Rodzinne Święta
Wielu z nas pamięta ciepło minionych świąt Narodzenia Bożego.
Wielu z nas pamięta ciepło minionych świąt Narodzenia Bożego. Rodzinne, przedwojenne święta Bożego Narodzenia nie różniły się prawie niczym od naszych. Może jedynie znacznie częściej choiny oświetlały świece zamiast lampek. Może więcej wysyłano kartek, bo szczęśliwie nie było jeszcze smsów, choć i mms czy mail można pięknie ozdobić. Ale brakuje w nich jednak czegoś. Dotknięcia i własnoręcznego podpisu. Nie można też nimi przesłać opłatka.
W naszym rodzinnym domu pozostała – stawiana pod jodełką – stajenka betlejemska. Być może przywieziona przez Dziadków aż z Westfalii. Stamtąd na pewno pochodzi podstawa pod choinkę. Obrotowa z wbudowaną pozytywką grającą kilka kolęd. Pięknie wygląda obracająca się, pachnąca, przystrojona, a do tego śpiewająca choinka. Przedwojennych bombek niestety znacząco ubyło. Niemniej świadomość, że zaznaczają się w czasie Bożego Narodzenia akcenty te same co przez – z okładem – sto lat, daje poczucie ciągłości rodzinnej nie mówiąc o tradycjach świątecznych. Te same potrawy: barszcz, karp, moczka (nigdy nie lubiłem), po pasterce biała kiełbasa, czyli po naszemu wajswuszt (szczęśliwie od wielu lat już nie jadam). Na wieczerzę wigilijną z reguły był karp, ale czasami zdarzył się szczupak i pamiętam jak ciotka Wandzia przy oprawianiu pokazywała małemu smykowi wydobyte części szkieletu, które miały przypominać symbole Drogi Krzyżowej. Albo przypominały albo ciocia była tak przekonująca... Na pewno pamiętam jak w czasie przygotowań na czarno–białym „belwederku” oglądaliśmy „Opowieść o Godfrydzie rycerzu Gwiazdy Wigilijnej”, która na lata zapadła mi w pamięć.
Pierwsza gwiazda, śpiewanie wspólne kolęd, opłatek, życzenia, puste miejsce przy stole... Przed wojną było tak samo. Nawet w czasie wojny. Często rybniczanie spędzali te święta z dala od domu, często w opłakanych warunkach, nieraz w tragicznych.
Kartki od rodziny, przyjaciół, znajomych, nieraz otrzymywane z różnych stron świata. Kilka lat temu dostałem kartkę od znajomej z Afryki. Nie przypuszczałem, że niedługo po Bożym Narodzeniu dojdzie w jej kraju do zamieszek i tragicznych wydarzeń. Pamiętajmy w te i wszystkie następne święta o ludziach nie tylko z najbliższego otoczenia. I pamiętajmy w tą iście radosną porę o kruchości czasu, miejsca, sytuacji. Pamiętajmy też o tych, którzy szli tym traktem przed nami, bo im zawdzięczamy wspaniałe wigilijne tradycje i możliwość przekazania ich innym.
Na koniec ośmielę się złożyć niejako w „historycznym” wydaniu wszystkim rybniczanom i pozostałym krajanom życzenia świąteczne. Zwłaszcza tym, którzy potrafią docenić znaczenie przeszłości, bez której nie byłoby naszego dziś. Błogosławionych, zdrowych, rodzinnych świąt. Wielu radości z bliskich i prezentów. Szczęśliwego Nowego Roku. Jak ktoś ma jeszcze płytę Czerwono–Czarnych z Mszą beatową Katarzyny Gaertner z Podkowy Leśnej „Pan przyjacielem moim” to niech sobie koniecznie puści. Albo kolędy Eleni, albo „Dzień jeden w roku” Czerwonych Gitar. Jak kto woli może być „Śląsk” czy „Mazowsze” lub kolędy „The Beatles”. Wszystko jedno, byle byśmy odnaleźli ten jeden wspólny nastrój, to jedno wspólne uczucie.
Michał Palica
Zdjęcia z archiwum autora
Zdjęcia z archiwum autora