Nie taki zły sezon
Rozmowa z Franciszkiem Krótkim, trenerem Energetyka ROW Rybnik.
Energetyk ROW Rybnik zakończył sezon w rozgrywkach III ligi, zajmując 9. miejsce. Choć oczekiwania kibiców były większe, trener Franciszek Krótki zapewnia, że to wszystko, na co było stać zespół w tym sezonie.
– Dziewiąte miejsce na koniec sezonu chyba nie do końca Pana satysfakcjonuje?
– Nie wiem skąd wzięła się opinia na początku sezonu, że będziemy rozdawali karty w III lidze. Z moich ust nigdy takie deklaracje nie padły. Wszyscy ci, którzy byli blisko drużyny dobrze wiedzieli, że po awansie do III ligi odeszło z niej 8 zawodników. W tym momencie snucie planów o awansie do wyższej ligi przypominało bardziej wróżenie z fusów niż realne oszacowanie naszych możliwości. Założenie przed sezonem było takie, by grać jak najlepiej i zająć jak najwyższe miejsce. I w pierwszej rundzie nam się to udało, zajęliśmy w niej piąte miejsce, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Natomiast w przerwie zimowej odeszło dwóch kolejnych zawodników, Wojtek Sałek i Szymek Jary. Zdałem sobie sprawę, że utrzymanie tej piątej lokaty będzie niezwykle trudne. Jeżeli do tego dodamy trudną sytuację organizacyjno-finansową klubu to obraz naprawdę nie wyglądał najlepiej. I jak to często bywa – żadne cuda się nie wydarzyły. Wiem, że oczekiwania kibiców czy mediów były większe, lecz nie były przecież niczym uzasadnione. Bo to, że ROW był kiedyś wielkim klubem to już historia, w obecnych warunkach nie ma to znaczenia. To, że mamy piękny stadion, doskonałe warunki treningowe, to nie znaczy że będziemy wygrywać. Aby wygrywać – trzeba mieć dobry zespół.
– Nie wiem skąd wzięła się opinia na początku sezonu, że będziemy rozdawali karty w III lidze. Z moich ust nigdy takie deklaracje nie padły. Wszyscy ci, którzy byli blisko drużyny dobrze wiedzieli, że po awansie do III ligi odeszło z niej 8 zawodników. W tym momencie snucie planów o awansie do wyższej ligi przypominało bardziej wróżenie z fusów niż realne oszacowanie naszych możliwości. Założenie przed sezonem było takie, by grać jak najlepiej i zająć jak najwyższe miejsce. I w pierwszej rundzie nam się to udało, zajęliśmy w niej piąte miejsce, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Natomiast w przerwie zimowej odeszło dwóch kolejnych zawodników, Wojtek Sałek i Szymek Jary. Zdałem sobie sprawę, że utrzymanie tej piątej lokaty będzie niezwykle trudne. Jeżeli do tego dodamy trudną sytuację organizacyjno-finansową klubu to obraz naprawdę nie wyglądał najlepiej. I jak to często bywa – żadne cuda się nie wydarzyły. Wiem, że oczekiwania kibiców czy mediów były większe, lecz nie były przecież niczym uzasadnione. Bo to, że ROW był kiedyś wielkim klubem to już historia, w obecnych warunkach nie ma to znaczenia. To, że mamy piękny stadion, doskonałe warunki treningowe, to nie znaczy że będziemy wygrywać. Aby wygrywać – trzeba mieć dobry zespół.
– Początek sezonu był jednak obiecujący, cztery kolejne zwycięstwa w przekonującym stylu. Kiedy w zespole coś się zacięło?
– Pierwszym poważnym sprawdzianem był mecz w Rybniku z Ruchem Radzionków. Nie ma się co czarować, pierwsze mecze graliśmy ze słabymi drużynami. I dopiero ten mecz z Radzionkowem pokazał na co stać Energetyka ROW. Do pierwszej straconej bramki mecz był wyrównany. Zresztą nasz zespół przez cały sezon charakteryzował się tym, że traciliśmy kuriozalne bramki. W tym pojedynku straciliśmy dwa takie gole. Radzionków zresztą dla wszystkich był poza zasięgiem. Już w tym meczu uświadomiliśmy sobie, że rywalizacja z nimi będzie trudnym zadaniem.
– Pierwszym poważnym sprawdzianem był mecz w Rybniku z Ruchem Radzionków. Nie ma się co czarować, pierwsze mecze graliśmy ze słabymi drużynami. I dopiero ten mecz z Radzionkowem pokazał na co stać Energetyka ROW. Do pierwszej straconej bramki mecz był wyrównany. Zresztą nasz zespół przez cały sezon charakteryzował się tym, że traciliśmy kuriozalne bramki. W tym pojedynku straciliśmy dwa takie gole. Radzionków zresztą dla wszystkich był poza zasięgiem. Już w tym meczu uświadomiliśmy sobie, że rywalizacja z nimi będzie trudnym zadaniem.
– Skąd wynikały te kuriozalne bramki? Brak koncentracji?
– Takie gole zdarzają się wszystkim, od Champions League po C–klasę. Nam jednak zdarzały się zbyt regularnie by myśleć o lepszej pozycji w tabeli. Gdyby zresztą nasze mecze były filmowane, to w kategorii „piłkarskie jaja” nie mielibyśmy sobie równych. Jeśli do tego ma się przeciętny zespół, to naprawdę trudno o sukcesy. A tych bramek po prostu wytłumaczyć się nie da.
Jeszcze jesienią mieliśmy silną drugą linię, i te wszystkie kiksy mogliśmy niwelować zdobyczami bramkowymi. Po odejściu Sałka i Jarego, dwóch środkowych pomocników, właściwie mózgu zespołu, nasza siła rażenia osłabła.
– Takie gole zdarzają się wszystkim, od Champions League po C–klasę. Nam jednak zdarzały się zbyt regularnie by myśleć o lepszej pozycji w tabeli. Gdyby zresztą nasze mecze były filmowane, to w kategorii „piłkarskie jaja” nie mielibyśmy sobie równych. Jeśli do tego ma się przeciętny zespół, to naprawdę trudno o sukcesy. A tych bramek po prostu wytłumaczyć się nie da.
Jeszcze jesienią mieliśmy silną drugą linię, i te wszystkie kiksy mogliśmy niwelować zdobyczami bramkowymi. Po odejściu Sałka i Jarego, dwóch środkowych pomocników, właściwie mózgu zespołu, nasza siła rażenia osłabła.
– Może to kwestia motywacji?
– W dalszej części sezonu ten zespół większej motywacji już nie miał. Graliśmy o przysłowiową „pietruszkę”, nie było też żadnej finansowej motywacji dla chłopaków. W takim momencie pozostaje autorytet trenera – ale też tylko do czasu. Na autorytecie można grać przed miesiąc, a później trzeba poszukać innego bodźca. My go nie mieliśmy i stąd seria porażek na zakończenie sezonu.
– W dalszej części sezonu ten zespół większej motywacji już nie miał. Graliśmy o przysłowiową „pietruszkę”, nie było też żadnej finansowej motywacji dla chłopaków. W takim momencie pozostaje autorytet trenera – ale też tylko do czasu. Na autorytecie można grać przed miesiąc, a później trzeba poszukać innego bodźca. My go nie mieliśmy i stąd seria porażek na zakończenie sezonu.
– Co wpłynęło na słabszą grę ROW-u w drugiej rundzie? Bo obserwatorzy narzekali na grę drużyny wiosną.
– Uważam, że nasza gra w rundzie wiosennej nie była aż taka słaba. Jak to w sporcie – nie dopisywało nam szczęście. Mieliśmy mecze w niezłym wykonaniu, choć je przegrywaliśmy. Mnie dodatkowo trudno było umotywować zawodników w drugiej części sezonu do lepszej gry. Bywało i tak, że w meczach wyrównanych schodziliśmy z boiska pokonani. Lecz mimo wszystko uważam ten sezon za udany – po tych wszystkich ubytkach kadrowych, gdzie z zespołu odeszła praktycznie cala podstawowa jedenastka, trzeba być zadowolonym z tego 9. miejsca. Tej drużyny po prostu na więcej nie było stać.
– Uważam, że nasza gra w rundzie wiosennej nie była aż taka słaba. Jak to w sporcie – nie dopisywało nam szczęście. Mieliśmy mecze w niezłym wykonaniu, choć je przegrywaliśmy. Mnie dodatkowo trudno było umotywować zawodników w drugiej części sezonu do lepszej gry. Bywało i tak, że w meczach wyrównanych schodziliśmy z boiska pokonani. Lecz mimo wszystko uważam ten sezon za udany – po tych wszystkich ubytkach kadrowych, gdzie z zespołu odeszła praktycznie cala podstawowa jedenastka, trzeba być zadowolonym z tego 9. miejsca. Tej drużyny po prostu na więcej nie było stać.
– W jaki sposób motywuje się piłkarzy w sytuacji, gdy grają o „pietruszkę” i nie ma tych innych bodźców, o których Pan wspomina?
– Do każdego meczu podchodzę inaczej. Grając np. ze Zdzieszowicami mówiliśmy sobie, że ta drużyna nam leży, bo zawsze wygrywaliśmy z nimi wszystkie mecze. Z kolei do spotkania z Torem Dobrzeń Wielki pałaliśmy rządzą zemsty za porażkę w Rybniku. Zawsze trzeba wykorzystywać pewnie niuanse.
– Do każdego meczu podchodzę inaczej. Grając np. ze Zdzieszowicami mówiliśmy sobie, że ta drużyna nam leży, bo zawsze wygrywaliśmy z nimi wszystkie mecze. Z kolei do spotkania z Torem Dobrzeń Wielki pałaliśmy rządzą zemsty za porażkę w Rybniku. Zawsze trzeba wykorzystywać pewnie niuanse.
– Stadion w Rybniku był zawsze dużym atutem zespołu, a w tym sezonie przytrafiło się kilka takich niefortunnych pojedynków, gdy słabsze zespoły wywoziły stąd punkty. Dlaczego?
– Wiosną przegraliśmy tutaj dwa mecze, z Leśnicą i Skoczowem. Jesienią ulegliśmy u siebie trzykrotnie. Czyli jest progres (śmiech), oczywiście żartuję w tym momencie. Tak na poważnie: nie należy robić dramatu z nieudanej końcówki sezonu, drużyna grała w takich a nie innych warunkach. Zespół pod względem motorycznym i wolicjonalnym prezentował się dobrze, nie było takiego meczu, w którym chłopaki by odpuszczali. Czasami zabrakło umiejętności, szczęścia oraz determinacji.
– Wiosną przegraliśmy tutaj dwa mecze, z Leśnicą i Skoczowem. Jesienią ulegliśmy u siebie trzykrotnie. Czyli jest progres (śmiech), oczywiście żartuję w tym momencie. Tak na poważnie: nie należy robić dramatu z nieudanej końcówki sezonu, drużyna grała w takich a nie innych warunkach. Zespół pod względem motorycznym i wolicjonalnym prezentował się dobrze, nie było takiego meczu, w którym chłopaki by odpuszczali. Czasami zabrakło umiejętności, szczęścia oraz determinacji.
– Co było największym problemem drużyny?
– Od początku rywalizacji w III lidze wiedziałem, że skład będzie naszą największą bolączką. W początku sezonu jednak wszystko jeszcze potrafiło zadziałać, bo zawodnicy nie mają dużo żółtych kartek, nie łapią kontuzji. Natomiast wiosną wszystko się nawarstwiało, a dodatkowo nasi juniorzy zaczęli mieć problemy w swojej lidze, i nawet nie mogłem ich wstawiać do składu pierwszej drużyny, bo oni musieli grać swoje mecze. Poza tym nie mieliśmy lidera drużyny, który pociągnąłby resztę chłopaków i potrafił odmienić losy meczu.
– Od początku rywalizacji w III lidze wiedziałem, że skład będzie naszą największą bolączką. W początku sezonu jednak wszystko jeszcze potrafiło zadziałać, bo zawodnicy nie mają dużo żółtych kartek, nie łapią kontuzji. Natomiast wiosną wszystko się nawarstwiało, a dodatkowo nasi juniorzy zaczęli mieć problemy w swojej lidze, i nawet nie mogłem ich wstawiać do składu pierwszej drużyny, bo oni musieli grać swoje mecze. Poza tym nie mieliśmy lidera drużyny, który pociągnąłby resztę chłopaków i potrafił odmienić losy meczu.
– Która z formacji była najsilniejsza w tym sezonie?
– Jesienią zdecydowanie pomoc i atak. A na wiosnę i to się zmieniło po odejściu dwóch kluczowych graczy. Nie mieliśmy po prostu monolitu, gdy w jednym meczu lepiej grała pomoc, to słabszy mecz rozgrywali obrońcy. Mieliśmy kilka udanych spotkań i od razu to przekładało się na punkty. Wiosną rozegraliśmy 4 bardzo dobre mecze: z Rozwojem Katowice, Orłem Psary, Pniówkiem Pawłowice Śląskie i LZS Leśnica, choć mecz przegraliśmy, po kuriozalnej bramce. Z kolei najsłabsze mecze to pojedynki ze Skalnikiem Gracze i Walką Zabrze.
Spodziewałem się, że to nie będzie łatwy sezon. Nie liczyłem też na cuda, bo zbyt długo siedzę w piłce by zakładać, że „może się uda”. Przypuszczałem że stać nas na środek tabeli, może przy dużym szczęściu mogliśmy liczyć na piąte, szóste miejsce. Walczylibyśmy o baraże, gdyby po pierwszej rundzie nikt nie odszedł, a kadra została wzmocniona. Tak się jednak nie stało. Każdy trener chciałby mieć komfort, żeby wymieniać co pół roku najsłabsze ogniwa, i wzmacniać skład. Gdy jednak nie mamy zawodników, trudno walczyć o coś więcej.
– Wobec tego co dalej z drużyną?
– Problemy dopiero się zaczynają. W tym sezonie mieliśmy skład, który gwarantował niezagrożoną pozycję w środku tabeli. Mieliśmy ostatnio spotkanie z władzami klubu i dowiedzieliśmy się, że to dopiero początek kryzysu, który dopada sport tak jak i inne dziedziny życia. Liczę, że coś się zmieni, choć na razie wygląda to tak, że być może przyszły sezon będziemy w ogóle grać juniorami. Wszyscy zawodnicy, którym kończą się umowy mają wolną rękę. A że sytuacja finansowa klubu na dziś nie jest dobra, to trudno mi powiedzieć kto przyjdzie na pierwsze zajęcia 1 lipca. Wiem już na pewno, że do swoich klubów wracają Paweł Krzysztoporski i Łukasz Żyrkowski, bo obaj byli wypożyczeni. Wiem też, że kilku zawodników ma propozycje z innych klubów. Wiec może się okazać, że z tej drużyny nie pozostanie już nic. I być może w przyszłym sezonie trzeba się będzie cieszyć z każdej zdobytej bramki, z każdego zdobytego punktu.
– Problemy dopiero się zaczynają. W tym sezonie mieliśmy skład, który gwarantował niezagrożoną pozycję w środku tabeli. Mieliśmy ostatnio spotkanie z władzami klubu i dowiedzieliśmy się, że to dopiero początek kryzysu, który dopada sport tak jak i inne dziedziny życia. Liczę, że coś się zmieni, choć na razie wygląda to tak, że być może przyszły sezon będziemy w ogóle grać juniorami. Wszyscy zawodnicy, którym kończą się umowy mają wolną rękę. A że sytuacja finansowa klubu na dziś nie jest dobra, to trudno mi powiedzieć kto przyjdzie na pierwsze zajęcia 1 lipca. Wiem już na pewno, że do swoich klubów wracają Paweł Krzysztoporski i Łukasz Żyrkowski, bo obaj byli wypożyczeni. Wiem też, że kilku zawodników ma propozycje z innych klubów. Wiec może się okazać, że z tej drużyny nie pozostanie już nic. I być może w przyszłym sezonie trzeba się będzie cieszyć z każdej zdobytej bramki, z każdego zdobytego punktu.
Wyniki zespołu w sezonie 2008/2009:
Ruch Radzionków: 1:3 (dom), 1:4 (wyjazd), Stal Bielsko – Biała 0:0 (d), 0:2 (w), LZS Leśnica 0:1 (d), 1:1 (w), Ruch Zdzieszowice 3:2 (d), 0:4 (w), Walka Makoszowy 1:1 (d), 0:1 (w), Orzeł Babienica/Psary 1:1 (d), 3:2 (w), Rozwój Katowice 3:0 (d), 4:1 (w), Beskid Skoczów 0:1 (d), 1:1 (w), Pniówek Pawłowice 0:2 (d), 1:2 (w), Rajfel Krasiejów 1:1 (d), 4:1 (w), Victoria Chróścice 1:1 (d), 1:0 (w), Skalnik Gracze 6:0 (d), 1:3 (w), Tor Dobrzeń Wielki 1:3 (d), 1:2 (w), Silesius Kotórz Mały 3:0 (d), 4:0 (w), Koszarawa Żywiec 2:1 (d), 3:0 walkower (w)
Ruch Radzionków: 1:3 (dom), 1:4 (wyjazd), Stal Bielsko – Biała 0:0 (d), 0:2 (w), LZS Leśnica 0:1 (d), 1:1 (w), Ruch Zdzieszowice 3:2 (d), 0:4 (w), Walka Makoszowy 1:1 (d), 0:1 (w), Orzeł Babienica/Psary 1:1 (d), 3:2 (w), Rozwój Katowice 3:0 (d), 4:1 (w), Beskid Skoczów 0:1 (d), 1:1 (w), Pniówek Pawłowice 0:2 (d), 1:2 (w), Rajfel Krasiejów 1:1 (d), 4:1 (w), Victoria Chróścice 1:1 (d), 1:0 (w), Skalnik Gracze 6:0 (d), 1:3 (w), Tor Dobrzeń Wielki 1:3 (d), 1:2 (w), Silesius Kotórz Mały 3:0 (d), 4:0 (w), Koszarawa Żywiec 2:1 (d), 3:0 walkower (w)
Strzelcy bramek dla Energetyka ROW-u Rybnik w sezonie 2008/2009
11 – Roland Buchała, 5 – Rafał Mitura, 4 – Paweł Krótki, Wojciech Sałek i Łukasz Żyrkowski, 3 – Grzegorz Dzięgielowski i Mateusz Szatkowski, 2 – Paweł Krzysztoporski, Tomasz Kuś i Grzegorz Piełka, 1 – Wojciech Dudek, Szymon Jary, Piotr Pacholski i Adam Procek oraz 1 bramka samobójcza.
11 – Roland Buchała, 5 – Rafał Mitura, 4 – Paweł Krótki, Wojciech Sałek i Łukasz Żyrkowski, 3 – Grzegorz Dzięgielowski i Mateusz Szatkowski, 2 – Paweł Krzysztoporski, Tomasz Kuś i Grzegorz Piełka, 1 – Wojciech Dudek, Szymon Jary, Piotr Pacholski i Adam Procek oraz 1 bramka samobójcza.
Rozmawiał: Marcin Mońka