Tryska wodą i optymizmem
To różdżka wyczarowała oszczędności.
Rybnicki szpital stoi na wodzie. Dyrekcja chce to wykorzystać, by zaoszczędzić setki tysięcy złotych.
Końcówka 2008 roku. Teren wojewódzkiego szpitala w Rybniku. Jakiś pan trzyma w rękach rozwidlony patyk. Przechadza się powoli, w skupieniu. Na jego twarzy pojawia się nagle uśmiech, bo różdżka wskazała na złoże wody. Od tego czasu władze szpitala patrzą w przyszłość z większym optymizmem. – Tak, wykryliśmy znaczne pokłady wody. Oczywiście przy pomocy różdżki, chociaż do dzisiaj funkcjonowania tego narzędzia nikt jeszcze tak do końca nie wyjaśnił – uśmiecha się „magicznie” Tomasz Zejer, dyrektor wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Rybniku.
Dobra i dużo
Dyrektor zapewnia, że woda nadaje się do spożycia nawet bez uzdatniania. Wiadomo już także, że jej ilości są wystarczające do prawidłowego funkcjonowania lecznicy. – Zapotrzebowanie szpitala to 9 metrów sześciennych na godzinę. Natomiast wydajność tego źródła jest różnie oceniana, ale taka bezpieczna eksploatacja może się odbywać w granicach nawet do 30 metrów sześciennych na godzinę – zdradza Zejer.
Byle szybko
Rozlewisko wody wykryto na głębokości 22 metrów. – Jeszcze w tym roku chciałbym to źródło podłączyć do szpitala. Według audytora, ma to kosztować 350 tysięcy złotych, ale to są na razie szacunki. Chcemy jak najszybciej ująć źródło i wprowadzić je do sieci szpitala. Musimy jednak działać zgodnie z zasadami zamówień publicznych. W ubiegły piątek pojawiła się oferta przetargowa i jak na razie nikt się nie zgłosił, by wykonać projekt podłączenia – martwi się o tempo prac dyrektor.
Grube pieniądze
Pośpiech wart jest aż 800 tysięcy złotych. Tyle szpital płaci co roku wodociągom. – Woda jest bardzo drogim medium. Trzeba ten temat „drążyć” – mówi zdecydowanie o planach podłączenia źródła Zejer. Jednak nawet jeśli podłączą wodę, szpital nie do końca uniezależni się od rybnickich wodociągów. – Budowa oczyszczalni ścieków raczej przekracza nasze możliwości. Trzeba z tym poczekać na bardziej tłuste lata – przyznaje.
Nowy – stary szpital
A lata mamy teraz raczej chude. Do tego dochodzi specyfika rybnickiej placówki. – Szpital, pomimo swej nowości, był przecież budowany przez 30 lat. Narzekam na infrastrukturę techniczną. To jest tak naprawdę nowy – stary szpital. Po prostu koszty bardzo nas obciążają. Nie chciałbym się teraz deklarować, na co pójdą te zaoszczędzone pieniądze. Trzeba wziąć pod uwagę to, że najprawdopodobniej przychody NFZ mogą być w bieżącym roku mniejsze, niż się planuje – ostrzega dyrektor. Mimo, że budżet zamknął się w ubiegłym roku na plusie, rybnicka placówka nadal jest obciążona długiem w wysokości 10 milionów złotych.
Może prąd też swój
Rybnik nie zostawia jednak swojego szpitala samemu sobie. Trzy tygodnie temu prezydent przekazał nowoczesną i w pełni wyposażoną karetkę. Dyrekcja mogła ją zakupić dzięki umorzeniu miejskich podatków. – Dzięki mieszkańcom Rybnika kupiliśmy ostatnio karetkę. Teraz natomiast jest już następny pomysł. Chcemy stworzyć plan silnika kogeneracyjnego, który za pomocą gazu będzie wytwarzał prąd. Miasto, znów w formie umorzenia podatków, może nam opłacić projekt, z którym będziemy się ubiegali o dofinansowanie ze źródeł zewnętrznych – zdradza plany na przyszłość Zejer. Podatki, które szpital wpłaca do miejskiej kasy, sięgają co roku miliona złotych.
Krystian Szytenhelm