Skorpiony pokąsały Rekiny
Dwóch porażek z zespołem PSŻ Poznań doznali żużlowcy RKM ROW Rybnik. Tym samym ekipa Skorpionów zdobyła kosztem rybniczan 5 punktów. Pierwszy mecz odbył się w czwartek w Rybniku, rewanż w niedzielę w Poznaniu.
Konia z rzędem temu, kto po trzech pierwszych biegach czwartkowego spotkania mógł przypuszczać, że RKM ROW przegra ten pojedynek. Nasz zespół prowadził już ośmioma punktami, a ładna i widowiskowa jazda juniorów oraz Mariusza Węgrzyka w swoim pierwszym starcie sprawiła, że kibice dopisywali w ciemno dwa kolejne punkty za zwycięstwo. A jednak niemożliwe stało się możliwe. Od czwartego biegu na torze rządził już tylko jeden zespół – poznańskie Skorpiony. Po 12 biegu poznaniacy prowadzili już 12 punktami, i nawet zryw Rekinów w kolejnych dwóch biegach nie zmienił już obrazu spotkania. Zespołowi gości bardzo tego dnia pasował rybnicki tor, a dodatkowo sprawę skomplikowała ulewa, która przeszła nad Rybnikiem godzinę przed planowanym rozpoczęciem meczu i nawierzchnię trzeba było poddać dodatkowym zabiegom kosmetycznym. Lepszy sposób znaleźli na nią goście z Poznania i to oni cieszyli się po meczu ze zwycięstwa. – Wygrana na wyjeździe to rewelacyjna sprawa. Potrzebowaliśmy tych punktów, w końcu coś w naszej drużynie zaskoczyło. Mecz był bardzo dobry, były mijanki, kawał dobrego ścigania i o to w tym wszystkim chodzi. Od paru lat jeździ mi się w Rybniku dobrze, a tor był świetnie przygotowany, czułem się jak u siebie – przyznał Norbert Kościuch, jeden z liderów poznańskiej ekipy. W zupełnie innych nastrojach opuszczali stadion zawodnicy RKM-u, nawet jeden z najskuteczniejszych tego dnia zawodników drużyny, Sławomir Pyszny, który uzbierał 9 punktów. – Pojechaliśmy poniżej oczekiwań. Mieliśmy problemy z dopasowaniem się do toru. Mimo że przywiozłem trochę punktów, nie do końca jestem z siebie zadowolony, szkoda mi dwóch biegów, gdzie mogłem wyżej zapunktować – przyznał po meczu. Kolejny fatalny występ w barwach RKM ROW zanotował Ricky Kling. Wynik Szweda – jeden punkt w dwóch startach mówi sam za siebie, a jego bezstylowa, bez większego zaangażowania jazda wywoływały na trybunach jedynie uśmiechy politowania. Ale to nie słaba jazda Klinga była główną przyczyną porażki. – Przegrywaliśmy starty, a tor po opadach był ciężki i trudno było wyprzedzać na dystansie. To główny powód przegranej. Od 3 tygodni mamy dosypaną nową nawierzchnię i ten tor przypominał ten w Poznaniu, dlatego tak dobrze jeździło się tutaj rywalom – przyznaje Adam Pawliczek, trener Rekinów.Aż nadto widoczny był brak w czwartkowym pojedynku Ronniego Jamrożego, który kilka tygodni temu złamał obojczyk i musiał poddać się zabiegowi w Anglii. – Rehabilitacja przebiega prawidłowo i jestem pełen optymizmu. Niebawem wznawiam treningi. Odczuwam jeszcze ból w obojczyku, mam jednak specjalną opaskę, wszystko zmierza w dobrym kierunku i wierzę w to, że będę prezentować taką formę jak dotychczas. Chcę już wystartować w meczu z Daugavpils 21 czerwca w Rybniku – mówi zawodnik, który przyjechał na mecz by wspierać swoich kolegów. Jamrożego nie widzieliśmy również w meczu niedzielnym w Poznaniu, gdzie Rekiny uległy 8 punktami. Mecz był jednak wyrównany i gospodarze odskoczyli Rekinom dopiero po 12 wyścigu. Po raz kolejny najlepszymi zawodnikami w naszej ekipie byli Denis Gizatullin oraz Sławomir Pyszny, który wygrał pierwsze trzy swoje biegi. Słabe występy zanotowali Marcin Rempała oraz Andriej Karpov. Tym samym Skorpiony w 3 dni zdobyły w meczach z Rybnikiem 5 punktów (4 punkty za zwycięstwa plus bonus).
Marcin Mońka