Jagodowa przewietrzy Wodzisławską
Smog spalin, auto za autem, zniecierpliwieni wiecznymi korkami kierowcy – tak wygląda codziennie ulica Wodzisławska w godzinach szczytu. Sytuacja ma się trochę poprawić, bo lada dzień otwarta zostanie wąska, niewyasfaltowana Jagodowa, która umożliwi kierowcom ominięcie zakorkowanego ronda i przedostanie się do centrum. Jak informuje Krzysztof Jaroch z wydziału promocji i informacji, nowa organizacja ruchu zostanie wprowadzona do końca maja.
Legenda Jagodowej
Miasto się rozrasta, samochodów przybywa... w przeciwieństwie do dróg, którymi dojeżdżamy do pracy, domu, szkoły czy centrum. W rezultacie takie ulice, jak Żorska, Kotucza czy Chwałowicka, w godzinach szczytu po prostu stoją! Nie inaczej jest na Wodzisławskiej. Ta ulica ma być jednak wkrótce bardziej przejezdna. Kierowcy już od dłuższego czasu zabiegają o to, by odciążyć ruch poprzez otwarcie ulicy Jagodowej. Apel ponawiany był tyle razy, że powstają już nawet żarty i legendy. O Jagodowej nasłuchał się sporo także prezydent. – A dla tej ulicy to się zaraz zawiąże jakiś fanklub – żartuje Adam Fudali.
Pojadą
Powód wałkowania tematu jest prosty. – Musimy jakoś do tego Rybnika dojeżdżać – tłumaczy radny Henryk Ryszka, jeden z większych popularyzatorów tego rozwiązania komunikacyjnego. I okazuje się, że kierowcy w końcu wywalczyli swoje. – Ta ulica jest przejezdna, ale nie spełnia parametrów drogi publicznej. Możemy ją co najwyżej zrobić jako jednokierunkową. W tej chwili projektowana jest dla niej nowa organizacja ruchu, którą wkrótce będziemy wdrażać – obiecuje Michał Śmigielski, zastępca prezydenta. Prace już trwają. – Likwidują teraz dziury. Wkrótce będzie ją można uruchomić, ale z ograniczeniem dla pojazdów do 3,5 tony – informuje Ryszka. Rybnickie służby komunalne wyrównują teren. Asfaltu tutaj nie położą, ale kierowcy i tak są zadowoleni, bo to pomoże im przedostać się do centrum. A co na to tamtejsi mieszkańcy?
Będzie tragedia!
Reakcje są różne. Wielu oburza się na takie rozwiązanie. Już do tej pory nie było tutaj zbyt bezpiecznie, bo kierowcy nagminnie łamali prawo i korzystali z tej drogi pomimo zakazu. – By przedostać się samochodem do centrum w godzinach szczytu, zajmuje mi to jakieś 45 minut. Wolę więc przejechać tędy w kwadrans na rowerze. I stąd też wiem, jaki jest naprawdę ruch na tej niby zamkniętej drodze. Nie mam daleko, ale i tak zdąży mnie w tym miejscu minąć jakieś 20, 30 aut – mówi Stanisław Szymiczek. O mknących tędy samochodach najlepiej wiedzą sami mieszkańcy, dlatego oburzają się na pomysł otwarcia drogi. – Nie róbcie nam tego! Z domu już teraz nie można wyjść, bo dzieje się tutaj horror. Szliśmy sobie wczoraj do lasu z naszą niepełnosprawną córeczką. I tu nagle pędzący samochód... gdybym jej nie szarpnął, stałaby się tragedia! – mówi przerażony Krystian Szymik.
Droga życia
Decyzja zapadła, RSK wyrównuje teren. Udrożnienie Jagodowej jest więc przesądzone. Wydaje się też niezbędne. – Dla mieszkańców dzielnic południowych to jest droga życia – mówi Piotr Kuczera, radny z Popielowa. Prócz radnych z pobliskich dzielnic, na nasze spotkanie na Jagodowej przyjechało jeszcze wielu innych kierowców. Wszyscy przekonywali, jak ważne jest otwarcie tej drogi. I niektórzy mieszkańcy przyznają im rację. – Niby można tędy dojeżdżać tylko do posesji, ale i tak korzysta z tej przecinki bardzo wielu. Jesteśmy więc za otwarciem drogi. U nas mają w związku z tym przerobić płot, bo teraz jest za mało miejsca na skrzyżowanie z Wodzisławską. No i mogliby zrobić przy okazji jakąś strefę zamieszkania, żeby te auta jednak nie jeździły zbyt szybko – sugerują państwo Sobikowie. Dla zagwarantowania minimum bezpieczeństwa potrzebny jest też chodnik, ale raczej nie ma na to miejsca. Czy ta „droga życia” będzie więc bezpieczna?
Krystian Szytenhelm