Pan z lekarstwem
Przed udaniem się do apteki zapoznaj się z publikacją bądź skonsultuj się z farmaceutą.
Gdy za oknem panuje zima, lepiej się ciepło ubrać. W przeciwnym razie towarzyszyć nam będzie gorączka, i to nie tylko ta przedświąteczna. Natomiast jeśli już złapiemy jakieś choróbsko, musimy się udać z wizytą do pana aptekarza. To może być bardzo miła wizyta.
Nasiąknąć apteką
Biało, czysto i ciekawy zapach. A za szybką stoi uśmiechnięty aptekarz. Poznajmy go. – Pracuję w tym zawodzie, bo taka jest rodzinna tradycja. Nasiąkłem tym od małego. Oczywiście atmosferą, nie zapachem. Ten był zresztą kiedyś o wiele intensywniejszy. Wszystkie opakowania są już teraz bardziej szczelne. Nie mamy już także w aptece tylu ziół – wyjaśnia Maciej Gajerski, farmaceuta.
Doradzi
To pan aptekarz. A kto do niego przychodzi? Pacjent czy klient? – To jest i klient, i pacjent. Nie tylko sprzedajemy, ale także doradzamy. To również jest wpisane w nasz zawód. Oczywiście nie chcemy zastępować lekarzy. Niektórzy jednak wolą przyjść w mniejszych sprawach do nas po poradę, bo poświęcamy im więcej czasu. Zresztą także lekarze radzą się czasem farmaceutów w zakresie dostępności medykamentów – zdradza Gajerski.
Śmiesznie jest
Lekarstwo rzecz poważna, ale czasem trudno się powstrzymać od uśmiechu. – Po paczkę gwoździ jeszcze do nas nikt nie przyszedł, ale zdarzają się oczywiście zabawne sytuacje – mówi tajemniczo Gajerski. Pani aptekarka podaje przykład. – Najwięcej to jest przekręcania nazw. „Było to na p... p...”. Potem się okazuje, że to całkiem coś innego. Można by z tego gruby pamiętnik napisać – śmieje się Grażyna Otyńska.
Oszuści
Niestety, jak każda praca, także i ta nie sprowadza się do samych przyjemności. – Przychodzi do nas wielu stałych klientów, którzy po prostu lubią sobie z nami porozmawiać. Kłaniamy się sobie również na ulicy. Nie zawsze jest jednak tak przyjemnie. Niektórzy mają pretensje do ceny leków. Inni próbują zrealizować sfałszowane recepty – zdradza Gajerski.
Niestety, jak każda praca, także i ta nie sprowadza się do samych przyjemności. – Przychodzi do nas wielu stałych klientów, którzy po prostu lubią sobie z nami porozmawiać. Kłaniamy się sobie również na ulicy. Nie zawsze jest jednak tak przyjemnie. Niektórzy mają pretensje do ceny leków. Inni próbują zrealizować sfałszowane recepty – zdradza Gajerski.
(kris)