Kup pan mieszkanie
Mieszkańcy Boguszowic są oburzeni, że nikt z władz miasta nie pojawił się na spotkaniu w sprawie wykupu mieszkań.
27 października Stowarzyszenie na rzecz Obrony Praw Lokatorów zorganizowało w kinie Zefir w Boguszowicach spotkanie mieszkańców. Chodzi o problem wykupu mieszkań komunalnych, co ma być, w opinii inicjatorów spotkania, blokowane przez prezydenta.
Kpią z nas!
Atmosfera spotkania była gorąca od samego początku. - Nie przyszedł ani Fudali, ani Jaszczuk! Wysłaliśmy im zaproszenia, a oni nas olali. Albo taki Gruszka. To był pracownik kopalni, który na naszych barkach wybił się na senatora, a teraz ma nas gdzieś! - wołał Tadeusz Paprota, przewodniczący Stowarzyszenia Obrońców Praw Lokatorów Miasta Rybnika. Na te słowa z sali natychmiast odezwały się wzburzone głosy.
Kto poprowadzi obrady?
Po sali przebiegły zdenerwowane spojrzenia organizatorów spotkania. Pojawiło się pierwsze pytanie: kto poprowadzi obrady? Nie przyszedł przecież żaden przedstawiciel władz miasta. Nie było także nikogo z Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej. Nie można przez całe spotkanie utyskiwać na nieobecnych. Ktoś musi poprowadzić spotkanie. Do stołu obrad poproszono Mirosława Moszczyńskiego, jedynego członka rady dzielnicy (a więc równocześnie jedynego przedstawiciela jakiejkolwiek władzy w mieście), który pojawił się na spotkaniu w kinie Zefir.
Gmina chce sprzedawać mieszkania
A co na to wielcy nieobecni? - Jestem gorącym zwolennikiem sprzedaży mieszkań komunalnych, ale musi to być oparte na racjonalnych przesłankach ekonomicznych - odrzuca zarzuty prezydent Fudali. Słowa te potwierdza uchwała o programie gospodarowania zasobem mieszkaniowym na lata 2004-2008. Na jej mocy wykupiono do dzisiaj niecałe 1000 mieszkań komunalnych! Natomiast „racjonalne przesłanki ekonomiczne" sprowadzają się w tej uchwale do jednego z warunków, jakim jest konieczność chęci wykupu ze strony wszystkich lokatorów danego bloku. Uchwała zabrania przy tym możliwość wykupu osobom, które zalegają z opłatami.
Obowiązki miasta
Pojawia się w związku z tym problem tak zwanych lokatorów socjalnych, a więc zadłużonych i potrzebujących wsparcia ze strony gminy. - 140-tysięczne miasto musi posiadać w swych zasobach mieszkaniowych rezerwy socjalne, a także rotacyjne oraz dla młodych małżeństw - tłumaczy obowiązki gminy, jakie narzuca ustawa o samorządzie gminnym, Adam Fudali. To oznacza, że wykupowi nie może podlegać co najmniej 4 tys. mieszkań. Władzom miasta nie zależy na posiadaniu całej reszty. Jeszcze ponad tysiąc może więc trafić pod młotek. Problem natomiast leży gdzie indziej. - Sprzedaliśmy już w tym roku 175 mieszkań, natomiast do zrealizowania stoi w kolejce jeszcze 211 wniosków! - informuje o możliwościach administracyjnych Fudali. W związku z tak dużym zainteresowaniem, prezydent nie korzysta z możliwości wydłużenia listy adresów, pod którymi lokatorzy mogą się ubiegać o wykup zajmowanego mieszkania, a jaka widnieje we wspomnianej uchwale.
Nie wierzą w dobrą wolę władz
- Nasz problem zaczął się w 2004 roku. Mieszkańcy bloku nr 6 przy ulicy Lompy zaczęli się interesować wykupem swoich mieszkań. W urzędzie miasta informowano nas, że do wykupu przeznaczono jak na razie kilka bloków, my natomiast mamy cierpliwie czekać. Po dwóch latach zwodzenia zaczęliśmy pisać prośby o możliwość wykupu. Do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Kilkakrotnie spotykaliśmy się z panem wiceprezydentem, ale wszystko to kończyło się fiaskiem - relacjonowała na poniedziałkowym spotkaniu Małgorzata Krzemińska.
Niewiarygodne zaproszenia
Sprawa jest tym bardziej gorąca, że na spotkaniu nie pojawił się żaden przedstawiciel władz miasta ani Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej. Zgromadzeni mieszkańcy Boguszowic nie mieli więc komu zadać swoich pytań. - Będziemy pisali do prezydenta i wszystkich nieobecnych, by odpowiedzieli, dlaczego ich nie było - obiecywał Paprota. Postanowiliśmy to sprawdzić. Wśród usprawiedliwień nieobecności pojawia się najczęściej brak wiarygodności wysyłanych zaproszeń, pod którymi nie znajdowały się ani dane kontaktowe, ani jakiekolwiek nazwiska czy nazwa organizatora. - Nie mogliśmy się podpisać, bo nie byliśmy wtedy jeszcze stowarzyszeniem. To była inicjatywa mieszkańców - tłumaczy Krzemińska.
Będzie zgoda?
Następne spotkania stowarzyszenie planuje zorganizować na przełomie listopada i grudnia. Zarówno prezydent jak i rada dzielnicy zapewniają, że się na nim pojawią. Miejmy nadzieję, że dojdzie wtedy do porozumienia i wszyscy zainteresowani wykupem swoich mieszkań będą zadowoleni z nowej uchwały.
Krystian Szytenhelm