140-kilogramowy potulny baranek
Rozmowa z Adamem Kozłowskim, rekordzistą świata w wyciskaniu sztangi.
W niedzielę, 28 marca, odbyły się w Zalesiu, w województwie podlaskim, Mistrzostwa Polski w wyciskaniu sztangi leżąc federacji WUAP. Tytuły mistrzowskie na tych zawodach zdobyli rybniczanie:– Adam Kozłowski w kategorii do 140 kg, który wycisnął ciężar 315 kg– Damian Furga w kategorii junior do 90 kg, który uzyskał wynik 202,5 kg– Tomasz Lipka w kategorii junior do 75 kg, który podniósł 151 kg
Ze zdobywcą najbardziej imponująco wyglądającego tytułu, Adamem Kozłowskim, a także jego żoną Agnieszką i 5-letnim synem Adrianem, spotkaliśmy się na miłej rozmowie przy kawie. Siłacz przybliżył nam tajniki swojego niesamowitego sportu.
– Serdecznie gratuluję zdobycia tytułu mistrza kraju. „Lekko” przyszedł panu ten sukces?
– Oj, tak. Bardzo lekko. Ważył tylko 315 kilogramów (śmiech). Zważywszy, że udało mi się w październiku dźwignąć ponad 340 kilogramów, to ten wynik w sumie może i trochę skromnie wygląda. Ale tak naprawdę te zawody były dla mnie tylko takim przetarciem przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w austriackim Horn. To na nich teraz głównie się koncentruję i tam zamierzam pobić rekord świata.
– Oj, tak. Bardzo lekko. Ważył tylko 315 kilogramów (śmiech). Zważywszy, że udało mi się w październiku dźwignąć ponad 340 kilogramów, to ten wynik w sumie może i trochę skromnie wygląda. Ale tak naprawdę te zawody były dla mnie tylko takim przetarciem przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w austriackim Horn. To na nich teraz głównie się koncentruję i tam zamierzam pobić rekord świata.
– Bardzo ambitny plan. Czuje się pan jeszcze mocniejszy niż podczas bicia poprzedniego rekordu?
– Zgadza się. W tym sporcie jest tak, że jeśli człowiek systematycznie trenuje, to przez cały czas się rozwija, przynajmniej do wieku 40 lat. Choć można jeszcze dłużej. Przykładem tego jest Jan Łuka, który ma z 60 lat na karku, a ciągle jest potentatem w trójboju siłowym i co chwilę słychać, że bije jakieś rekordy Guinessa. Czuję, że jestem w stanie przekroczyć te 341 kg. Dodatkowo zainwestowałem w nową koszulę, która ma mi w tym pomóc.
– Zgadza się. W tym sporcie jest tak, że jeśli człowiek systematycznie trenuje, to przez cały czas się rozwija, przynajmniej do wieku 40 lat. Choć można jeszcze dłużej. Przykładem tego jest Jan Łuka, który ma z 60 lat na karku, a ciągle jest potentatem w trójboju siłowym i co chwilę słychać, że bije jakieś rekordy Guinessa. Czuję, że jestem w stanie przekroczyć te 341 kg. Dodatkowo zainwestowałem w nową koszulę, która ma mi w tym pomóc.
– Mógłby pan co nieco powiedzieć na temat koszul, w których startujecie?
– Zawsze mnie pytają o te koszule. Zaraz panu przyniosę ją pokazać. Proszę spojrzeć. To jest taki poliestrowy materiał, który w żaden sposób się nie rozciągnie. Koszula spina ciało, co pozwala mięśniom maksymalnie zwiększyć swoje napięcie. Tutaj chodzi o jednokrotne wyciśnięcie, a zatem w tej jednej chwili mięśnie muszą się maksymalnie naprężyć. Koszula w tym pomaga. Poza tym ochrania ciało. Gdyby taki ciężar wypadł mi z rąk, to ta koszula prawdopodobnie uratowałaby mi życie.
– Zawsze mnie pytają o te koszule. Zaraz panu przyniosę ją pokazać. Proszę spojrzeć. To jest taki poliestrowy materiał, który w żaden sposób się nie rozciągnie. Koszula spina ciało, co pozwala mięśniom maksymalnie zwiększyć swoje napięcie. Tutaj chodzi o jednokrotne wyciśnięcie, a zatem w tej jednej chwili mięśnie muszą się maksymalnie naprężyć. Koszula w tym pomaga. Poza tym ochrania ciało. Gdyby taki ciężar wypadł mi z rąk, to ta koszula prawdopodobnie uratowałaby mi życie.
– Ile kosztuje takie odzienie?
– Tanie z pewnością nie jest. 1000 zł trzeba liczyć. A te koszule nie są niezniszczalne, więc przynajmniej dwie w roku muszę kupić. No cóż, sport jest drogi, a za to nie płacą.
– Tanie z pewnością nie jest. 1000 zł trzeba liczyć. A te koszule nie są niezniszczalne, więc przynajmniej dwie w roku muszę kupić. No cóż, sport jest drogi, a za to nie płacą.
– Wyobrażam sobie, ile trzeba wydawać pieniędzy choćby na same odżywki…
– Tak, jest to wydatek minimum 500 zł miesięcznie. A do tego dochodzą wyjazdy na zawody, zakwaterowanie… Wszystko kosztuje. Trudno jest w tym sporcie o sponsora, gdyż nie jest on takim medialnym show, jak choćby zawody strongmanów.
– Tak, jest to wydatek minimum 500 zł miesięcznie. A do tego dochodzą wyjazdy na zawody, zakwaterowanie… Wszystko kosztuje. Trudno jest w tym sporcie o sponsora, gdyż nie jest on takim medialnym show, jak choćby zawody strongmanów.
– Właśnie. Nie myślał pan o tym, by spróbować swych sił w tego typu rywalizacji?
– Szkoda byłoby mi na to zdrowia. Ludzie kojarzą strongmanów jako nieustraszonych siłaczy, którzy rzucają tymi ciężarami niczym piłkami. Jest jednak druga strona tego medalu. Trzeba bowiem pamiętać, jak wielkie są to ciężary. Tutaj o wypadek jest bardzo łatwo. Jednego dnia możesz przerzucać samochody, a drugiego możesz toczyć swój własny wózek inwalidzki. W wyciskaniu sztangi leżąc jest natomiast wszystko pod kontrolą.
– Szkoda byłoby mi na to zdrowia. Ludzie kojarzą strongmanów jako nieustraszonych siłaczy, którzy rzucają tymi ciężarami niczym piłkami. Jest jednak druga strona tego medalu. Trzeba bowiem pamiętać, jak wielkie są to ciężary. Tutaj o wypadek jest bardzo łatwo. Jednego dnia możesz przerzucać samochody, a drugiego możesz toczyć swój własny wózek inwalidzki. W wyciskaniu sztangi leżąc jest natomiast wszystko pod kontrolą.
– Chce pan powiedzieć, że jest to bezpieczny sport?
– Tego nie powiem. Widzi pan zresztą moje oko. Podczas zawodów od tego wielkiego wysiłku pękają naczyńka w źrenicy. Żona, kiedy przyjeżdżam, mówi mi, że wyglądam jak wampir. To jest ogromny wysiłek. Żeby ręce i w ogóle całe ciało to wytrzymało, trzeba wytrwale trenować przez wiele lat i pomału zwiększać przyjmowane obciążenia. Organizm się wtedy przyzwyczaja i potrafi przyjąć coraz więcej. Owszem, są ludzie, których ten sport może uczynić kalekami. Znane są takie typy, które nagle pojawiają się znikąd i chcą podnosić, kto wie ile. Rok później już takiego zawodnika nie ma, a ta chwilowa „forma” jest spowodowana… pan sobie dopowie czym.
– Tego nie powiem. Widzi pan zresztą moje oko. Podczas zawodów od tego wielkiego wysiłku pękają naczyńka w źrenicy. Żona, kiedy przyjeżdżam, mówi mi, że wyglądam jak wampir. To jest ogromny wysiłek. Żeby ręce i w ogóle całe ciało to wytrzymało, trzeba wytrwale trenować przez wiele lat i pomału zwiększać przyjmowane obciążenia. Organizm się wtedy przyzwyczaja i potrafi przyjąć coraz więcej. Owszem, są ludzie, których ten sport może uczynić kalekami. Znane są takie typy, które nagle pojawiają się znikąd i chcą podnosić, kto wie ile. Rok później już takiego zawodnika nie ma, a ta chwilowa „forma” jest spowodowana… pan sobie dopowie czym.
– Pytałem o zawody strongmanów. A nie myślał pan, by spróbować swych sił w olimpijskiej dyscyplinie, czyli klasycznym podnoszeniu ciężarów?
– Życie nie przyniosło mi takiej możliwości. U nas w Rybniku nie ma sekcji podnoszenia ciężarów. Ja natomiast za łebka trenowałem boks. Później trafiłem na siłownię, tam poznałem chłopaków z klubu trójboju siłowego i tak to się potoczyło. Są jednak przymiarki, by włączyć benchpress, czyli wyciskanie leżąc, do programu igrzysk. Warto zauważyć, iż sport ten jest już na paraolimpiadzie. Problem jednak w tym, że istnieje zbyt wiele federacji i trudno byłoby wyłonić tę, która miałaby być tą olimpijską. Ciężko o zgodę między nimi, dlatego z tymi igrzyskami pewnie jeszcze długo nic nie wyjdzie.
– Życie nie przyniosło mi takiej możliwości. U nas w Rybniku nie ma sekcji podnoszenia ciężarów. Ja natomiast za łebka trenowałem boks. Później trafiłem na siłownię, tam poznałem chłopaków z klubu trójboju siłowego i tak to się potoczyło. Są jednak przymiarki, by włączyć benchpress, czyli wyciskanie leżąc, do programu igrzysk. Warto zauważyć, iż sport ten jest już na paraolimpiadzie. Problem jednak w tym, że istnieje zbyt wiele federacji i trudno byłoby wyłonić tę, która miałaby być tą olimpijską. Ciężko o zgodę między nimi, dlatego z tymi igrzyskami pewnie jeszcze długo nic nie wyjdzie.
– Widzę, że właśnie przyszła Pana żona. Korzystając z okazji, zapytam: jak wyglądają obiady przygotowywane dla takiego wielkiego mężczyzny, który z pewnością musi przestrzegać określonej diety?
– A w tej kwestii mąż musi się dostosować. Przyrządzam całkowicie normalne obiady.
– Nie normalne, tylko najlepsze na świecie – dopowiada z uśmiechem pan Adam. – Wie pan, ja nie muszę zjadać całych ferm piersi z kurczaka ani jajecznic z kilkunastu białek, bo mi potrzebna jest siła, a nie muskulatura. Ja bym tak zresztą nie umiał się odżywiać. Oczywiście jem dużo węglowodanów, ale je można także uzupełniać przy pomocy odżywek. W tym sporcie oprócz siły równie ważna jest technika. Tutaj się liczy tyle niuansów, że mógłbym opowiadać o tym godzinami. Niech mi pan wierzy, że gdyby pan poznał wszystkie techniczne tajniki wyciskania, to podnosiłby pan na siłowni więcej niż „lepiej” wyglądający koledzy.
– A w tej kwestii mąż musi się dostosować. Przyrządzam całkowicie normalne obiady.
– Nie normalne, tylko najlepsze na świecie – dopowiada z uśmiechem pan Adam. – Wie pan, ja nie muszę zjadać całych ferm piersi z kurczaka ani jajecznic z kilkunastu białek, bo mi potrzebna jest siła, a nie muskulatura. Ja bym tak zresztą nie umiał się odżywiać. Oczywiście jem dużo węglowodanów, ale je można także uzupełniać przy pomocy odżywek. W tym sporcie oprócz siły równie ważna jest technika. Tutaj się liczy tyle niuansów, że mógłbym opowiadać o tym godzinami. Niech mi pan wierzy, że gdyby pan poznał wszystkie techniczne tajniki wyciskania, to podnosiłby pan na siłowni więcej niż „lepiej” wyglądający koledzy.
– Pani Agnieszko, niech mi pani jeszcze powie, jak to jest mieć męża – siłacza?
– A bardzo dobrze jest mieć takiego przy swoim boku. Czuję się przy nim bezpiecznie. Ale tak naprawdę mąż jest łagodny i potulny jak baranek. Nawet bym powiedziała, że to ja rządzę w domu (śmiech).
– A bardzo dobrze jest mieć takiego przy swoim boku. Czuję się przy nim bezpiecznie. Ale tak naprawdę mąż jest łagodny i potulny jak baranek. Nawet bym powiedziała, że to ja rządzę w domu (śmiech).
– Serdecznie dziękuję za miłą rozmowę.
– My również dziękujemy.
– My również dziękujemy.
Adam Kozłowski ma 36 lat i mieszka wraz z żoną Agnieszką i synem Adrianem w Rybniku – Boguszowicach. Zaczynał od trójboju siłowego, teraz startuje tylko w wyciskaniu sztangi. Wielokrotny medalista mistrzostw Polski, Europy i świata różnych federacji. Do niego należy aktualny rekord świata w wyciskaniu sztangi w kategorii do 140 kg – w październiku 2009 roku wycisnął 341 kg.
Rozmawiał Krzysztof Szydłowski