Wyścig o życie
To ważne, byśmy się wszyscy zintegrowali wokół tak szczytnego celu – podkreśla Lech Gęborski z bractwa kurkowego.
Gdy w grę wchodzi życie, nie można stać w korku. Tego zdania są bracia kurkowi, którzy zaproponowali zakup motocykla–karetki. Szpital pomysłowi przyklaskuje, rusza więc społeczna zbiórka. Organizatorzy zachęcają, by każdy włączył się w realizację szczytnego celu.
Sprawmy sobie karetkę
Jest zawsze pierwszy tam, gdzie potrzebna pomoc. Zatłoczone ulice to dla niego żaden problem. Ma ze sobą wszystko, co w pierwszym etapie ratowania życia niezbędne. To motocykl–karetka, który widzieliby na wyposażeniu szpitala bracia kurkowi. – Nasza inicjatywa zmierza do tego, by w mieście było bezpieczniej. Motocykl ratowniczy to narzędzie niesamowicie skuteczne. Dlatego chcemy społeczności Rybnika zaproponować, by sobie taki pojazd sprawiła – przekonuje Lech Gęborski do inicjatywy, która zyskała już pełną aprobatę dyrekcji rybnickiego szpitala. – Jestem zaskoczony tak pozytywną reakcją dyrektora. On po prostu chce mieć ten motor i tyle – przyznaje Piotr Unger, zastępca ordynatora oddziału ratownictwa medycznego, który został przez szpital wyznaczony na koordynatora projektu.
Szybko z pomocą
Szybko z pomocą
Motocykl jest najskuteczniejszym narzędziem dotarcia do poszkodowanego. Istnieje dla niego bardzo niewiele przeszkód. W Polsce wykorzystuje się go na razie w czterech miastach. To Gdańsk, Kraków, Legnica i Katowice. Natomiast jedynym miastem, które posiada motocykl fabrycznie przygotowany do ratownictwa, jest Kraków – referuje Gęborski. Także Rybnik ma mieć taką specjalną maszynę. To BMW R 1200 RT Ambulanse, który różni się od wersji standardowej między innymi zestawem akustyczno–optycznym, wzmocnionym silnikiem czy dodatkowym akumulatorem. Sam motocykl kosztuje 15 tysięcy euro. Razem z wyposażeniem wychodzi okrągła suma 100 tysięcy złotych! Organizatorzy mają nadzieję, że ta dwukołowa karetka pojawi się na naszych ulicach w połowie 2010 roku.
Nieraz było za późno
Idea inicjatywy wiąże się z szybkością dotarcia do poszkodowanego. Maksymalny czas wyjazdu to u nas jedna minuta. Natomiast niezależny od nas jest często dojazd. Ten według ustawy ma wynosić w terenie zabudowanym najwyżej 8 minut. Co prawda, teraz się jeszcze mieścimy, ale wszyscy widzą, co się dzieje z ruchem drogowym – zauważa Unger i podkreśla, że tykający zegar to zmniejszanie się szans na przeżycie. – Teoria jest taka: podjęcie akcji reanimacyjnej o 1 minutę później to 7 procent mniej szans na przeżycie. Przypominam sobie niektóre takie miejsca, gdzie mogliśmy człowieka uratować, gdybyśmy tylko dotarli tam wcześniej – przyznaje doktor.
Są partnerzy
Inicjatywa ma już nawet swoje logo. Zaprojektował je Marek Wawrzyniak, jeden z pierwszych rybniczan, którzy włączyli się w tę akcję. Inicjatorzy podkreślają, jak ważne jest podobne wsparcie. – Zrealizowanie tego celu nie leży w możliwościach samego tylko bractwa kurkowego. Będziemy wabić wszystkie siły społeczne Rybnika. Z pomocą naszych harcerzy chcemy zorganizować kwesty. Będziemy szczękać skarboneczkami gdzie tylko się da, na przykład na różnych imprezach, w tym motocyklowych. Także komendant policji zadeklarował pośrednictwo w załatwieniu dla kierowcy specjalnego kursu jazdy w szkole policyjnej – wymienia niektórych partnerów akcji Gęborski.
Masa chętnych
Motocykl z pustymi kuframi waży niemalże 300 kilogramów! Specjalny kurs jazdy z pewnością więc się przyda. Unger przyznaje, że chętnych do pracy na nowym sprzęcie jest masę. – To na razie świeży pomysł, ale byłoby to bardzo interesujące – przyznaje Katarzyna Zielińska, członek ekipy ratowniczej, która posiada odpowiednie prawo jazdy i marzy o Kawasaki Vulcan. Niektórzy śmieją się, że bracia kurkowi wyszli z inicjatywą z powodu miłości do motocykli. W ramach bractwa funkcjonuje przecież szwadron kawalerii zmotoryzowanej.
Motocykl z pustymi kuframi waży niemalże 300 kilogramów! Specjalny kurs jazdy z pewnością więc się przyda. Unger przyznaje, że chętnych do pracy na nowym sprzęcie jest masę. – To na razie świeży pomysł, ale byłoby to bardzo interesujące – przyznaje Katarzyna Zielińska, członek ekipy ratowniczej, która posiada odpowiednie prawo jazdy i marzy o Kawasaki Vulcan. Niektórzy śmieją się, że bracia kurkowi wyszli z inicjatywą z powodu miłości do motocykli. W ramach bractwa funkcjonuje przecież szwadron kawalerii zmotoryzowanej.
Wesprzyj już teraz
Strona internetowa akcji rusza z początkiem stycznia. Mają się tam pojawiać wszystkie informacje dotyczące przebiegu przedsięwzięcia. Już teraz jednak można dokonywać wpłat na konto: 02 1500 1214 1212 1006 5149 0000 (z dopiskiem: Motocykl ratowniczy dla miasta Rybnika).
Strona internetowa akcji rusza z początkiem stycznia. Mają się tam pojawiać wszystkie informacje dotyczące przebiegu przedsięwzięcia. Już teraz jednak można dokonywać wpłat na konto: 02 1500 1214 1212 1006 5149 0000 (z dopiskiem: Motocykl ratowniczy dla miasta Rybnika).
Krystian Szytenhelm