Rybnik Blues Festiwal
Blues is all right – śpiewał Bogdan Rumiak, organizator Rybnik Blues Festiwal.
Dźwięki bluesa zdobywają w Rybniku coraz większe uznanie. Byli młodzi i starsi, kobiety i mężczyźni, ubrani w skóry i wieczorowo... wszyscy przyszli zaczerpnąć bluesowego klimatu, który przepełniał Rybnickie Centrum Kultury.
Było świetnie
Gwiazdami pierwszego dnia festiwalu byli: Blueset, Krakowska Grupa Bluesowa, a także znakomity Melvin Taylor Chicago Blues Night. – Niesamowity feeling. Fantastyczne opanowanie instrumentów przez muzyków i typowy luz, jakim kulturowo obdarzeni są amerykanie (przede wszystkim czarnoskórzy) to mieszanka wybuchowa. Tak też było na ich występie. Czułem metrowe ciary na plecach! Jak dla mnie najwyższe półka, jeżeli chodzi o walory techniczne i słuchowe. Całość zakończyła się owacjami na stojąco i wyśpiewaniem radosnego sto lat dla wokalisty i gitarzysty tej formacji, który w piątkowy dzień obchodził swoje urodziny. Kawałek, który szczególnie utkwił mi w pamięci, to „The Healer” (John Lee Hooker w oryginale) – zachwyca się Sebastian Motyczka, jeden z uczestników festiwalu. Drugi dzień festiwalu otworzył zespół Jack Cannon. Węgierskie trio zagrało wiele z bluesowej klasyki, między innymi fenomenalne „Keep on running”. Po nich, jak co roku zresztą, na scenę weszli członkowie Mr. Blues, którym przewodzi Bogdan Rumiak. Zaraz potem druga dziesięciominutowa przerwa na piwo, papierosa, a nawet... mini jam session! Niektórzy słuchacze chwycili w przerwie za gitarę i zagrali z członkami Mr. Blues. Na scenie tymczasem zaczął już swój występ Easy Rider. Panowie nie wjechali niestety na motocyklach, ale gitara i śpiew Andrzeja Wodzińskiego momentami mogła słuchaczom nieść skojarzenia z Kapitanem Ameryką. Dzikie harce po strunach jako poszukiwanie przestrzeni dla swojej oryginalności, aż tu nagle... wybrzmiewa muzyka country! Jako ostatni na deski teatru wyszli długo wyczekiwani Patsy Gamble and Lester Kidson Band.
Gdzie lepiej?
Przez ostatnie 3 lata festiwal odbywał się na Małej Scenie, teraz powrócił znów do teatru. Gdzie lepiej? – Kiepskie jest to, że jak chcesz napić się piwa, to wyłącznie na korytarzu! No i tracisz wtedy cenne minuty koncertu – żalą się fani bluesa w kolejce do dystrybutora. – Na małej scenie nie można zapewnić odpowiedniego nagłośnienia. Tutaj z kolei brak tego klimatu. Coś za coś. To ma też wpływ na publiczność. Trochę słabo z nami współpracowali. Hah, może za mało piwa wypili? Jest dobrze. Obawiałem się, że nie będzie frekwencji, jesteśmy więc bardzo pozytywnie zaskoczeni! Festiwal ma już swoją renomę, a to dzięki muzykom, którzy na nim występują – mówi Bogdan Rumiak, organizator festiwalu i lider zespołu Mr. Blues.
Krystian Szytenhelm