Porządek musi być
Czerwionka - Leszczyny. Na ostatnim spotkaniu z mieszkańcami dzielnicy Czuchów zaiskrzyło pomiędzy burmistrzem a radnymi dzielnicy.
Zgrzyty pomiędzy przedstawicielami urzędu a radnymi i zarządem dzielnicy wystąpiły już na początku zebrania, jakie miało miejsce 26 maja w czuchowskiej szkole.
- Mieszkańców to można okłamywać, ale nie mnie. Nikt ze mną nie konsultował terminu spotkań. Mam do pana prośbę, proszę mówić prawdę - zwracał się do przewodniczącego rady dzielnicy burmistrz Wiesław Janiszewski, dodając: - na przyszłość nie dopuszczę, żeby była dowolność co do pojawiania się przedstawicieli urzędu.
Szybko i do domu
- Co to za porządek obrad? Muszę przebywać tutaj przez całą część sprawozdania rady dzielnicy. To są wasze lokalne sprawy. Mnie one nie dotyczą. Mi też zależy dziś na tym, żeby znaleźć się jak najszybciej w domu. Nikt mnie nie zapytał, czy mam jakieś uwagi co do porządku obrad. Jakiś porządek musi być - oburzał się szef urzędu w Czerwionce - Leszczynach. - Wnosiłem pisma do urzędu z odpowiednim wyprzedzeniem. I nie mamy do siebie żadnych zastrzeżeń - odpowiadał krótko Roman Cop, przewodniczący rady dzielnicy.
Kto tu rządzi
Kolejne zastrzeżenia burmistrza dotyczyły terminu zebrania. W tym samym czasie inne odbywało się w Leszczynach. Chodziło również o Dzień Matki. - Taki dzień został wybrany i tyle. Po prostu był najdogodniejszy - wyjaśniał zebranym przewodniczący zarządu Alojzy Stawinoga. Gdy w dzielnicy próbowano przystąpić do głosowania nad nowym statutem, wejściem komisji rewizyjnej postraszył Antoni Bluszcz, z klubu radnych większościowej koalicji. - Przepraszam państwa, miała tutaj być dyskusja z mieszkańcami, a nie jakieś wywody na temat sposobów głosowania - ciągnął Cop. - Statut jest sprawą formalną. Proszę się zająć tym tak jak należy. Do przodu - odpowiadał burmistrz.
Przyjść i zapytać
Gorąca atmosfera nie opadła do samego końca zebrania. Gdy głos zabrali mieszkańcy, padł grad pytań pod adresem burmistrza i jego zastępcy. Jednym z tematów był problem linii 194. Kilka miesięcy temu gmina obcięła połowę kursów (po interwencjach mieszkańców zdecydowano się jednak przywrócić wyeliminowane kursy). - W trakcie roku przewoźnik podwyższył stawki. Nie mieliśmy praktycznie wyboru. Co miałem zrobić? Jedynym rozwiązaniem było obcięcie kursów. Nikt nie przyszedł i nie zapytał się, dlaczego panie burmistrzu pan tak zrobił? Wytłumaczyłbym - wyjaśniał zebranym Janiszewski.
Łukasz Żyła