Połeć, nasz bohater
Te pamiątki bardzo wiele dla mnie znaczą, ale niech i inni się dowiedzą, co zrobił dla kraju mój ojciec - mówi córka bohatera.
Z okazji 20. rocznicy czerwcowych wyborów rodzina Połeciów przekazała na ręce prezydenta pamiątki po bohaterze rybnickiego podziemia. Grzegorz Połeć, przez lata zaangażowany w ruch „Solidarności", zmarł 6 lat temu. Do muzeum trafi seria znaczków i kopert. Znany w Rybniku działacz wykonał je ręcznie podczas pobytu w zamkniętych ośrodkach, do których został internowany podczas stanu wojennego.
Opozycjonista
Połeć przez większą część życia działał w opozycji. Najpierw, w wieku 23 lat, zaczynał w Komitecie Obrony Robotników, a następnie w Solidarności. - Kolportował kolegom „Robotnika" [dwutygodnik KOR - red.]. Ludzie byli przyduszeni, chcieli coś zmienić. Czytali i widzieli, że już jest inaczej, i tak się wciągali. Potem poszło to na Ryfamę, kopalnię... - opisuje działalność męża Urszula Połeć.
Internowany
Władze doskonale znały takich ludzi. Gdy nadszedł okres stanu wojennego, Połeć nie mógł pozostać poza kręgiem aresztowanych. Na decyzji o internowaniu napisano, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, bo jest w stanie organizować strajki w Hucie Silesia, gdzie pracował. - Do obozu jeździłam z dzieckiem, by mnie nie zamknęli - tłumaczy pani Urszula. - Pamiętam, że jako mała dziewczynka przemycałam baterie, by ojciec mógł posłuchać radia - wspomina z uśmiechem pani Kasia, która przypomina sobie również przesłuchania... - To gaduła była. O mało co mnie nie zamknęli - zdradza ze śmiechem mama.
Niezłomny
Gdy wrócił, znów zaczął działać. Myśleli, że go złamią, że rodzina, praca... Ale on chciał wolności. To było dla niego najważniejsze! Był dyskryminowany, bezdomny... ciężkie czasy. Psychika nie wytrzymała, nic już od nikogo nie chciał, ani emerytury, ani żadnej pomocy. Po 1989 roku każdy już potem szukał tylko jakiegoś stołka. Każdy, tylko nie Grzegorz... - opisuje rozczarowanie swego męża Polską po 1989 roku pani Urszula. By uczcić jego pamięć, zdecydowała się wraz z córką przekazać na ręce prezydenta pozostałe po bohaterze pamiątki. - Okazało się, że przez cały ten czas były w piwnicy. Znaleźliśmy je przypadkiem. Musi być tego więcej, może przez znajomych dotrzemy do reszty? Pójdziemy po nitce do kłębka. Wiem na przykład, że było jeszcze wiele zdjęć ze strajku w Hucie Silesia - zapowiada dalsze poszukiwania pani Połeć.
Wystawa w muzeum
Prezydent jest za ten gest bardzo wdzięczny. - Ducha patriotyzmu trzeba podtrzymywać. Niestety, o wielu rzeczach zapominamy, a młodzi ludzie w ogóle nie znają tych czasów - zauważa Adam Fudali i proponuje, by zorganizować w muzeum specjalną wystawę, na którą można by zapraszać szkolną młodzież. Dyrektor placówki pomysłowi przytakuje. - Wiedza o działalności KOR-owskiej jest nikła. Połeć to działacz społeczny z najwyższej półki. Aresztowano go zresztą jeszcze przed oficjalnym wprowadzeniem stanu wojennego. Traktowano go jak wroga publicznego numer 1. Prześladowania i aresztowania to była codzienność także u nas, a z tego rybniczanie nie zawsze zdają sobie sprawę. Zresztą te pamiątki mają walor nie tylko naukowy, ale i ekspozycyjny. W czerwcu wprowadzimy z tego zbioru pojedyncze dokumenty na naszą stałą wystawę. A w przyszłym roku, jeśli pojawią się nowe materiały, moglibyśmy zrobić wystawę poświęconą tylko temu bohaterowi - ocenia doktor Bogdan Kloch.
Krystian Szytenhelm