursach. Ale Ryjek jest wyjątkowy, jeżeli dostaniemy zaproszenie w przyszłym roku, to z chęcią przyjedziemy – podsumowała Błachnio.
– Cieszymy się, tym bardziej, że jesteśmy trzeci, czy czwarty raz na Ryjku. W ubiegłych latach pierwszego dnia wygrywaliśmy albo mieliśmy drugie miejsce, a następnego totalnie to kaszaniliśmy – komentowała po wygranej w głosowaniu kabaretów Ewa Błachnio z „Lima”. Gdańszczanie byli jedynym kabaretem, który zdobył za skecz „To musi być hit” komplet dziesiątek. – Ryjka nie da się porównać z żadnym innym festiwalem, bo tutaj oceniają kabarety. No i pokazuje się skecze premierowe, totalnie niesprawdzone, totalnie niezweryfikowane. Choć wygraliśmy już parę nagród, to przyjeżdżając do Rybnika czujemy się trochę jak debiutanci – dodała Błachnio. – Jeden ze skeczy dopracowywaliśmy w dniu konkursu. Tak więc moi koledzy twierdzili, że nie mamy szans wygrać, bo jeszcze nigdy nie przyjechaliśmy tak nieprzygotowani. No ale pierwszy dzień okazał się dla nas szczęśliwy. Pokazaliśmy skecz, za który dostaliśmy same dziesiątki – zauważył Wojciech Tremiszewski z „Limo”. Nieco później okazało się, że „Limo” wyjedzie z tegorocznego Ryjka z jeszcze jednym Złotym Korytem, które przyznała im publiczność. – Czasami podczas konkursu było słuchać, że publiczność nie zgadzała się z ocenami kabareciarzy. Skoro jednak ostatecznie i jedni, i drudzy przyznali nam nagrody, to tym fajowiej – skwitował Tremiszewski. Dodał, że rybnicka publiczność jest otwarta i wyrozumiała, wybacza wpadki. – Dwa lata temu przestaliśmy brać udział w konkursach. Ale Ryjek jest wyjątkowy, jeżeli dostaniemy zaproszenie w przyszłym roku, to z chęcią przyjedziemy – podsumowała Błachnio.
Złote Koryto Tajnego Jurora otrzymał kabaret „Ciach” z Zielonej Góry. (Tajnym jurorem okazał się w tym roku Krzysztof Jaślar)
– Bardzo nas cieszy nagroda i muszę przyznać, że smakuje nawet lepiej niż ta sprzed dwunastu lat – przyznał Janusz Rewers z kabaretu „Ciach”. Kabaret wygrał pierwszą edycję Ryjka w 1996 roku. – Jak się szykowaliśmy do pierwszej konkurencji tegorocznego konkursu to zabrałem jako rekwizyt taką starą teczkę, do której nie zaglądałem przez kilka lat. Szczęśliwie wysypały się z niej dokumenty, a wśród nich był taki wyblakł już faks, który miał bardzo wyraźną pieczątkę. To była pieczątka Klubu Energetyka. Pomyśleliśmy z kolegą, że może to dobry omen. I tak się stało – zdradził Rewers. – Bardzo się cieszymy, że nagrodę otrzymaliśmy właśnie od Krzysztofa Jaślara, którego bardzo cenimy – dodał Tomasz Kowalski. Czy trudno było przygotować się do Ryjka? – Średnio trudno.
Gorzej ma się Tomek Jachimek. Nas jest czterech do wymyślania. Ale dzięki Ryjkowi zrobiliśmy nowe rzeczy, to była fajna mobilizacja – wyznał ich kolega Leszek Jenek. Wspomina też, że w sierpniu 1999 roku w Rybnickim Centrum Kultury odbył się ostatni występ jego byłej grupy kabaretowej – formacji „Potem”. Cała trójka mała także bardzo pozytywne zdanie o ryjkowej publiczności. – Publiczność jest taka fajna, że się zastanawiamy jak ją wozić ze sobą – stwierdził Rewers. – Mogłaby przynajmniej przyjechać i wymieszać się z naszą, zielonogórską publicznością – dodał Kowalski.
– Bardzo nas cieszy nagroda i muszę przyznać, że smakuje nawet lepiej niż ta sprzed dwunastu lat – przyznał Janusz Rewers z kabaretu „Ciach”. Kabaret wygrał pierwszą edycję Ryjka w 1996 roku. – Jak się szykowaliśmy do pierwszej konkurencji tegorocznego konkursu to zabrałem jako rekwizyt taką starą teczkę, do której nie zaglądałem przez kilka lat. Szczęśliwie wysypały się z niej dokumenty, a wśród nich był taki wyblakł już faks, który miał bardzo wyraźną pieczątkę. To była pieczątka Klubu Energetyka. Pomyśleliśmy z kolegą, że może to dobry omen. I tak się stało – zdradził Rewers. – Bardzo się cieszymy, że nagrodę otrzymaliśmy właśnie od Krzysztofa Jaślara, którego bardzo cenimy – dodał Tomasz Kowalski. Czy trudno było przygotować się do Ryjka? – Średnio trudno.
Gorzej ma się Tomek Jachimek. Nas jest czterech do wymyślania. Ale dzięki Ryjkowi zrobiliśmy nowe rzeczy, to była fajna mobilizacja – wyznał ich kolega Leszek Jenek. Wspomina też, że w sierpniu 1999 roku w Rybnickim Centrum Kultury odbył się ostatni występ jego byłej grupy kabaretowej – formacji „Potem”. Cała trójka mała także bardzo pozytywne zdanie o ryjkowej publiczności. – Publiczność jest taka fajna, że się zastanawiamy jak ją wozić ze sobą – stwierdził Rewers. – Mogłaby przynajmniej przyjechać i wymieszać się z naszą, zielonogórską publicznością – dodał Kowalski.
- Konkurs filmowy o „Złotą Kasetę” wygrał kabaret „Czesuaf” z Poznania, który nakręcił „Teleexpres” w konwencji kina niemego. Natomiast „Limo” otrzymało wyróżnienie.
- Konkurs piosenki o „Melodyjną nagrodę im. Artura” wygrał Tomasz Jachimek („Jachim Presents”) piosenką opowiadającą o ciężkim losie młodego ojca. Ale nagrodą musiał podzielić się z Markiem Żyłą z „Noł Nejm” (wykonał utwór dedykowany kabareciarzom, których już nie ma wśród nas).
- Mały Ryjek – nagrodą podzieliły się: „Słoiczek po cukrze” z Zielonej Góry oraz „Dabz” z Opola, które w przyszłym roku wystąpią w konkursie głównym Ryjka
Beata Mońka