Nie było błędów
Policjanci, którzy w ubiegłym roku szukali ciała studentki z Raciborza, nie popełnili błędów. Śledczy umorzyli postępowanie w sprawie funkcjonariuszy, którzy mieli ignorować telefony od mieszkańców o bezdomnym mężczyźnie, który podejrzany jest o popełnienie zbrodni.
Prokuratura Rejonowa Gliwice Wschód umorzyła postępowanie w sprawie zaniedbań, których mogli się dopuścić policjanci z rybnickiej komendy. Sprawa dotyczy zaginięcia w ubiegłym roku, 20-letniej Doroty K. z Boguszowic. Dziewczyna została zamordowana w sierpniu, niedaleko swojego domu, w jednym z leśnych zagajników. Jej ciało znaleziono owinięte w tropik namiotu, w którym od tygodni mieszkał Piotr G. – wyrzucony przez rodziców z domu, kolega Doroty G. To właśnie on podejrzany jest o zabójstwo. Przypomnijmy, latem ubiegłego roku sprawą zabójstwa studentki żyło całe miasto. Dorota wyszła z domu 31 sierpnia, około godziny 23.00. Ostatni raz widziana była na przystanku autobusowym przy ul. Patriotów. Przez cały tydzień trwały intensywne poszukiwania. W sobotę, 6 września, około godziny 10.40 przypadkowy przechodzień znalazł ciało młodej kobiety w zagajniku przy ulicy Braci Nalazków w Boguszowicach. Okazało się, że to poszukiwana Dorota. Policja natychmiast przystąpiła do poszukiwań sprawcy. Przez weekend zatrzymano cztery osoby, które mogły mieć związek ze sprawą.
Wokół śledztwa narosło wiele wątpliwości. Policjanci, prowadzący poszukiwania, nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego przez 6 dni żaden z nich nie zainteresował się namiotem Piotra G. rozbitym w lasku obok baru „Piwnica” oraz zaparkowanym samochodem – również należącym do podejrzanego. Najprawdopodobniej, właśnie obok namiotu, przez tydzień leżały zakopane zwłoki Doroty K.
Jak się okazuje, podejrzany o zbrodnię Piotr G., nim dopuścił się zabójstwa, kilka dni wcześniej dostał wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym w Raciborzu. W jego namiocie walały się umowy kredytów, z których żył oraz wezwanie do więzienia. O ponowne umieszczenie Piotra G. w więzieniu, wnioskowała jego rodzina. Mężczyzna nadużywał alkoholu oraz środków psychotropowych. W trakcie śledztwa nie potwierdziły się podejrzenia, że policjanci zignorowali sygnały mieszkańców o dzikim biwakowiczu, który mieszkał w lesie w rozbitym tam namiocie. – Postanowienie o umorzeniu postępowania nie jest prawomocne, a rodzinie zamordowanej dziewczyny przysługuje od niego odwołanie – mówi prokurator Michał Szułczyński, rzecznik prasowy gliwickiej prokuratury.
Rzetelność rybnickich policjantów w tej sprawie sprawdzali już funkcjonariusze wydziału kontroli komendy wojewódzkiej. Oni również byli zdania że poszukiwania Doroty K. prowadzone były prawidłowo, a jedynym uchybieniem było zignorowanie przez dyżurnego komisariatu w Boguszowicach telefonu jednego z mieszkańców, który prosił o interwencję w sprawie mężczyzny, mieszkającego w namiocie.
(acz)