Niemcy kupią historię Rybnika
Książka dowodem współpracy Kowalskiego i Schmidta.
Historycy z rybnickiego muzeum wydali właśnie niemieckojęzyczną monografię o naszym mieście. Prawie cały 10-tysięczny nakład „Gruss aus Rybnik” sfinansowała Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Gruss aus Rybnik
2 tygodnie temu pojawiła się najnowsza książka o naszym mieście. To „Gruss aus Rybnik”, czyli niemieckojęzyczne wydanie „Pozdrowień z Rybnika”, autorstwa Bogdana Klocha i Dawida Kellera. – Polskojęzyczna wersja ukazała się pół roku temu. Cały czas książkę tę zamawiają nasze księgarnie, ale wiele egzemplarzy wychodzi też poza Rybnik, najczęściej w formie podarunku czy pamiątki. To pozycja popularnonaukowa, bo i takie było założenie: prosta, zrozumiała dla „Kowalskiego” historia miasta – tłumaczy Bogdan Kloch, dyrektor muzeum i współautor książki.
Napięcie na styku światów
No i okazuje się, że teraz czytać ją będzie nie tylko Kowalski, ale i Schmidt. Właśnie ukazała się bowiem jej niemieckojęzyczna wersja. – Wyszliśmy poza barierę językową. Pierwszym krokiem musiał być oczywiście język niemiecki, bo gros zainteresowanych tą książką czytelników to nasi zachodni sąsiedzi. Jest zresztą bardzo wiele ciekawych sytuacji, które miały miejsce na styku tych dwóch światów – tłumaczy Kloch. Na styku pojawia się jednak zazwyczaj również napięcie. Historię mamy niby tylko jedną, ale czytać (i pisać) możną ją już na wiele sposobów. – Podczas tłumaczenia były pewne trudności, które wynikają z... poprawności politycznej – uśmiecha się Dawid Keller, doktorant KUL i współautor książki. – Ale głównie chodzi o nazewnictwo, bo staraliśmy się unikać takich tematów, jak ocena powstań śląskich. Zresztą cała historia Śląska jest ciągle trudnym tematem. Nadal pojawia się wiele znaków zapytania – dopowiada Kloch.
Kto płaci?
– Polska instytucja wydaje książkę w obcym języku... to jedna z nielicznych takich inicjatyw w naszym kraju – informuje Keller. Obok pytajników historycznych muszą się więc pojawić i te ekonomiczne: kto za to płaci? Okazuje się, że prawie cały koszt druku 10 tysięcy egzemplarzy sfinansowała Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Rybnickie muzeum nie musiało więc wyłożyć ani złotówki! – Dotacja sięgnęła kwoty 10 tysięcy złotych. Warunek wsparcia jest taki, że większość nakładu musi być rozdysponowana w Niemczech. Zależy nam na tym, by promować w ten sposób Rybnik – tłumaczy Kloch. Ta polsko-niemiecka współpraca ma zresztą nie tylko wymiar ekonomiczny. Już wcześniej rybnicka placówka utrzymywała owocne kontakty z Muzeum Ziemi Górnośląskiej w Ratingen. – Współpracujemy tam z takim młodym historykiem, który biegle mówi i pisze w naszym języku. To doktor Grzegorz Ploch, który urodził się w Rybniku i, jeszcze jako dziecko, wyemigrował do Niemiec z rodzicami. A teraz zaangażował się w tłumaczenie „Gruss aus Rybnik” – tłumaczy dyrektor rybnickiego muzeum.
Trudność Górnoślązaka
Co ciekawe, z książką tą związany jest jeszcze jeden dowód współpracy polsko-niemieckiej. Chodzi o wyjątkową dedykację: pamięci Jana Sebastiana. – To człowiek, który bardzo wiele zrobił dla kontaktów polsko-niemieckich. Od kilkunastu lat animował współpracę Rybnika z Dorsten. Niedawno zmarł. Był bardzo silnie związany z naszym miastem. Powinniśmy pamiętać również o tych rybnickich patriotach, którzy posługiwali się językiem niemieckim. W końcu Rybnik to miejsce spotkania wielu kultur – tłumaczy Kloch. – To właśnie taki przykład maksymalnie skomplikowanej sytuacji Górnoślązaka – ocenia postać Sebastiana Keller.
Krystian Szytenhelm