Czarny weekend
To był jeden z najtragiczniejszych weekendów na rybnickich drogach. W piątek w dzielnicy Grabownia zginął 20-letni kierowca, który zderzył się z autobusem. W sobotni ranek 31-latek został zmiażdżony przez koparkę. W niedzielę pijany mieszkaniec Żor potrącił śmiertelnie 36-latka a następnie uciekł z miejsca wypadku. Nawet nie zauważył, że po kimś przejechał.
Powiat Podczas minionego weekendu na terenie podległym KMP w Rybniku doszło do dwóch śmiertelnych wypadków drogowych.
W piątek, 14 listopada, wszystkie rybnickie służby ratunkowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Około godziny 21.00, dyżurny rybnickiej policji otrzymał zgłoszenie o wypadku autobusu na ulicy Poloczka. Natychmiast wysłano do Grabowni straż pożarną oraz karetki. Jak się szybko okazało, 20-letni mężczyzna nie dostosował prędkości do śliskiej nawierzchni i na łuku drogi zjechał na przeciwległy pas ruchu zderzając się czołowo z autobusem linii 32. Auto po uderzeniu w jelcza obróciło się o 180 stopni. Nieprzytomnego kierowcę zakleszczonego we wraku udało się wydostać dopiero strażakom. Stan młodego kierowcy był krytyczny. Mimo długiej reanimacji nie udało się go uratować. W wyniku zderzenia ranny został również 35-letni kierowca jelcza oraz jedna z pasażerek.
Do kolejnego tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło w niedzielę, 16 listopada, około godziny 1.40 na ulicy Gliwickiej w Szczejkowicach. Kierujący samochodem fiat punto 24-letni mieszkaniec Żor potrącił ze skutkiem śmiertelnym leżącego na jezdni 36-letniego mężczyznę a następnie odjechał z miejsca zdarzenia. Kierowca miał pecha. Na miejscu wypadku pozostała tablica rejestracyjna jego samochodu. Policjanci zajmujący się sprawą bardzo szybko ustalili właściciela samochodu. W trakcie penetracji terenu odnaleźli pozostawionego przy drodze fiata z uszkodzeniami przedniej części pojazdu. Kilometr dalej zatrzymali właściciela samochodu, który szedł w kierunku miasta w towarzystwie dwóch nastolatek w wieku 16 i 17 lat. Mężczyzna został zatrzymany. Jak się szybko okazało, był pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało u niego prawie 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjantom starał się wytłumaczyć, że faktycznie jechał samochodem, lecz alkohol spożył dopiero, kiedy pozostawił przy drodze samochód bez paliwa. Auto miało dość niskie zawieszenie, mimo to kierowca nie zauważył, że przejechał człowieka. Jak tłumaczył po zatrzymaniu policjantom, myślał, że przejechał przez kamienie lub przejechał niewielkie zwierzę. Teraz o dalszym losie zatrzymanego zdecyduje prokurator i sąd. W ciągu minionego weekendu, rybniccy policjanci zajmowali się jeszcze jednym wypadkiem.
W sobotę, 15 listopada, około godziny 10.10 na terenie betoniarni w Jankowicach doszło do wypadku. Podczas naprawy koparki, 31-letni mężczyzna został przygnieciony jej łyżką. Pogotowie zawiadomił szef firmy, który ratował rannego. Poszkodowany trafił do rybnickiego szpitala, gdzie na skutek odniesionych obrażeń zmarł. Kilkadziesiąt minut później do szpitala trafił 32-letni mężczyzna, który ratował zmarłego. Lekarze rozpoznali u niego stan przedzawałowy. Dzięki szybkiej pomocy lekarzy, mężczyźnie nic nie zagraża.
Adrian Czarnota