List do redakcji
Po naszym materiale „Światło wyłącz i się przyłącz" sprzed dwóch tygodni, napisał do nas czytelnik w sprawie ekologicznych działań. Krzysztof Rozmiarek popiera wyłączanie światła w mieszkaniu, ale dziwi się nakazowi jazdy samochodem na światłach mijania. „To nie tylko o wiele bardziej szkodliwe dla środowiska, ale i niebezpieczne" - pisze oburzony.
Cieszę się z każdego działania proekologicznego, mogącego poprawić jakość życia w naszym mieście, w tym przede wszystkim jakość powietrza. Niestety, jak na całym Śląsku: niezbyt czystego. Czy jednak aby na pewno wszystkiemu winne jest światło pozostawione w pokoju, z którego wychodzimy na chwilę? Czy winna jest Elektrownia Rybnik, wyposażona przecież w najnowocześniejsze układy oczyszczania spalin? Z jej kominów wydobywa się praktycznie tylko dwutlenek węgla: ten sam gaz, który każdy z nas „produkuje" podczas oddychania. Hasło „Wyłącz światło" od razu przywodzi mi na myśl miliony samochodów, jeżdżących dziennie po polskich drogach. Światła włączone w tych samochodach mają moc małej elektrowni. Gdy auto stoi w korku i świeci tylko na zderzak innego pojazdu, udział dodatkowego obciążenia w postaci włączonych świateł mijania robi się znaczący. Co roku z tego powodu emitujemy do atmosfery prawie 600 tyś. ton dwutlenku węgla więcej i innych substancji szkodliwych dla środowiska i zdrowia człowieka!
Mógłbym to jeszcze zrozumieć, gdyby poprawiło się bezpieczeństwo na drogach, ale jest dokładnie odwrotnie! W każdym kraju, w którym wprowadzono podobny obowiązek liczba wypadków wzrosła. Dlaczego? Z dróg korzystają nie tylko samochody. Rowerzyści i piesi, najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo użytkownicy dróg, nie mają włączonych świateł. Teraz stali się relatywnie mniej widoczni na tle, często oślepiających, świateł mijania. Po wprowadzeniu nakazu liczba wypadków z ich udziałem znacząco wzrosła. W Austrii zrozumiano popełniony błąd i 1 stycznia ubiegłego roku wycofano podobny obowiązek. Zgodnie z przewidywaniami, liczba wypadków spadła. Również Unia Europejska wycofała się z rekomendowania państwom członkowskim wprowadzenia nakazu jazdy z włączonymi światłami mijania.
Powstaje pytanie: dlaczego w Polsce ten przepis jeszcze obowiązuje? Zgodnie ze starym powiedzeniem: jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Cóż, 2 miliony zł dziennie (!) to kwota nie do pogardzenia. Właśnie tyle dodatkowo wpływa do budżetu Państwa jako podatek od spalonego niepotrzebnie paliwa. Do tego dochodzi VAT za żarówki oraz zwiększone zyski firm z branży paliwowej i oświetleniowej.
Krzysztof Rozmiarek