Ronili łzy nad pociągiem
30 żałobników uczestniczyło w kondukcie pogrzebowym, który przeszedł przez dworzec PKP o 6.00 w ubiegły piątek. Orkiestra, kwiaty, znicze, gorzkie łzy, rozpacz... wszystko to na pogrzebie połączenia „Szyndzielnia” do Wrocławia, który zorganizowało Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych.
Włoszczowa ma, u nas płacz
Ostatni kurs „Szyndzielni” stał się okazją, by zaprotestować przeciwko likwidacji jedynych pośpiesznych pociągów, przejeżdżających przez Rybnik. – Przyszło wiele osób, niektórzy ronią łzy. Trzeba się smucić, bo to dla nas odejście kogoś bliskiego. Mamy kiepskie połączenia, odcinają Rybnik od świata, podczas gdy nawet Włoszczowa ma swój pośpieszny. O te połączenia warto było walczyć, transport publiczny jest dla nas bardzo ważny. Działania polityków nie poskutkowały, widać nie wykorzystali wszystkich dostępnych im narzędzi. Mam nadzieję, że ta akcja pokaże władzom PKP, jak wielu ludzi jest tym pociągiem zainteresowanych – mówi Szymon Medalion, ubrany na czarno i skrywający opuchnięte oczy za dużymi przyciemnionymi okularami.
Ostatnie takie opóźnienie
Kondukt wyruszył spod wejścia na dworzec. Na peronie drugim, gdzie już po raz ostatni podjechała „Szyndzielnia”, odczytano emocjonalną mowę pogrzebową. Po niej Joanna Zielonka wyrecytowała swój wiersz „Już nigdy”, który powstał specjalnie na tę okazję. Nie zabrakło również grającej na smutną nutę orkiestry górniczej. Wprawdzie na sam pogrzeb przyszło tylko 30 żałobników, to jednak poranna akcja dotarła do większej liczby ludzi. – Gdy odbiera nam się dzisiaj tę mobilność, skorzystajmy z innej. Wyciągnijmy telefony i przekażmy naszym znajomym tę smutną informację – mówił Paweł Mitura, po czym zgromadzeni zaczęli wydzwaniać, nie zważając na to, że jest godzina 6.30. Przed stojącym na peronie pociągiem położono kwiaty, zapalono znicze. Żałobnicy jeszcze długo wycierali chusteczką łzy ze swoich zasmuconych twarzy, bo „Szyndzielnia”... nie chciała z Rybnika wyjechać. – To nie tylko ostatnie pożegnanie, ale i ostatnie opóźnienie – powiedział z patosem Zbigniew Medalion, gdy pociąg wydłużył swój postój na rybnickim dworcu o 10 minut.
Koniec „Szyndzielni” i „Hutnika”
Uczestnicy pogrzebu nie kryli krytyki wobec władz PKP, które likwidują połączenia w całym kraju. Mieszkańcy regionu najbardziej oczywiście przejmują się wykreśleniem z rozkładu jazdy „Szyndzielni” (do Wrocławia) i „Hutnika” (do Warszawy). – Rozkład jazdy na pierwszy rzut oka robi wrażenie, ale tak naprawdę to tylko kilka połączeń, wypisanych w wielu pozycjach – skarży się na likwidację kolejnych pociągów Piotr Dec. Również jego koleżanka nie mogła na ten pogrzeb nie przyjść. – Jeździłam innym likwidowanym pociągiem, „Hutnikiem”. To absurd, że z takiego wielkiego miasta można się teraz wydostać jedynie do Chałupek, Katowic czy Raciborza – mówi z pogrzebowym smutkiem Kasia Weideman.
Wczesna godzina
Organizatorem akcji było Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych. – Pierwszy taki pogrzeb odbył się w Słupsku. Inicjatywa jest na tyle słuszna, że i my zdecydowaliśmy się ją podjąć. I przypuszczam, że takich akcji będzie więcej, w całej Polsce przecież likwidują połączenia. Poinformowaliśmy mieszkańców, ale trudno się było spodziewać jakiejś konkretnej liczby uczestników pogrzebu. Zresztą wczesna godzina z pewnością temu nie sprzyjała – mówi Agnieszka Zielonka-Mitura, organizator.
Krystian Szytenhelm