Rowerem do Hiszpanii
Wszystkim tym, którzy nie zdają sobie sprawy, że tak mało trzeba, żeby być szczęśliwym.
Tymi słowami dedykuje swą książkę „Rowerem do Santiago de Compostela" urodzony w Leszczynach Piotr Kopacz. Podróżnik z Leszczyn postanowił wybrać się drogą pielgrzyma do jednego z „najświętszych" miejsc na ziemi.
Rowerem do Santiago
Piotr Kopacz urodził się i wychował w Leszczynach. Pod koniec lat osiemdziesiątych, jak wielu zawiedzionych sytuacją, jaka ich otaczała, wyruszył w poszukiwaniu lepszego jutra do Niemiec. W wieku prawie 50 lat wyruszył w swoją kolejną podróż, tym razem w poszukiwaniu piękna w sobie. Wziął rower i z niemieckiej miejscowości Gelsenkirchen, podążył w kierunki sławnego na całym świecie jednego z trzech „najświętszych" miejsc na ziemi, Santiago de Compostela w Hiszpanii. - W pewnym momencie swego życia zacząłem patrzeć częściej wstecz, zadając sobie pytanie, czy jestem spełniony. Odpowiedziałem sobie na to pytanie pozytywnie, ale od tego czasu coraz więcej w moim życiu było refleksji nad samym sobą - wyznaje Kopacz. Przypadkowo natknął się na artykuł w jednej z gazet na temat szlaku św. Jakuba, i tak ciekawość drogi do Santiago de Compostela i swego wnętrza zaprowadziła go na szlakową przygodę.
Trudy podróży
Jak się okazało, przeżycia i wrażenia, jakich doznał na drodze, pozostawiły głęboki ślad w podróżniku. Kilka miesięcy po przyjeździe, za namową swej żony, postanowił je spisać i tak powstała książka „Rowerem do Santiago, czyli jak dotarłem do Grobu św. Jakuba". Osobisty i refleksyjny dziennik z podróży. - Podczas zmagań z prostymi, fizycznymi trudnościami, zapominało się o tych problemach, jakie zazwyczaj nam towarzyszą. Naprawdę mało trzeba, żeby być szczęśliwym - mówi podróżnik z Leszczyn. Pan Piotr w wędrówkę wybrał się z kilkoma bagażami, nie zapomniał też o rozmówkach hiszpańskich i francuskich. - Bariera językowa była bardzo wielka. Zdarzało się, że na drodze korzystałem z gościnności miejscowych gospodarzy, niestety nie mogłem się odwdzięczyć ani jedną opowieścią lub rozmową o byle czym - dodaje.
Pielgrzym z Leszczyn
Camino de Santiago, tak nazywa się szlak pielgrzymkowy do katedry w Santiago de Compostela w Galicji w północno-zachodniej Hiszpanii. W katedrze tej, według przekonań pielgrzymów, znajduje się ciało św. Jakuba Większego Apostoła. Istniejąca od ponad 1000 lat, Droga św. Jakuba jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych, obok szlaków do Rzymu i Jerozolimy. Od IX wieku pielgrzymi z całej Europy, a wiekach późniejszych i z całego świata zmierzały do sławnego miejsca kultu, by doznać duchowej przemiany. Podobną drogę przebył pan Piotr. - Muszę przyznać, że byłem całkowicie nieprzygotowany. Gdy znalazłem się na granicy francusko-hiszpańskiej zorientowałem się, że przecież jeszcze są Pireneje. Podczas dni spędzonych w górach miałem wiele zwątpień, ale po jakimś czasie krajobrazy rekompensowały zmęczenie fizyczne - opowiada pielgrzym z Leszczyn.
W poszukiwaniu przygody
W swej książce autor opisuje kolejnych 20 dni, jakie spędził na swej pielgrzymce. - Po powrocie, miałem tylko zdjęcia. Nie prowadziłem dziennika. Rozkładałem fotografie i spisywałem po kolei wszystko to, co odcisnęło na mnie najgłębsze ślady - mówi Kopacz. Swe refleksje autor spisał ze „staranną szczerością", nie wstydząc się zmierzenia z samym sobą i swoimi nawykami cywilizacyjnymi. - Przygoda i poczucie wolności? Czy je przynajmniej znalazłem? Myślę, że tak. To, co się wydarzyło w ciągu dnia było często dużą niespodzianką.
Piotr Kopacz, „Rowerem do Santiago, czyli jak dotarłem do Grobu św. Jakuba" 2009 ARW „Vectra".
luk