Zapomniana kamienica
Na ścianach grzyb, z góry lecą dachówki, zalane piwnice: tak wygląda kamienica administrowana przez gminę Czerwionka – Leszczyny.
Mieszkańcy familoku przy ulicy Kochanowskiego w Czerwionce sprawę pękniętych rur i przeciekającej wody po opadach deszczu i śniegu zgłosili w straży miejskiej, ponieważ ponad miesiąc nikt nie reagował na ich telefony. Kolejny tydzień musieli czekać, by ktoś przyjechał i naprawił uszkodzenia. Choć to nieprawdopodobne, piwnicami z wodą pod kolana nikt nie interesował się przez ponad miesiąc.
Do remontu wszystko
– Miesiąc czekamy na naprawę rur, dopiero po interwencji w straży miejskiej ktoś się nami zainteresował. Przyjechali po tygodniu, w jednej piwnicy naprawili rurę i wodę wypompowali. Co z tego, jak po następnym deszczu znowu będziemy zalani. Woda leje się z odkrytych zsypów na węgiel. Tyle razy już to zgłaszałem i wszyscy to mają głęboko gdzieś. Tą kamienicą nikt się nie interesuje, praktycznie wszystko tu nadaje się do remontu – mówi oburzony Jerzy Kacała i pokazuje główną bramę budynku, która wygląda jakby czas się tu zatrzymał w zeszłym wieku. – Tu mieszkają starsi ludzie, już od wielu lat, nikt się nimi nie interesował, a sami przyzwyczaili się, że tu się nie da niczego załatwić. I tak wszystko leży, wali się. Piwnice nie nadają się już do niczego, wszędzie grzyb. Ja tu mieszkam od pół roku i naprawdę trudno mi jest przyzwyczaić się do takich warunków. Będę tak długo interweniował, aż ktoś się w końcu tym zajmie – dodaje Kacała.
Lecą dachówki
Faktycznie budynek na ulicy Kochanowskiego zwany Apostolokiem, jest z XIX wieku. Wybudowany został dla elity dyrektorskiej, powstającej kopalni Dębieńsko. Każda rodzina miała jeden poziom kamienicy, zaś na strychu mieściły się pomieszczenia dla służby. W latach powojennych, domostwa zaczęto rozdawać górnikom, którzy po kilka rodzin zajmowali mieszkania na jednym poziomie. Od tego czasu budynek z roku na rok niszczeje. W starej bramie głównej, gdzie kiedyś parkowały bryczki, ściany są w opłakanym stanie, zresztą cała klatka nadaje się do kapitalnego remontu. Zabytkowa kamienica wali się na oczach jej mieszkańców. Zarządca, którym jest gmina, już dawno zapomniała o mieszkańcach na ulicy Kochanowskiego, wykorzystując ich milczenie. – Ostatnio, zaraz przed sienią, zleciała z góry dachówka, na szczęście nikogo nie było w tym czasie. Z takiej wysokości to jest śmierć na miejscu. Tu przyjedzie ktoś dopiero, jak komuś się coś stanie – mówi, przymykając usta na znak bezsilności, Weronika Gajewska.
Problemu nie ma
Większego problemu w całej sprawie nie widzi Marian Uherek, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. – Cóż, taki to jest budynek, z 25% dachów w gminie lecą dachówki. W najbliższym czasie nie planujemy tam żadnych remontów. Może za 10 lat. W gminie mamy 98 budynków zabytkowych. Obecnie priorytetem są dla nas familoki w Czerwionce. Zresztą jakby mieszkańcy tego budynku płacili regularnie czynsz to może dałoby się coś zrobić. Dlatego wygląda to tak, jak wygląda. Zresztą jest tam też sporo mieszkań socjalnych – objaśnia Uherek. Władze gminy do spadających dachówek już się przyzwyczaiły. Ciekawe czy przyzwyczają się do nich mieszkańcy.
Łukasz Żyła