Jak we własnym domu
Rybnicki dom dziecka po dwuletnim remoncie wygląda teraz całkiem inaczej i przypomina... prawdziwy dom.
– Ogromnie się cieszę z tego, co udało się tutaj zrobić. Pozostały jeszcze kosmetyczne sprawy, ale to tak, jak w domu: zawsze jest coś do zrobienia – mówi Ewa Ryszka, zastępca prezydenta miasta.
Samodzielnie
Samodzielnie
Budynek podzielony jest na dwie części. W jednej znajdują się małoletnie matki z dziećmi, w drugiej: dzieci w wieku 6–13 lat, które mają całodobową i troskliwą opiekę. Samotne matki uczy się tutaj higieny, prawidłowego wychowywania i odżywiania swojego dziecka, robienia zakupów, prania, spraw kulinarnych, czy poruszania się po urzędach. Założenie jest takie, by uczyć samodzielnego życia w społeczeństwie. Stąd w każdej części znajduje się na przykład aneks kuchenny. Także dzieci muszą się stawać samodzielne. – Uczymy, by dzieci same sobie wyprały, zrobiły kanapki – tłumaczy Barbara Jakubiak, dyrektor domu dziecka.
Rodzinnie
W domu dziecka jest 30 miejsc. Wszyscy starają się, by panowała tutaj rodzinna atmosfera. – Tu nie ma na przykład pani dyrektor. Są same ciocie! Mimo to brakuje im jednak tej miłości rodzicielskiej. Pytają, kiedy przyjdzie mama – zdradza pani dyrektor. Słowa te potwierdza jedna z opiekunek–pielęgniarek. – Dawid ma 6 lat. Trafił do nas ze swoimi dwiema siostrami. Ich rodzicom trochę się nie poukładało. Albo taka Ania. ona czasem pyta, czy wezmę ją do swojego domu. Wie, że to coś innego, niż to miejsce tutaj – tłumaczy Barbara Jeziorska.
Praca ciężka, ale przyjemna
Gdy pani Barbara mówi o Ani, głos jej się zmienia. Widać, że opieka nad dzieckiem to coś więcej, niż tylko praca. – Bardzo się do Ani przywiązałam. Napada mnie to raz na jakiś czas.. Wszystkie dzieci są wspaniałe, ale niektóre po prostu szczególnie bliskie... to jest ponad nami. Pracuję tutaj już 20 lat i uważam to za swoje wielkie szczęście – zdradza Jeziorska.
Oficjalne otwarcie zmodernizowanego domu dziecka odbyło się 16 grudnia. Remont dotyczył między innymi termomodernizacji, wymiany instalacji wodno–kanalizacyjnej, elektrycznej czy centralnego ogrzewania. Całkowity koszt wyniósł 3 miliony złotych.
Krystian Szytenhelm