Jesteśmy nie tylko od gaszenia pożarów
– Przeczytałem, że policjant z naszego regionu potrzebuje krwi dla swojego dziecka. Zrozumiałem wtedy, że jej brakuje, a my przecież nie jesteśmy tylko od gaszenia pożarów. Mamy pomagać ludziom w ogóle, zorganizowaliśmy więc zbiórkę krwi. Chcieliśmy jeszcze sprowadzić tutaj badania mammograficzne, ale NFZ nie widzi takiej potrzeby. To są początki, to wszystko musi się jeszcze rozhulać – tłumaczy Ryszard Skorupa, naczelnik OSP Golejów.
W Golejowie strażacy nie mogli narzekać na brak zainteresowania zbiórką. – Mój syn, który jest w straży, też już oddał krew. Przyjedzie jeszcze żona, córka, zięć. Trzeba wszystkich do tego ciągnąć! Mam nadzieję, że przyjadą jeszcze ochotnicy z sąsiednich jednostek OSP – mówi Skorupa.
Ale oczywiście nie sama rodzina naczelnika przyszła oddać krew. Najwięcej mieszkańców Golejowa dowiedziało się o akcji w... kościele. – Bardzo dobrze współpracujemy z naszym proboszczem Ambrożym Kuczem. Cokolwiek robimy z rady dzielnicy czy OSP, on zawsze nam pomaga – chwali współpracę Ginter Zaik, przewodniczący zarządu dzielnicy. To właśnie z ogłoszenia w kościele o zbiórce dowiedział się Rafał Szczepanek. – Tylko tak mogę pomóc ludziom, którzy są w potrzebie, na przykład po wypadku. Ja również miałem wypadek, na rowerze. Rozumiem, co to za sytuacja i że ktoś może potrzebować pomocy. Już dziewiąty raz oddaję krew. Nigdy nie mdleję, za każdym razem dobrze się czuję – mówi mieszkaniec Golejowa.
Ale nie wszyscy tak dobrze reagują. To w końcu pół litra krwi mniej. By po wizycie u pań ze stacji krwiodawstwa dojść do siebie w miłej atmosferze, do akcji włączył się również szef restauracji Strażacka. – Koledzy poprosili, bym się przyłączył. Staramy się sobie nawzajem pomagać, bo razem przecież tutaj żyjemy. Kto odda krew, może tutaj przyjść na coś ciepłego. Ale dzisiaj piwka nie lejemy. Na wzmocnienie są słodycze – śmieje się Grzegorz Miler. – Ja sam również chciałbym oddać krew. Jeszcze nigdy nie próbowałem – zdradza.
Krystian Szytenhelm