Czwarte z rzędu zwycięstwo
Podopieczni trenera Wiesława Wiery z Kamienia 8 listopada w sobotę zmierzyli się na swym boisku z drużyną Górnika Czerwionki zajmującej 10. miejsce w tabeli B klasy grupy Rybnik.
Zdawało się, że dla plasującego się na 6. miejscu KP Kamień i grającego na własnym boisku zwycięstwo powinno być pewne. Ekipa z Czerwionki, przyjeżdżąjąc na kamieńskie boisko z passą 3 zwycięstw z rzędu, okazała się jednak całkiem równorzędnym przeciwnikiem i to ona ostatecznie wyszła zwycięsko z tego spotkania.
Od początku meczu drużyny wykazywały się walecznością, ale i dobrze prowadzoną grą. Przewagę dla Kamienia w 19. minucie zdobył Grzegorz Sułkowski pokonując Przemysława Bobka z Czerwionki. Drużyna Kamienia, tarasując wstęp do własnej bramki, miała jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku, lecz wszystkie akcje, choć ładnie rozgrywane, nie sfinalizowały się bramką. Niespodziewanie w 44. minucie celnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy Przemysław Bysiec doprowadzając tym samym do remisu 1:1. Na kamieńską murawę w drugiej połowie zawodnicy obu drużyn weszli pełni woli walki i chęci zwycięstwa. Piłka w szybkim tempie zmieniała połowy boiska. Tylko twarda i przede wszystkim skuteczna gra linii obrony zatrzymywała zawodników. Postawa obrońców obu ekip okazała się najistotniejszym elementem gry. To właśnie błąd w obronie zawodników Kamienia doprowadził do zmiany wyniku na 1:2 dla Górnika. W 60. minucie wpuszczony na prawą stronę pola karnego Piotr Konik puścił piłkę po ziemi dokładnie w lewy róg bramki gospodarzy. Przewaga Czerwionki zmobilizowała zespół z Kamienia do jeszcze trwardszej gry. Szybkie ataki po obu stronach boiska to praktycznie cały przebieg reszty meczu. Kilka groźnych akcji ze strony Górnika, jak i Kamienia, ale żadna z drużyn nie zdołała już zmienić wyniku meczu. Dużo przestrzałów, niecelnych podań. Mecz zakończył się chyba jednak zasłużonym zwycięstwem Górnika, bardziej taktycznie ułożone akcje i waleczna linia obrony, która skutecznie broniła dostępu do bramki dały zawodnikom z Czerwionki czwarte z rzędu zwycięstwo.
Łukasz Żyła