Górnik dobry w fantazjowaniu
W rybnickim Empiku spotkał się z czytelnikami Jerzy Buczyński, autor książek z Radlina.
– Cały czas czytamy dzieciom Andersena, Harry’ego Pottera, „Kubusia Puchatka”, a gdzie jest miejsce na nasze śląskie legendy i bajki? Marzy mi się, żeby podczas akcji „Cała Polska czyta dzieciom” pamiętać też o śląskich lekturach – mówi Jerzy Buczyński, autor „Skarbnicy śląskich legend”.
Jerzy Buczyński jest emerytowanym górnikiem. 27 lat przepracował na kopalniach „Marcel” i „Pniówek”. Pochodzi z Rydułtów, a mieszka w Radlinie. Działa m.in. w Grupie Artystycznej „Konar”. Jego fascynacja Śląskiem, regionalną historią i tradycjami znajduje odzwierciedlenie w książkach, które wydaje. Zadebiutował w 2004 roku wydawnictwem: „Bojdy ślonskie”, potem ukazały się: „Skarbnik, zmory, utopce i upiory”, „Klechdy górnośląskie” oraz „Skarbnica śląskich legend”. Jest też autorem śląskiego horroru „Misja umarlaków. Z księgi horroru śląskiego”. – Pochodzę z wielopokoleniowej, tradycyjnej śląskiej rodziny. I pamiętam te wszystkie historie o utopcach, strzygach opowiadane przez babcię, czy dziadka. Potem ja straszyłem tymi legendami młodsze rodzeństwo i kuzynów. Ale te nasze śląskie „straszki” nie są takie straszne. Jak ktoś jest mądry, to wie jak wykorzystać utopka do pomocy w gospodarstwie – mówi z uśmiechem. Przyznaje też, że lubi odwiedzać mieszkańców mniejszych miejscowości, wiosek. Są oni prawdziwą skarbnicą legend i historii. – Z ziemi rybnicko-wodzisławsko–raciborskiej zebrałem ich pond 300. Oczywiście wymagają one dopiero opracowania – wyznaje. Jednak jest przekonany, że ta praca ma głęboki sens. – Miałem spotkania w Krakowie, Gdańsku, moje książki sprzedają się w Łodzi. Jest duże zainteresowanie folklorem i kulturą śląską. Pod warunkiem, że nie odbywa się to pod hasłami nacjonalizmu, czy separatyzmu. Dobrze odbierany jest też nasz specyficzny, śląski humor, ale nie taki wulgarny, jaki prezentują niektóre kabarety – zauważa Buczyński, który uczestniczy w spotkaniach Klubu Miłośników Kultury Śląskiej, jaki powstał w Wodzisławiu Śląskim. Cieszy go, że nie brakuje młodych ludzi zainteresowanych rodzimą tradycją. Z drugiej jednak strony podkreśla jak ważna jest edukacja regionalna w szkole, szczególnie w dużych miastach na Śląsku. Dlatego chętnie uczestniczy w spotkaniach z młodzieżą, której opowiada regionalne legendy. Zamierza też wydać kolejną książkę, poświęconą śląskim zwyczajom. A czy czytelników wciąż dziwi, że za spisywanie tych wszystkich historii zabrał się górnik? – Może czasami, ale przecież Gustaw Morcinek też był górnikiem. I był dobry w fantazjowaniu, ale górnicy generalnie są w tym dobrzy, wbrew stereotypowi, że nadają się tylko do kilofa – śmieje się Buczyński.
Beata Mońka