Wolny umysł
Stan Buddy to stan, w którym umysł jest wolny i niezniszczalny. To przydarza się na chwilę w dobrych momentach życia, gdy na przykład się zakochamy – wyjaśniał Peter Sauer, nauczyciel buddyzmu z Austrii.
Przypomniał także słowa historycznego Buddy, które wypowiedział tuż przed swoją śmiercią: „Teraz mogę umrzeć szczęśliwy. Nie zatrzymałem ani jednej nauki w zamkniętej dłoni. Dałem wam wszystko, co może wam pomóc”. Szybko jednak dodał: „Nie wierzcie w ani jedno moje słowo tylko dlatego, że wypowiedział je Budda. Sprawdzajcie, czy zgadza się z waszym doświadczeniem”. – Buddyzm nie jest religią wiary, opiera się na doświadczeniu. Zarazem sami jesteśmy odpowiedzialni za to, co nam się przydarza i jak nam będzie się wiodło później – mówił austriacki nauczyciel, który był jednym z gości trzydniowego Festiwalu Kultury Buddyjskiej, odbywającego się w DK Chwałowice. Jego organizatorem był Buddyjski Ośrodek Medytacyjny w Rybniku. – Nasz ośrodek skupia około 20 sympatyków, a w cotygodniowych medytacjach uczestniczy dziesięć osób – mówi Zuzanna Brachmańska, buddystka z 10–letnim stażem. – Naszym celem nie jest misjonowanie. Wychodzimy z założenia, że ktoś, kto poszukuje i zainteresuje się buddyzmem do nas trafi, a jak poczuje więź, zostanie na dłużej – dodaje Piotr Wichrzycki z rybnickiego ośrodka.
Jednak członkowie rybnickiego ośrodka, wzorem innych miast, postanowili zorganizować Festiwal Kultury Buddyjskiej, by przybliżyć mieszkańcom ideę buddyzmu, a być może i zachęcić ich do głębszego poznania tej religii. Pomóc w tym miały zarówno wykłady, spotkania, jak i filmy, które znalazły się w programie imprezy. – Chcemy pokazać, że kojarzący się z Dalajlamą buddyzm, może być także bliski współczesnemu człowiekowi. Aczkolwiek podążanie Diamentową Drogą nie jest proste – wyjawia Brachmańska. – Same praktyki wstępne zajmują kilka lat. Polegają one m.in. na powtarzaniu określonych mantr, co trzeba uczynić 400 tysięcy razy – opowiada Wichrzycki. Oboje są jednak przekonani, że dzięki buddyzmowi i metodzie Diamentowej Drogi mogą lepiej służyć innym, jak i pełniej wykorzystywać własny, nieograniczony potencjał. Festiwal Kultury Buddyjskiej rozpoczął koncert mis i gongów tybetańskich w wykonaniu Andrzeja Sawczuka, który zajmuje się również masażem dźwiękiem. – Te misy powstały w warsztatach rodzinnych ze stopu dwunastu metali. Jednak każdy masażysta musi sam dobrać odpowiednie misy. Pracując z nimi można wykryć u człowieka jakąś blokadę albo chorobę, w takim miejscu misy nie wydają dźwięku – opowiada Sawczuk, który poddawał masażowi zarówno dzieci, jak i mieszkańców domów opieki dla seniorów. Festiwalowi towarzyszyła także wystawa ikonografik na temat buddyzmu, która była prezentowana na rybnickim rynku.
Beata Mońka