List do redakcji
Skontaktował się z nami Tadeusz Galisz, który twierdzi, że rybnicka policja wykorzystuje niejasne sytuacje na drodze, by wlepiać kierowcom mandaty. – Taką im haję zrobiłem, że włączyli koguta i odjechali. I do dzisiaj nikt mojej skargi na ich pracę nie uwzględnił – denerwuje się pan Tadeusz.
Na skrzyżowaniu Rudzkiej i Kotucza, jeśli jechać od strony Rud, jest znak zakazu skrętu w lewo. Był przez miesiąc przysłonięty. Teraz znów niby obowiązuje. Od razu pojawiła się tam oczywiście policja, by wyłapywać tych, którzy nie zauważyli ściągnięcia przesłony. Łatwy zarobek. Ale najbardziej mnie poruszyła inna sprawa. W listopadzie remontowali rondo Wileńskie i zamknęli część pasa ruchu. Podjeżdżam, widzę zakaz skrętu w lewo, ale zaraz potem znak o rondzie, który pokazuje, że mam jechać dookoła. Widzę jednak, że jedna część ronda zamknięta, na drugiej natomiast samochody jeżdżą w obu kierunkach. Miałem ćwierć sekundy, żeby się zastanowić. Zasugerowałem się jadącymi w zakazanym kierunku samochodami, które w dodatku łamały znak ronda, nakazujący wszystkim jechać dookoła. Ten obraz był sugestią, że znaki przed rondem nie obowiązują. Skręciłem instynktownie w lewo. A na stacji benzynowej stała oczywiście policja, która to wykorzystała. 250 złotych i 5 punktów karnych. Mandat przyjąłem, ale taką im haję zrobiłem, że włączyli koguta i odjechali. I co? I kierowcy nadal skręcali tam w lewo, bo znaki są niespójne i sugerowali się jadącymi w zakazanym kierunku samochodami. A skoro ja dostałem mandat, czyżby policjanci pozwolili reszcie na łamanie prawa? Nie mogłem tego tak zostawić. Poszły pisma, skargi, odbył się nawet sąd! Nie wnosiłem o uchylenie mandatu, bo ten zapłaciłem, i to w terminie. Składałem jednak skargę na pracę policjantów. Na komendzie nie potrafili tego zrozumieć i cały czas w dokumentach pojawiało się, że ja nie zgadzam się z nałożonym mandatem. I do dziś nikt tej mojej skargi nie uwzględnił! Mam zamiar napisać do komendy wojewódzkiej. A jak to nie pomoże, to i do głównej.
Tadeusz Galisz