Starem nie damy już rady
Strażacy – ochotnicy potrzebują mniejszego pojazdu do interwencji przeciw szerszeniom.
OSP w Gotartowicach ma wyspecjalizowaną jednostkę do walki z szerszeniami. Na interwencje ochotnicy muszą się jednak przebijać przez korki olbrzymim starem, który pochłania niemal 30 litrów paliwa na 100 kilometrów. Proszą o mniejszy wóz, by mogli lepiej wykonywać swoją pracę. Mają już coś na oku, ale niezbędne jest wsparcie miasta bądź sponsorów.
Niechciani domownicy
Już wkrótce zacznie się sezon na szerszenie. Z końcem czerwca rusza zazwyczaj lawina zgłoszeń, która może trwać nawet do października. Rybniczanie odkrywają gniazda niebezpiecznych owadów i proszą o interwencję. Mogą wtedy zadzwonić do specjalnej firmy, ale strażacy – ochotnicy pomogą w pozbyciu się niechcianych domowników za darmo. – Przeszliśmy odpowiednie badania i szkolenia. Są tylko dwie takie wyspecjalizowane jednostki w Rybniku: u nas i w Chwałęcicach. Tam jednak posiadają lekki samochód marki lublin, a my jeździmy starem – tłumaczy trudną sytuację swojej drużyny Mariusz Kula, naczelnik OSP w Gotartowicach.
Starem w korkach po owada
Do wszystkich okolicznych gmin wyjeżdża z interwencją straż państwowa. Rybnik natomiast obsługują ochotnicy. – Mamy z tymi szerszeniami dużo pracy. Interweniujemy na terenie całego miasta, czy to Popielów, czy Orzepowice... po prostu wszędzie. Bardzo ciężko nam jeździć takim wozem bojowym do tych szerszeni, szczególnie w czasie korków. Te samochody mają ograniczony skręt, jazda zajmuje więcej czasu. Wyjeżdżaliśmy w ubiegłym sezonie dokładnie 96 razy, a mogliśmy podjąć i 200 takich interwencji – żałuje Piotr Tkocz, ochotnik. Nie bez znaczenia są również koszty dojazdu. Star to przecież prawdziwy smok. A gdy ugrzęźnie jeszcze w korkach, aż strach pomyśleć, ile połyka paliwa. – Średnio wychodzi 28,8 litrów na 100 kilometrów, ale w korkach spalanie jest jeszcze większe! A środki mamy przecież ograniczone. Z puli na paliwo i smary może zabraknąć – obawia się Kula.
Jest, ale za 7 tysięcy
To nie jest nowy problem. I wcześniej były już próby pozyskania mniejszego pojazdu. – Były wnioski do Elektrowni Rybnik, która wycofywała swój lekki wóz. Chcieliśmy, by go nam przekazano. Poparł nas i prezydent, i komendant Jaworudzki (komendant Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku – red.). Nic z tego jednak nie wyszło, bo Elektrownia zostawiła go dla siebie na cel gospodarczy... – żałuje Tkocz. Ale pojawiła się nowa szansa. Wojewódzka policja wycofuje teraz serię volkswagenów transporterów. – Ogłosili już przetarg. Taki samochód kosztowałby jakieś 7 tysięcy złotych. To przecież nie są duże pieniądze, a my połowę tego wkładamy teraz na paliwo do tego stara! – tłumaczą i proszą o wsparcie strażacy.
Prezydent wesprze? Prezydent potrzebę ochotników rozumie, ale na razie nie podjął jeszcze decyzji. – Też miałem taki przypadek, że w mieszkaniu córki, która mieszka nieopodal mnie, pojawiły się szerszenie i musiała wtedy przyjechać straż pożarna. Jedynie wnuk miał z tego wielką frajdę, bo zobaczył strażaka na drabinie. Ale nie może być tak, bym wydawał decyzję w tej sprawie za pomocą mediów – tłumaczy Adam Fudali.
Krystian Szytenhelm