Rybnik tatuażem stoi
– Po raz kolejny udało nam się udowodnić, że nasze prace stoją na europejskim poziomie – mówią rybniccy tatuatorzy.
Znów głośno o tatuatorach z Rybnika. Załoga studia Ink–Ognito wróciła z Berlina z kolejnymi nagrodami.
– To bardzo prestiżowa impreza. Obok organizowanych konwencji tatuażu w Rzymie i Londynie to absolutna europejska czołówka. Już sama możliwość zaprezentowania się w Berlinie była sporym wyróżnieniem. To, że udało nam się wrócić z nagrodami to już wielkie osiągnięcie – mówi Tomasz „Tofi” Torfiński z rybnickiego studia.
Tofi w zeszłym roku przywiózł z Rzymu pierwsze miejsce za kolorowy tatuaż. Teraz z Berlina udało się przywieźć aż cztery nagrody, z których dwie były pierwszymi miejscami. Impreza w Berlinie zorganizowana została już po raz dziewiętnasty. Długoletni festiwal na stałe wpisał się w kalendarz europejskich artystów. Poza imprezami zagranicznymi załoga Ink–Ognito nie rezygnuje ze startów w polskich imprezach. – Jesteśmy na wszystkich organizowanych w Polsce konwencjach tatuażu. Kiedyś trzeba było się reklamować, dziś jeździmy na takie imprezy aby skonfrontować nasze umiejętności i pokazać, że nasz poziom nadal stoi na wysokim poziomie – wyjaśnia Tofi.
Zrezygnowali z katalogów
Studio przy ulicy Raciborskiej wyróżnia się jeszcze jedną cechą. Na próżno szukać tu opasłych segregatorów z wzorami tatuaży. Artyści wykonują wyłącznie autorskie projekty. – Jeśli ktoś przyjdzie ze swoim wzorem to nie znaczy, że mu nie wykonamy tatuażu. Może liczyć również na pomoc jak ulepszyć jego propozycję. Zdarzają się klienci, którzy całkowicie oddają się w nasze ręce. Wiedzą na jakim poziomie stoją nasze prace więc wskazują tylko miejsce i wielkość tatuażu a my przygotowujemy projekt – mówi Tomek. – Katalogi są tak naprawdę dla osób, które nie wiedzą czego chcą. Przychodzą do nas tylko z myślą, że chcą wyjść stąd z tatuażem. Nie chcemy aby to była tak zwana masówka tylko sztuka. Dlatego nie ma u nas katalogów ze wzorami – dodaje Enzo, młody artysta ze studia.
Studio – galeria
Dowodem tego, że właściciele Ink–Ognito nie rzucają słów na wiatr, są ściany studia przy ulicy Raciborskiej. Obok zdjęć wykonanych tatuaży wiszą płótna olejne z obrazami. Ich autorem jest właśnie Enzo. – Interesuję się szczególnym rodzajem malarstwa, bo większość moich obrazów jestem w stanie przelać później na czyjeś ciało w formie tatuażu. Z jednej strony są to płótna dzięki którym realizuję moje artystyczne pomysły ale z drugiej każde z nich nadaje się na tatuaż. Jestem młodym tatuatorem i niestety jeszcze nie mam możliwości wykonywania tylko i wyłącznie moich autorskich wzorów. Dzięki płótnom, które wiszą w studiu, niektóre osoby zdecydowały się na ten sam na ciele – mówi Enzo. – Tak jest, wiesza obraz i po tygodniu już ma klienta na to. To taki marketing – żartują koledzy ze studia.
70-latek z tatuażem
Obecnie coraz więcej osób chce mieć tatuaż. Tomek nie ma wolnych terminów do czerwca przyszłego roku. – Świadomość społeczeństwa cały czas się zwiększa. Duża w tym zasługa programów telewizyjnych. Ludzie oglądają na kanale Discovery program Miami Ink i widzą, że tatuaż to sztuka. Kiedyś tego rodzaju rysunki na ciele kojarzyły się tylko i wyłącznie z kryminalistami. Dziś przychodzą ludzie w każdym wieku. Koledzy tatuują zarówno 70-latków jak i nastolatków. Wiadomo, że ci ostatni muszą mieć pisemną zgodę rodziców. Tatuażu nie da się tak łatwo pozbyć – żartuje Enzo.
(acz)