Strzelali aż miło
W zeszłą środę zespoły naszego Podokręgu rozegrały II rundę Pucharu Polski, w 9 meczach strzelając aż 56 bramek!
Najefektowniejszą kanonadę urządzili sobie kosztem LKS Baranowice piłkarze Borowika Szczejkowice, strzelając na boisku rywala aż 9 goli, a tracąc zaledwie jedną bramkę.
Dla obu drużyn sezon ligowy dopiero się rozpoczął, lecz obie rozpoczęły go mało szczęśliwie. LKS Baranowice po dwóch pierwszych kolejkach A klasy zajmował 14. miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym.
Jeszcze gorzej sezon w klasie okręgowej zainaugurował Borowik, który w pierwszym meczu uległ w wyjazdowym meczu Silesii Lubomia aż 1:5. – Zupełnie nie wiem, co stało się z zawodnikami w pierwszej kolejce. Mieliśmy jednak kilka zmian w kadrze drużyny przed sezonem, więc drużyna musi jeszcze okrzepnąć – mówił przed meczem Mirosław Krupa, prezes Borowika. Na przełamanie psychiki zawodnikom Borowika było potrzebne zwycięstwo, w dodatku przekonywujące. Nastroje przed meczem studził jednak trener przyjezdnych Jarosław Kacprzak, w przeszłości m.in. zawodnik ROW-u Rybnik. – Z Baranowicami grając jeszcze w A klasie zawsze toczyliśmy wyrównane pojedynki, niewykluczone więc, że scenariusz się powtórzy – uspokajał trener.
Okazało się jednak, że jego obawy były płonne. Od pierwszych minut to goście ze Szczejkowic opanowali wydarzenia na boisku. Już w pierwszych 180 sekundach meczu powinny paść 3 bramki. Golkipera gospodarzy ratowały jednak słupek i poprzeczka, bezradny okazał się jednak dopiero po strzale Michała Boronia w 3 min meczu. Po zdobyciu prowadzenia Borowik nie ustawał w atakach, co chwila niepokojąc defensywę gospodarzy. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 10 min na 2:0 podwyższył Radosław Bajcar. Jego lob nad interweniującym bramkarzem był jednym z ładniejszych goli w tym meczu. Jedna z pierwszych ofensywnych akcji Baranowic zakończyła się kontaktowym golem w 22 min zdobytym przez Piotra Tomeckiego. Wtedy gracze gospodarzy na chwilę uwierzyli, że uda im się nawiązać walkę z wyżej notowanym rywalem. I kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby w 25 min ten sam zawodnik wykorzystał karnego po faulu w polu karnym. Intencje strzelca wyczuł jednak bramkarz. Ta niewykorzystana sytuacja podłamała gospodarzy, a w ich poczynania wkradła się nerwowość. Szwankowała jednak przede wszystkim gra defensywna. Jej błędy bezlitośnie wykorzystywał Michał Boroń, dokładając w pierwszej połowie dwie kolejne bramki ( w 30 i 38 min). Zdobywca klasycznego hat tricka na drogą połowę jednak już nie wyszedł. – Michał w lidze będzie pauzować za kartki, więc musiałem wypróbować inne ustawienie drużyny – wyjaśniał trener Kacprzak.
W drugiej części gracze Borowika dopełnili dzieła zniszczenia, dokładając pięć kolejnych celnych trafień i przeważając przez całe 45 min. Bywały długie minuty, gdy gracze gospodarzy mieli trudności z opuszczeniem własnej połowy boiska. Zupełnie też pogubiła się defensywa gospodarzy. W meczu z Borowikiem trener był jednak zmuszony wystawić eksperymentalną linię obrony, gdyż nie wszyscy zawodnicy byli do jego dyspozycji.
LKS Baranowice – Borowik Szczejkowice 1:9 (1:4).
Bramki: Piotr Tomecki (22 min) dla Baranowic; Michał Boroń 3 (3, 30 i 38 min), Radosław Bajcar (10 i 80 min), Arkadiusz Grzyb (48 i 81 min), Waldemar Krupa (55 min), Łukasz Barczyk (61 min).
Baranowice: Dudek – Kolon, Witoszek, Majdziński, Buchalik, Orszulik (6’ Palarczyk), Bartosek, Juraszek, Porwisz, Zielonka, Tomecki.
Borowik: Pawlas (45’ Kłosowski) – Lichota – Hudziec, Gancarz (70’ Matuszczyk) – Ł. Barczyk, Grzyb, Krupa, Bajcar, A. Kacprzak – T. Adamczyk (70’ Szymura), Boroń (45’ Kania).
W pozostałych meczach II rundy Pucharu Polski padły wyniki:
MKS Radziejów – Płomień Ochojec 6:3
Orzeł Jankowice – Górnik Radlin 0:4
Jedność Rogoźna – LKS Bełk 0:8
Granica Ruptawa – Płomień Połomia 3:5
Start Mszana – Jedność Jejkowice 1:3
Jastrzębie Bzie – Piast Leszczyny 4:1
LKS Rój – Gwiazda Skrzyszów 2:5
Wicher Wilchwy – KS Żory 0:1
Rymer Rybnik – Naprzód Rydułtowy – nie odbył się, drużyna Naprzodu nie dojechała na mecz.
Marcin Mońka