Miasto z kartonu, drutu i taśmy
W „Urszulankach” powstała kolejna, oryginalna dekoracja studniówkowa.
30 metrów drutu, 4 tysiące choinkowych lampek, 16 rolek taśmy klejącej, dwie fototapety, mnóstwo kartonowych i bibułowych arkuszy, no i około 60 dekoratorów – głównie tegorocznych maturzystów „Urszulanek”. Oto w skrócie przepis na oryginalną oprawę studniówkową.
We wrześniu odbyła się pierwsza narada „wojenna”. Szybko udało się uzgodnić, że motywem przewodnim studniówkowej dekoracji będzie – miasto nocą. Potem przedstawiciele klas maturalnych zorganizowali burzę mózgów i wymyślili jak wizję tę wcielić w życie. Gdy zgromadzono już potrzebne materiały, można było zabrać się do roboty. W listopadzie w niewielkim pomieszczeniu w podziemiach szkoły zaczęły powstawać pierwsze tekturowe domki z bibułkowymi oknami. – Nie chodziło nam o jakieś konkretne miasto, ale częścią naszej dekoracji są także dwie fototapety. Jedna przedstawia Most Brookliński, druga uliczkę w jakimś włoskim miasteczku – opisuje maturzysta Michał Petka, rzecznik ekipy dekoratorów. Przed Bożym Narodzeniem w sali gimnastycznej zaczęły się prace montażowe. Na pierwszy ogień poszedł sufit, który okryto materiałem w rożnych odcieniach niebieskiej barwy. – Nie mogliśmy wcześniej zaczynać montażu, bo przecież sala jest potrzebna do zajęć wuefu. Dopiero na dwa tygodnie przed studniówką zaczynają się intensywniejsze prace, a uczniowie wyjeżdżają w ramach wuefu na narty – opowiada s. Iwona Filipczak, dyrektor szkoły. Na dwa dni przed studniówkowym balem można już zobaczyć panoramę miasta z kartonowych domków. Przez ich bibułowe okienka przebija światło z choinkowych lampek. – Przy prądzie pomagali nam rodzice, bo my jesteśmy z klasy humanistycznej i mogłoby różnie być – śmieje się maturzystka Dobrawa Frączek. – Wszytko trzyma się dzięki 30 metrom drutu i 16 rolkom taśmy klejącej. Może powinniśmy po studniówce oddać ten drut do skupu złomu, to jeszcze zarobimy – dorzuca z uśmiechem Petka.
Będziemy strasznie dumni
Tymczasem część uczniów z ekipy dekoratorów trudzi się nad ustawieniem tekturowych wieżowców. Potem przyjdzie jeszcze czas na rozmieszczenie drzewek, umieszczenie na ścianie mostu Brooklińskiego oraz słupa ogłoszeniowego z wielkim napisem „Studniówka 2010”. Uczniowie zadbali także o ręcznie ozdobione wizytówki na stoły, zrobili też pomysłowe świeczniki. Wszystko jest przemyślane i stylowe. – Było czasami trochę nerwowo, nie zawsze się chciało zostawać po lekcjach i kleić te domki, ale jak już usiądziemy w tej sali podczas studniówki to na pewno będziemy strasznie dumni z efektu – mówią z przekonaniem dekoratorzy, którzy znaleźli też czas, by uczyć się kroków poloneza. – Przygotowania do studniówki przebiegają bardzo spokojnie. Uczniowie są świetnie zorganizowani – podsumowuje dyrektor „Urszulanek”, które nie ulegają modzie. Studniówki – tak jak przed laty – odbywają się w szkolnej sali gimnastycznej, a maturzyści niemal za punkt honoru stawiają sobie stworzenie wyjątkowej dekoracji. Pomysły bywają zaskakujące. Wieś, Egipt, epoka lodowcowa, Hawaje to tylko kilka motywów, którymi inspirowały się poszczególne roczniki. A jak wygląda zabawa studniówkowa w „Urszulankach”? Najpierw wszyscy spotykają się na nabożeństwie. Potem wędrują do szkoły, gdzie czekają już DJ-e, tańce i zabawy. O północy każda z klas maturalnych chwali się swoją prezentacją multimedialną, opisującą ich pobyt w szkole. Impreza trwa do 5.00 rano i rzadko kiedy ktoś wychodzi z niej wcześniej. W tym roku w „Urszulankach” maturę zdaje 80 uczniów. Studniówkowy bal trzeba było zorganizować w dwóch turach. Pierwsza grupa bawiła się 16 stycznia, druga – tydzień później.
Beata Mońka