Utracony kunszt powrócił
Śląskie Konfrontacje Utraconych Nauk Kunsztu Szermierczego w Rybniku.
Choć wiele osób fascynuje się dalekowschodnimi sztukami walki, niewiele z nich wie, że również Europa ma długą tradycję etosu walki mieczem czy walki wręcz, sięgającą jeszcze średniowiecza. W zeszły weekend mogliśmy poznać jej tajniki.
A to wszystko za sprawą Śląskich Konfrontacji Utraconych Nauk Kunsztu Szermierczego, które w sobotę i niedzielę odbyły się na terenie Fundacji Elektrowni Rybnik. Okazuje się, że od 12 lat badaniem dawnych technik zajmuje się Polska Federacja Dawnych Europejskich Sztuk Walki FEDER. – Odnaleźliśmy dawne traktaty i manuskrypty, pisane głównie w języku staroniemieckim, po łacinie i w języku włoskim, które opisują wszystko krok po kroku, jak wyglądały dawne walki sztyletem, mieczem, walki bez opancerzenia oraz pojedynki w zbroi – opowiada Tomasz Maziarz z Federacji, uczestnik konfrontacji. Do Rybnika przyjechał z Wrocławia, jest specjalistą w dziedzinie średniowiecznych zapasów. Uczestnicy imprezy mogli nie tylko poznać dawne techniki walk, ale i zmierzyć się w turniejach. Spotkanie było też okazją by poznać lepiej historię. Rzadko pamięta się o tym, że w dawnych czasach najważniejsza była skuteczność. Dzięki znajomości technik można było szybko pokonać rywala. Wystarczyło wiedzieć jak znaleźć jego słaby punkt, czyli miejsca nie chronione zbroją. To jednak tylko jedna strona medalu.
W średniowieczu szalenie istotna była też rozrywka. Bo choć sztylet i długi miecz pomagały obronić się na polu bitwy czy przetrwać atak zbójów gdzieś na drodze, to zapasy miały przede wszystkim formę zabawową. W ten sposób można było pokazać swoją skuteczność np. na imprezach wiejskich czy zabawach mieszczańskich. – Te techniki działają w rzeczywistości, są skuteczne. Wiele się mówi w Europie o wschodnich sztukach walki. A to, że my mieliśmy własne sztuki walki, nie zawsze do świadomości współczesnych dociera. Bo nasze sztuki były może mniej efektowne, ale z pewnością efektywne – przyznaje Maziarz. Sam wraz z grupą zapaleńców bada teksty mistrza Otto Żyda, którego traktat był wielokrotnie cytowany od 1440 roku aż do XVI wieku. – Badanie traktatów to trochę praca detektywistyczna: są traktaty pisane, ilustrowane oraz pisane i ilustrowane. Te ostatnie są dla nas najciekawsze. I nasza praca polega na rekonstrukcji, jak to w rzeczywistości mogło wyglądać. Dawnych mistrzów już nie ma i przez wiele set lat te sztuki nie były kultywowane – opowiada Maziarz. Sam podczas konfrontacji opowiadał m.in. o różnicy między współczesnymi zapasami, a ich średniowieczną odmianą. Co ciekawe, w tej historycznej wersji są dopuszczalne również uderzenia, kopnięcia czy dźwignie. – W ogóle zapasy średniowieczne traktuję jak siłownię w ruchu – śmieje się. Wraz z nim tajniki dawnych sztuk walki w Rybniku zagłębiało kilkanaście osób.
Marcin Mońka