Czy w szpitalach kradną?
Mieszkaniec Raciborza oskarża rybnicki szpital o kradzież.
Jerzy Harazim z Raciborza leczył się w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. 1 kwietnia wypisał się na własne żądanie. – Gdy opuszczałem szpital, nie dostałem swojego pamiątkowego zegarka. Ktoś mi go ukradł. A zamiast tego dostałem jakiś stary płaszcz – zarzeka się były pacjent.
– Leczyłem się na Gliwickiej, ale to nie oznacza, że jestem głupi. Nie można tak traktować ludzi. Jak byłem przyjmowany, zrobiłem sobie dokładną listę wszystkich rzeczy, proszę spojrzeć – pan Jerzy pokazuje zapisaną kartkę papieru. – Straciłem pamiątkowy zegarek, który bardzo wiele dla mnie znaczył. Podczas wypisu, pielęgniarki szukały go jeszcze, ale nie mogły znaleźć. Przecież zostawiłem go w depozycie – dodaje rozgoryczony mężczyzna.
To nie jest tak
– Nie ma takiej możliwości, żeby pacjentowi coś się straciło. Bardzo tego pilnujemy. Chociaż taka jest prawda, że na terenie szpitala pacjenci mogą nas poniżać, ale jak im się dzieje jakaś krzywda, to zaraz mogą pozwać do sądu – powiedziała nam jedna z pielęgniarek.
– Przyjrzałem się tej sprawie i nie ma w tym nic szczególnego. To, co ten pan mówi, trzeba puścić przez duże sito. Ten pan od samego początku miał pretensje do szpitala. Część rzeczy nie chciał nawet zostawić. Natomiast nie jest możliwe, żeby ktoś temu panu ukradł zegarek. W protokole go nie było. Wychodząc ze szpitala otrzymał nawet parę butów i kurtkę, ponieważ nie miał w czym iść – mówi Marek Ksol, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku.
Prezenty od lekarzy
Każdy przyjmowany pacjent, czy to przywożony, czy sam się zgłaszający, podlega tej samej procedurze. Zanim trafi na izbę przyjęć, pielęgniarze spisują dokładną listę wszystkich rzeczy. Jednak, jak przyznają lekarze, zdarza się, że pacjent przychodzi do szpitala w bardzo złym stanie i często nie ma w czym wyjść. – Płaszcze, buty, różną odzież przynoszą pielęgniarki i lekarze. Bywa i tak, że pacjent nie mam nawet butów, wtedy dajemy mu cokolwiek, żeby mógł w ogóle wrócić do domu – przyznaje Ksol.
W psychiatyku nie kradną
Rybnicka policja co jakiś czas przyjmuje zgłoszenia dotyczące kradzieży w szpitalach. W roku ubiegłym było ich 14. Z czego 6 w szpitalu wojewódzkim, do pozostałych kradzieży miało dość w rybnickich przychodniach. – Są to różnego rodzaju kradzieże, raz się zdarzyło, że ktoś okradł gabinet lekarza w przychodni. Niestety, w większości przypadków sprawca pozostaje nieujawniony. Dlatego policja prowadzi przede wszystkim działania prewencyjne. Ostrzegamy pacjentów, że w takich miejscach należy zachować szczególną ostrożność – mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej komendy. Wśród ostatnich zgłoszeń ani razu nie pojawiła się jednak informacja o jakiejkolwiek kradzieży w szpitalu psychiatrycznym.
Łukasz Żyła